Witaj Lutajko. Podczytuję Twój wątek już od dłuższego czasu, ale dopiero dziś postanowiłam się ujawnić. U mojego 5-letniego synka zdiagnozowano w grudniu padaczkę , nagle z dnia na dzień dostawał kikunastosekundowych napadów, podczas których skarżył się, że nic nie widzi i miał lekkie zaburzenia równowagi, ale bez żadnych najczęściej kojarzonych z tą chorobą drgawek. Byłam przerażona, spędziliśmy w szpitalu 2 tygodnie, podczas których wykluczano różne choroby. Gdy w końcu okazało się, że to "tylko" padaczka, naprawdę mi ulżyło. Dużo przeczytałam o tej chorobie, mamy wspaniałego lekarza neurologa i dziś wiem, że można normalnie z tą chorobą żyć, a bardzo często padaczki wieku dziecięcego znikają bez śladu. U mojego synka zadziałał pierwszy podany lek (depakina) i od chwili wyjścia ze szpitala nie miał żadnego ataku. Oprócz podawania leku dwa razy dziennie, żyjemy zupełnie normalnie, Maciuś jezdzi na nartach, rowerze i jest bardzo aktywny. Tak więc głowa do góry, wszystko będzie dobrze, najważniejszy jest trafiony lek, który zacznie działać. Bardzo się cieszę, że tak "normalnie" piszesz o tej chorobie, mnie jeszcze do niedawna bardzo złościli ludzie, którzy na wiadomość a chorobie Maciusia reagowali bardzo dziwnie, jakby oczekiwali , że za moment dostanie spektakularnego ataku. Mało kto wie, że padaczka może mieć bardzo dużo objawów. Serdeczne pozdrawiam Ciebie i Matyldę i życzę szybkiego powrotu do domu. Sama jeszcze pamiętam jak cudownie jest wrócić do domu po pobycie w szpitalu, kiedy cieszą najmniejsze rzeczy, a najbardziej fakt, że jesteśmy razem z Rodziną. Oczywiście muszę jeszcze wspomnieć jak wspaniałe i inspirujące są Twoje wnętrza i pomysły!