
js
Użytkownicy-
Liczba zawartości
26 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez js
-
Wiesz co Mufka najłatwiej zozpieprzyć to wwszystko. Tesciową wygnać żonę zakuć w kajdany i kazać tańczyc jak się zagra a dzieci zamknąć w kozie. Tylko czy o to właśnie chodzi. Czy rozwiazanie problemu ma polegac na odstrzale "zwierzyny" ?
-
Czas leci. Chodzę na psychoterapię ma to być minimum 3 miesiące. Widać małe zmiany in plus w teściowej. Natomiast żona zaczyna się gubić. Jest to dla niej nowa sytuacja. Do tej pory wszystko miała poukładane a tu nagle zaczyna się okazywać że trzeba odciąć pempowinę. Zobaczymy co będzie dalej. Małe kroczki zaczynaja chyba przynosić maleńkie efekty.
-
Ogrzewanie nadmuchowe, jak to si? sprawdza ?
js odpowiedział Jakub Wisznicki → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Jeż tak było z określaniem parametrów. Czy dogrzeje, czy będzie filtrować. Liczba kratek i rozmieszczenie wyszły z projektu. Powiedzieliśmy ma być tyle kratek ile potrzeba w takich miejscach jak to się stosuje w systemie. O hałasie też była mowa. Zapewniano nas o bardzo wysokiej jakości i komforcie systemu. Była bajka że w USA to wszyscy tak ogrzewają bo to same tylko zalety i wszyscy sa zadowoleni a kaloryfery to przeżytek. No i klimę można do tego tanio dobudować. Nikt nie ustalał prędkości powietrza, mocy wentylatorów, maksymalnej temperatury nadmuchu. Jak bym zamawiał kaloryfery to przecież nie zastrzegałbym w umowie ile ma być żeberek. Ma być tyle aby wystarczyło. Jeśli fachowiec ci mówi że kaloryfer musi wisieć w tym a nie innym miejscu to nie dyskutujesz. Tak samo z kratkami ma być tyle w takich miejscach wtedy będzie najlepiej. W zasadzie niby wszystko jest prawidłowo bo w czasie mrozów nie było za zimno w żadnym pokoju. Ale co z tego jeśli są takie wady jak napisałem. Dostawca zapewne uważa że system jest super a ja muszę się męczyć jak z niewygodnymi butami. Naprawdę trudno jest określić gdzie jest ta granica wiedzy technicznej którą musi mieć konsument aby nie został zrobiony w balona. Sprzedawca zawsze będzie coś ukrywał. -
Ogrzewanie nadmuchowe, jak to si? sprawdza ?
js odpowiedział Jakub Wisznicki → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Jeż nie jesteś w stanie sformułować sensownych wytycznych. Trzeba się doskonale na tym znać. Jak kupujesz samochód nie stawiasz wymagań że poduszka powietrzna ma się otwierac po iluś milisekundach, że ABS ma zadziałać po takim czy innym czasie. Znasz sprawy ogólnie ma być benzyna czy diesel, przyspieszenie, moc silnika, kolor. Nie wnikasz w budowę komory spalania czy składu stali z którego jest wał korbowy. Takie rzeczy to fabryka ma robić dobrze i tyle. Ty wiesz że jak kupisz audi, merca czy volvo to możesz oczekiwać więcej niż od daewoo czy fiata. To jest moim zdaniem kwestia uczciwości. Firma powinna poinformować że będzie dmuchało po buzi gorącem i niektórym to może przeszkadzać, tak samo z hałasem i rozkładem temperatury- zimno w nogi a gorąco w głowę. Powinni dać do wyboru i zróżnicować cenowo wersja standard, komfort i luksus. Tylko widzisz gdybym wiedział przed zakupem że te typowe systemy są przeznaczone do najtańszych masowych domów i są byle jakie to pewnie bym tego nie kupił. A tak oni zarobili a ja wydałem pieniądze na system potem na poprawianie i regulacje, mam chłam i nie mogę z tym nic zrobić. Wymaganie parametrów z umowy to wcale nie taka prosta sprawa. Jak sprawdzisz maksymalną temperaturę nawiewu czy nie jest za wysoka ? Czy wystarczy do ogrzania domu ? Musisz czekać na kilkudniowe mrozy. Jak się okaże za wysoka i nie da się łatwo poprawić parametrów bo np. za mocno wieje. To co możesz dochodzić przed sądem aby oddali ci częsciowa kwotę ? Dzięki za ten zwrot paru tysięcy, dzieki za te nerwy za te sądy. Dzięki za ten system. -
Ogrzewanie nadmuchowe, jak to si? sprawdza ?
js odpowiedział Jakub Wisznicki → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Jeż aż taki nie jestem nie wyłączam zegarów na noc . Chyba to ludzie w polsce są bardziej wymagający niż gdzieś tam w USA. Większość z nas wychowała się na cichych niedmuchających gorącem instalacjach . Nawet jak były stare okna w domu to pod oknem wisiał gorący grzejnik. Ciepło leciało na okno i nie ciągnęło zimno po nogach, w buzię nie dmuchało do tego było cicho. Słowem dużo lepiej niż przy nadmuchu który mam. Taki przykładowy obywatel USA ma w domu nadmuch gorąca od dziecka, jest do tego przyzwyczajony więc szum i dmuchanie mu nie przeszkadza. Jeż chyba u nas ogrzewanie nadmuchowe musi mieć dużo lepsze parametry niż typowe masowej produkcji. Tylko wtedy da zbliżony albo taki sam komfort jak zwykłe kaloryfery. Zapłaciłem za swoje ogrzewanie nadmuchowe więcej niż dałbym za grzejnikowe. Porównywałem oferty. Pytam więc ile bym musiał dać za nadmuch taki jak u Ciebie? Na specjalne zamówienie doskonale wytłumiony bezgłośny, dmuchający letnim powietrzem a nie gorącym, dmuchający leciutko niewyczuwalnie ? Nikt o takich rzeczach mnie wcześniej nie informował. Zalecenie dla firmy było takie że ma być dobrze, tak jak to się robi . Więc zrobili typowo. Skąd miałem wiedzieć że typowo to znaczy na poziomie syrenki czy malucha ? Cena była wyższa więc myślałem że dostanę chociaż forda. Teraz mam syrenkę w cenie forda. -
Ogrzewanie nadmuchowe, jak to si? sprawdza ?
js odpowiedział Jakub Wisznicki → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Jeż nie mam innego wyjścia jak rezygnacja. Mam nowy dom w nim nowa instalacja nadmuchowa. Co mam robić rozwalać to wszystko ? Napisałeś że polskie firmy nie potrafią. Myślę że potrafią tylko prawda jest taka że te systemy są do du....y. Jak udowodnisz firmie i wyegzekwujesz cokolwiek jak facet wyciąga manual a tam jest wszysko podane czarno na białym z obrazkami z parametrami co się reguluje jak ustawiać co sprawdzać, jakie kanały, kratki itp.. Jak dla dzieci w przedszkolu. Tak szczgółowo że upośledzony nawet by potrafił. Konkurencja powiedziała że gdzie bym nie kupił to na jedno wyjdzie bo to takie samo g....o albo jeszcze gorsze. Taki właśnie maluch, trabant, syrenka, masowej produkcji. Czyli tanio i byle co. Tanio oczywiście na ich kieszeń. Jeż może właśnie w tym jest metoda że sam sobie robisz to bedziesz miał dobrze. -
Ogrzewanie nadmuchowe, jak to si? sprawdza ?
js odpowiedział Jakub Wisznicki → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Jeż odpowiadam na pytanie Jakuba Wisznickiego nie chcę rozpisywać się na tematy wielkości kratek czy wentylatorów w moim ogrzewaniu. Dzięki za pomoc ale nie wierzę w poprawę instalacji w dodatku na forum na odległość. Po wizytach serwisantów z firmy która to projektowała i później zakładała potem ludzi z konkurencji wiem że mam prawidłową instalację. Projekt był sprawdzany i przeliczany, robione regulacje itd. wszystko jest zgodnie ze sztuką. Normalnie paranoja zupełnie jak w szpitalu "operacja się udała tylko pacjent zmarł". Nie będę pisał jaka to firma, jaki piec bo zrozumiałem że są to dobre rzeczy. Powiem tylko że piec jest na gaz ziemny produkcji USA. Nie oszczędzałem płaciłem za to co było w projekcie. Dopiero fachowiec z konkurencji a była to już chyba trzecia deska ratunku uświadomił mi że jest to instalacja do tanich prostych domów budowanych masowo więc nie należy oczekiwać od tego zbyt wiele. -
Ogrzewanie nadmuchowe, jak to si? sprawdza ?
js odpowiedział Jakub Wisznicki → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Ładnie to wszystko opisałeś. Tak samo kiedyś myślałem że coś jest wadliwie zrobione, źle wyregulowane, może piec felerny. Ale jak już przeżyłem kilka wizyt różnych specjalistów- fachowców i odchudzili mi mocno portfel to zdanie zmieniłem. Z tego poprawiania regulacji nic nie wyszło zawsze było coś źle. Końcowa konkluzja fachowca-specjalisty w chwili szczerosci była taka jak napisałem. Praw fizyki się nie zmieni jak ma być w domu ciepło to z kratek musi wiać gorącem. Nie lekko dmuchać ale nieźle wiać. Gdy się spytałem co na to inni uzytkownicy czy tak samo są niezadowoleni fachowiec z rozbrajającą szczeroscią powiedział że przyzwyczaję się za jakis czas tak jak inni. Nieraz są tacy klienci którym bardzo odpowiada jak im dmucha gorąc w buzię przynajmniej czuja że działa i dobrze grzeje. Na koniec usłyszałem że jest to słaby system i taka jest już jego uroda i tyle. To tak jak z maluchem jak byś go nie poprawiał, jak byś go nie rasował zawsze to będzie tylko maluch BMW z niego nie zrobisz. To podobno tylko u nas uważa się że jest to jakiś luksus. Za granicą takie nadmuchy daje się do najtańszych domów i nikt nie ma pretenscji. Pogodziłem się już z tym i odżałowałem pieniądze które wydałem. Pewnie będzie tak jak usłyszałem że się przyzwyczaję. Nawet do najbardziej niewygodnych butów też można się przyzwyczaić. -
Ogrzewanie nadmuchowe, jak to si? sprawdza ?
js odpowiedział Jakub Wisznicki → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Mam takie ogrzewanie od 2004r. Ciągnie zimnem po nogach nawet jak nastawi się 23 stopnie. Jak się chce aby przestało ciągnąć po nogach to mocniej musi dmuchać z kratek. Wtedy zaczyna szumieć i jakby lekko dmuchało po twarzy. Niby nic wielkiego ale na dłuższą metę nie do wytrzymania. Podczas ostatnich mrozów było tragicznie. Z kratek wiało strasznym gorącem. Przychodzili już kilka razy z serwisu i powiedzieli że to jest normalne przy takim typie ogrzewania. To już taka uroda. Zasatanawiam się nad przebudową na normalne grzejnikowe może podłogowe. Bedą to znaczne koszty. Nie wiem co będzie może sprzedać dom i wybudować nowy z normalnym ogrzewaniem. -
Co w tym dziwnego ??? Ja myślę, że nie tędy droga. Ja mysle, ze to nie bedzie ostatecznym rozwiazaniem. Ani leki, ani ksiazki nie pomoga, jak zawleczka juz wyrwana... Mam wrazenie, ze jezeli postarasz sie tesciowa "zaglaskac", to obudzisz w niej dzika chec odwetu za utrate dominacji... i z tym wieksza zajadloscia bedzie szukac mozliwosci, by Ci uprzykrzyc zycie. Zona postawiona miedzy mlotem i kowadlem bedzie miala zal do wszyskich, ale najbardziej do Ciebie, bo matka - to matka... A bedzie pewnie czuc, ze to Ty ja zmuszasz do wybrania... A Ty bedziesz na kazdym kroku musial zgrzytajac zebami szukac kolejnych mozliwosci wyrwania spod tesciowej nastepnego kawalka zawlaszczonego terytorium. Ta niechec wydaje sie juz tak zakorzeniona, ze bedzie Wam piana na oblicza wystepowac na sam widok... wspolmieszkanca Ale jako droga... no coz, bedzie po prostu o tyle dluzsza... Zaczynam rozumieć że w gruncie rzeczy "mamusia" to poprostu zwykły tchórz. Ta cała bufonada, demonstracja niezłomnosci i odgrywanie nadzorcy to przykrywka do lęków, kompleksów, poczucia winy za coś (nie wiem jeszcze za co) i całe pasmo niepowodzeń. Tak naprawdę to kłębek nerwów, albo tonący chwytajacy się brzytwy. Wystarczyło kilka dni na lekach, kilka celnych uwag powiedzianych bez emocji i co podwija pod siebie ogon jak zbity kundel i chowa się w swoim pokoju. Widzę swiatełko w tunelu. Jeszcze musze pomóc żonie aby sie wyluzowała i zrozumiała że jest niezależnym człowiekiem z krwi i kości który potrafi czuć , myślec, kochać i wymagać szacunku tolerancji i miłosci a nie byc tłamszonym i zatruwanym. Ciesze sie że leki mi pomagają. Dają mi spokój i pewność siebie moge przyjąć wszystko "na klatę" bez mrugnięcia. A do tego gdy widzę że "mamusia" ucieka jak kundel daje mi to dodatkową pewność. Obecnie "mamusia" wyjechała na tydzień do siebie pod pretekstem załatwiania róznych spraw. Biorę więc urlop wezmę żonę do kina, zrobię wieczór przy świecach. Może pojawi sie atmosfera do poważnej rozmowy.
-
Co w tym dziwnego ??? Ja myślę, że nie tędy droga. Ja mysle, ze to nie bedzie ostatecznym rozwiazaniem. Ani leki, ani ksiazki nie pomoga, jak zawleczka juz wyrwana... Mam wrazenie, ze jezeli postarasz sie tesciowa "zaglaskac", to obudzisz w niej dzika chec odwetu za utrate dominacji... i z tym wieksza zajadloscia bedzie szukac mozliwosci, by Ci uprzykrzyc zycie. Zona postawiona miedzy mlotem i kowadlem bedzie miala zal do wszyskich, ale najbardziej do Ciebie, bo matka - to matka... A bedzie pewnie czuc, ze to Ty ja zmuszasz do wybrania... A Ty bedziesz na kazdym kroku musial zgrzytajac zebami szukac kolejnych mozliwosci wyrwania spod tesciowej nastepnego kawalka zawlaszczonego terytorium. Ta niechec wydaje sie juz tak zakorzeniona, ze bedzie Wam piana na oblicza wystepowac na sam widok... wspolmieszkanca Ale jako droga... no coz, bedzie po prostu o tyle dluzsza... Myślę że nie będzie tak źle. Zamierzam wciągnac żonę w moja psychoterapię. Poprosze psychologa aby wytłumaczył żonie że "mamusia" zatruwa przede wszystkim dzieci. Z dziecmi juz zaczałem rozmawiac i tłumaczyć że babcia jest chora i nie należy brać poważnie pod uwage tego co mówi. Leki są na tyle skuteczne że nie dostaję piany na widok "mamusi". Jestem w stanie pohamować chęć wciągania się w dyskusję. Jak "mamusia" zaczyna bić pianę potrafię chłodno i uprzejmie odpowiedzieć że dziekuję za pomoc ale poradzimy sobie sami. Mamusia zaczyna chować się do swojego pokoju i wychodzi tylki gdy pojawia sie żona aby jej truć. Mysle że za jakis czas sprawy zaczną sie prostować. Niedawno rozmawiałem z koleżanaką żony o sprawach wychowawczych i ma dokładnie takie samo zdanie jak moje. Więc psycholog plus koleżanka może przyniesć rezultaty wtedy "mamusia" straci jakikolwiek grunt i zostanie całkowicie sama. Wtedy zacznę jej "pomagać" i troszczyć sie o nią pełną gębą. Mysle że za kilka miesiecy bede mięc normalną rodzine to znaczy zdrowe psychicznie dzieci i samodzielną żone. Obym się nie mylił.
-
Takie metody to nie z moja tesciową. Przecież to ona jest najmadrzejsza, to ona jest źródłem wiedzy i najwyższym autorytetem. Sytuację z ksiedzem już opisałem. Wydaje mi się że jej wiara jest tylko pozorna bo co by ludzie powiedzieli gdyby nie chodziła do kościoła. Jest to osoba zaślepiona w siebie i bezgranicznie uważająca się za nieomylną. Nastal księdza to ona może uczyć moralności a nie ksiądz ją. To jest właśnie poważny problem. Swoją rolę rozumie jako nieustający nadzór nad istotami gorszymi i głubszymi. Nie może pogodzić się z tym że udało nam się zbudować dom bez jej pomocy. To znaczy pomoc była. Najpierw obiecała że da na starcie kwotę ok. 25% budowy. Ja znalazłem wykonawcę podpisałem umowę i jak wyciągnąłem rekę po te 25% to się okazało że będzie tego znacznie mniej. Zostałem z przysłowiową ręką w nocniku. Miałem nieco inaczej zaplanowane środki własne. Musiałem wycofywać ze stratą własne inwestycje aby się wywiązać z pierwszych płatności dla wykonawcy. Do samego końca budowy "mamusia" miała chyba nadzieję że się za przeproszeniem "usramy" a domu nie będzie. Wtedy to ona triumfalnie wypowie swoją sentencję "a nie mówiłam" i z otwartym sercem i z "miłością" będzie nas pocieszać. Jak dom został zakończony to nie mogła uwieżyć że to już i wiele dni upłynęło znim przyjechała (oczywiście została przywieziona) na gotowe obejrzeć. W tym jest właśnie największy problem i całe nieszczęście. Zero swobody, zero, tolerancji, zero szacunku. Tyrania absolutna. Nie wiem czy podołam, czy zadanie na które się porywam mnie nie przerośnie. Zależy mi na moich dzieciach jeśli mi się nie uda to wyrosną na kaleki społeczne. Zależy mi na mojej żonie chcę aby zaczęła samodzielnie "oddychać".
-
Byłem u psychiatry. Czeka mnie jeszcze 2 wizyty u niego. Powiedział że nie wymagam leczenia tylko teściowa powinna być leczona. Stwierdził że niestety jest na to za stara aby uzyskać jakieś rezultaty. W zwiazku z tym zapisał mi lekkie leki relaksujaco uspokajające i zapowiedział że skieruje mnie na leczenie psychoterapeutyczne abym na widok teściowej nie dostawał wysypki. Co będzie dalej to się zobaczy. Spytał się czy rzucam w tesciową jakimiś przedmiotami, czy mam trudności z oddychaniem i zaburzenia równowagi. Jak powiedziałem że nie to stwierdził że nie jest jeszcze tak źle i że w samą porę się zgłosiłem.
-
do lekarza po leki , ksiazka??? Co w tym dziwnego ???
-
Oczywiście że Wasze wsparcie bardzo mi pomaga. Mam już pewien plan. Pójdę do lekarza po leki, zamówiłem już książkę "Toksyczni teściowie" i przyślą ją za kilka dni. Niedługo będą ferie i żona weźmie urlop - będzie więc okazja do spokojnej rozmowy, jestem dużo mądrzejszy o Wasze rady. Zacznę więc "profesjonalnie" zabierać się za rowiązanie problemu. Bardzo dużo uspokojenia wnisło wysłuchanie przez Was moich problemów. Nie maiałem z kim o tym pogadać. Nie to że nie mam kumpli bo mam ale z kumplami nie gada się o problemach z teściową. Przynajmiej ja tak uważam. Sprawy rodziny to saprawy osobiste nie do wywlekania na forum publicznym. Dzięki za wsparcie. Jesli chodzi o żonę to nigdy nie była ona oczkiem w głowie "mamusi" pierwszy był ukochany synuś potem długo długo nic a później dopiero moja żona.
-
Abromba , to świetny pomysł . Ja też się troszkę obawiam , bo choć jestem naprawdę osobą niemal bezkonfliktową , potrafię " wetknąć szpilę ", a z wiekiem może się to nasilić . U mnie prawdopodobieństwo zostania teściową nie jest aż tak odległe , nasz syn ma 19 lat i co prawda jeszcze o założeniu rodziny nie myśli ale wiadomo , dziś to wszystko tak szybko leci i ani sie obejrzę jak mogą mi mówić babciu A wracając do problemu js . Przyszła mi na myśl jeszcze jedna rzecz . Czy Twoja teściowa zawsze taka była , czy to wystąpiło dopiero teraz . Nie piszesz ile ma lat ale być może to menopauza ? A może ona ma jakąś depresję ? Może ma jakiś żal do Was o coś i w ten sposób się na Was odgrywa ( wybacz ale wrzucanie petów do butów to jawna i świadoma złośliwość , może chęć zwrócenia na siebie uwagi , już sama nie wiem co o tym sądzić ) Jeżeli takie zachowanie wystąpiło niedawno to może teściowa powinna skorzystać z pomocy psychiatry ( ale kto ją do tego przekona ) Mimo wszystko walcz ! Niezmiennie trzymam kciuki Jest w wieku mocno po 60-tce czyli chyba właśnie menopauzy. Wiem że miała zalecane jakieś leki z tym związane ale nie może ich brać z powodu nadciśnienia. Takie zachowanie było zawsze. Moim zdaniem nasilło się gdy przeszła na emeryturę. Nie pamiętam już kiedy ją ktoś znajomy odwiedzał, albo ona kogoś odwiedzała. Może ze 2 lata temu ??. Rodziny nie ma zbyt dużo - jest jedynakiem. Kontakty obecnie raczej tylko oficjalne. Być może ma jakiś żal do życia ok. 10 lat temu zmarł jej syn - oczko w głowie. Mocno to przeżyła. Czy ma do mnie żal tego nie wiem. Za zwracanie uwagi pewnie tak. No bo jak to taki szczeniak będzie tu pyskował. Ale raczej żal to nie jest, raczej jakaś tak złość, urażona ambicja ? Nie potrafię tego nazwać. Peta wrzuciła w złości po zwróceniu jej uwagi . Akurat stała przed domem i paliła papierosa. Strząsała popiół na wycieraczkę przed wejściem, nie wiem czy celowo czy nie. Zwróciłem uwagę aby tego nie robiła, oczywiście obraza majestatu i zaczęła strząsać popiół przy mnie do moich butów-roboczych, które stały akurat przed wejściem. Później znalazłem peta w bucie.
-
Sam się dziwię, że jeszcze jakoś funkcjonuję. Zwracanie uwagi już było przerabiane. Kiedyś trzeba było załatwić formalności związane z chrztem dziecka. Powiedziałem, że pójdę i wsystko załatwię . Nie udało się bo "mamusia" szybko pobiegła do kościoła i za mnie chciała wszystko ustalać. Ksiądz powiedział jej dosyć dobitnie, że chrzest wnuków to nie jest jej sprawa i ją wyprosił. Dowiedziała się że takie sprawy załatwiają rodzice a najlepiej głowa rodziny czyli ojciec. Nie wiem co jeszcze usłyszała ale jak ją zobaczyłem po kilu godzinach od tej wizyty to miała całe czerwone oczy i była roztrzęsiona. Do tej pory kiedy tylko może wypowiada się negatywnie na temat tego księdza i stara się nie chodzić na msze odprawiane przez niego. Jest to wróg numer 1.
-
Oj Teska nie wiem czy da się ignorować. Wszędzie jej pełno - chodzi tylko od jednej osoby do rugiej i odpytuje, kontroluje, zwraca uwagę. W zasadzie 99% rozmów "mamusi" to odpytywanie innych wydawanie poleceń i strofowanie. A co zrobić jak dziecko spyta się mie o jakąś sprawę wychowawczą światopoglądową. Zaraz "mamusia" przybiega - bo ciągle nasłuchuje. Ostatnio było wyjaśniane zagadnienie zaglądania do cudzych rzeczy. Zwróciłem uwagę dziecku, że nie wolno grzebać w cudzych kieszeniach - złapałem akurat na przetrząsaniu moich spodni. A tu odpowiedź - a babcia grzebie w mojej szufladzie. Przybiegła natychmiast "mamusia" i zaczęła wyjaśniać swoje zasady moralne. Oczywiście nie do końca zgodne z moimi. I co teraz w takiej sytuacji ? Jak grzecznie dziecku wyjaśnić że babcia nie ma racji i to jeszcze bez awantury ? Nie pozostaje nic innego jak powiedzieć że babci nie należy słuchać i zawsze pytać się mamy albo taty a to otwarta wojna i klika godzin awantury.
-
Dzięki za szybką odpowiedź. Idę więc do spółdzielni za kasę nie lubię czekać w kolejkach. Wybieram pierwszego z brzegu, który akurat przyjmuje i tyle - trochę się denerwuję taką wizytą.
-
Widać jest to powszechne zachowanie kobiet w starszym wieku. One muszą się szarogęsić i przybierac rolę naczelnego nadzorcy. Rola zwyczajnego domownika im nie wystarcza. Jest przecież tysiące kawałów o teściowych. Jakoś o teściach jest mniej. Może siedzą pod pantoflem ? Wiele razy zastanawiałem się jaka jest tego przyczyna. Zrozumienie podłoża takiego zachowania może wiele pomóc w tej sprawie.
-
Dziekuję bardzo za wyjaśnienie. Jeszcze tylko drobne pytanko czy to ma być jakikolwiek psychiatra pierwszy z brzegu z dowolnej spółdzielni, czy trzeba mieć jakieś skierowanie ?
-
Czy ta wizyta u psychiatry to aby konieczna ? Nigdy nie byłem i mam opory Nie bardzo wiem co miałbym mu powiedzieć i o jakie leki prosić. Majka napisz coś na ten temat.
-
Nie oczekuje się że po 17:00 "mamusia" pójdzie na półkę do szafy. Oczekuje się poszanowania prywatności, poszanowania swobodnego wychowania dzieci, poszanowania spokoju. Jeśli taki jest nasz i jej wybór, że chcemy aby pomagała to niech tak będzie ale niech zostaną zachowane granice przyzwoitości. Nie było umowy, że za pomoc będziemy płacić całkowitą i bezwzgledną uległością. Aby naswietlić jeszcze nieco tła to powiem że mamusia kiedyś zajmowała kierownicze stanowisko, nic wielkiego ale zawsze kierownicze. Problemy zaczęły narastać jak "mamusia" przeszła na emeryturę. Tak się akurat zbiegło ża ja w tym czasie bardzo dużo pracowałem zarabiając na dom i sprawy wychowawcze "mamusi" zostały niedopilnowane. Nie boję się że sprawy odbija się na dzieciach. Będe zmierzał w tym kierunku aby zaczęły babci współczuć i jej pomagać w niedoli ułomności i niedołęstwie.
-
Owszem żona ma problem. Jej problem jest głownie taki że bardzo dużo pracuje na rózne zmiany i przychodzi do domu wykończona. Jak przychodzi to marzy o odpoczynku i nieraz zasypia w fotelu. Chwil na rozmowy jest niedużo, z dziećmi by chciała porozmawiać, może coś przeczytać a nie wysłuchiwać pretensji z mojej strony czy też "mamusi" Tak prawdę powiedziawszy to najczęsciej jest jej wszystko jedno kto ma rację. Gdy już zaczyna ze mną rozmowę po "dywaniku" u "mamusi" a ja mówię nie przejmuj się takimi drobiazgami odpocznij sobie to chyba jest zadowolona że nie musi nic rozstrzygać. Jest tym wyraźnie zmęczona. Polityka długofalowa może być. Rewolucja w życiu dzieci nie jest potrzebna.
-
Tak *marta* teściowa zajmuje się czesto dziećmi. Problem leży w tym że za bardzo się zajmuje. Dzieci są w wieku szkolnym 2 i 4 klasa. Konflikty często powstają na tle różnicy poglądów wychowawczych. "mamusia" jest bardzo władcza i nie uznaje zdania innych. Jeśli ja mam zdanie inne to zwyczajnie się wymądrzam i tyle. Nawet z głupim odrabianiem lekcji robi awantury. Wracam z pracy i widzę że odrabiają lekcje pod nadzorem "mamusi" Ok bardzo dobrze ale mam czas i chciałbym z nimi skończyć odrabianie lekcji i zorientować się jak sobie radzą i ewentualnie coś pomóc. Niestety spotyka się to z protestem "mamusi" mam nie przeszkadzać. Dobra odpuszczam sprawę i jak odrobią lekcje chciałbym zobaczyć, sprawdzić, pochwalić. Znowu awantura bo jak ja śmię po "mamusi" coś sprawdzać. Normalnie tragedia na każdym kroku musiałbym się o wszystko kłócić. W zasadzie można powiedzieć, że się stara ale ma paskudny dysptyczny charakter. Widzę nie ma innej rady i będę eksperymentować z techniką wychowawczą na "zagłaskanie" myślę, że może przynieść dobre efekty. Chyba to prawda że mam zbyt miękkie serce. Jeśli chodzi o zdrowie to jest otyła, ma nadciśnienie i panicznie boi się obniżenia sprawności umysłowej. Na każdym kroku podkreśla, że ma doskonałą pamięć i przyjmuje jakieś leki z tym związane.