Bardzo proszę o zamieszczanie ewentualnych pytań i komentarzy w "komentarzowni" Na powyższe pytania odpowiem tu-> http://forum.muratordom.pl/post2319719.htm#2319719" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/post2319719.htm#2319719 Dziękuję i pozdrawiam.
Planowo jutro nastąpi dzień w którym wszelkie ściany wewnętrzne zostaną pokryte tynkami gipsowymi... no... z wyłączeniem łazienki, garażu i kotłowni. Tam postanowiliśmy położyć tradycyjne tynki cementowe ze względu na ich twardość.
Na początku był chaos i .... narożniki :) Próby tynkowe i wytrzymałościowe, ale zdjęcie obowiązkowo musiało być!
.......i prawie, prawie... koniec pracy. Oczywiście najlepsze przed nami - sprzątanie Planowany termin wejścia ekipy porządkowo-inwestorowej... poniedziałek 27.04 :)
Spostrzeżenia na dziś - tynki gipsowe położone maszynowo wyglądają naprawdę estetycznie. Mimo wielu informacji o ich miekkości póki co- nie żałujemy. A co dalej... pożyjemy, zobaczymy. W tej chwili - polecamy.
Nareszcie doczekałam się chwili, w któej mój dom zyskał duszę. Teraz nie mogę wejść jak do stodoły - byle dziurą. Skończyła się samowolka -mamy okna!!
Profile Veka - "Perfectline", kolor jednostronny orzech, plus - podobno - nietypowy szpros. Oklepał mi się "złoty dąb"... jak to zwyle bywa z modnymi kolorami. Wszystkie domy w Polsce są żółte i mają okna w kolorze złotego dębu. Ok, ładnie... ale z przekory chcę inaczej Zobaczymy co z tego będzie... narazie... jest tyle:
Onko tarasowe...moja duma i bolączka męża... silne wiatry mamy. Mam nadzieję, że okna to wytrzymają
Kolejny przestój. Nic nie poradzę... tak wyszło - jak to mówią. Zwykle "wychodzi" z czyjejś winy i bardzo rzadko jest to wina inwestora. Tym razem było podobnie. Nie zwinił nawet wykonawca [dekarz], ale handlowiec. W tajemniczych okolicznościach rozpłyneło się kilka sztuk dachówki przez nas zamówionej i opłaconej. Trzeba było czekać na kolejną dostawę. Nawet nie chce mi się opisywać szczegółów. Filozofom się nie śniło, co człowieka może spotkać przy budowie domu.
Niemniej jednak dach można oficjalnie uznać za gotowy i oddany do użycia od dnia 30.09.2008r. Moja duma...
Dziś na budowie cisza. Nie wiem gdzie podział się dekarz, ale nie martwię się zbytnio bo nie obiecywał być codziennie. Najważniejsze, żeby za te dwa tygodnie był dach. Pan Stanisław twierdzi, że tak właśnie będzie - OK.
Międzyczasie melduję, że dostaliśmy z gminy kwity zawiadamiające o projekcie przesunięcia słupa energetycznego! :) No nareszcie! Nie wiem oczywiście kiedy to nastąpi ważne, że w ogóle.
Kolejna sprawa to szambo. Prawdopodobnie odpuścimy sobie jego budowę. Powstał projekt kanalizacji. Planowany termin rozpoczęcia inwestycji to koniec roku 2009... hmmmmm Mam tylko nadzieję, że nie przeciągną tego na kolejne pięć lat. Szkoda kasy i roboty na szambo, a z drugiej strony nie będziemy zwlekać z przeprowadzką w nieskończoność. I co tu wymyśleć
Jak mawia moja babcia - przyjdzie czas będzie rada
Oczywiście prace dekarskie idą jak burza i dziś dachówka jedna za drugą znalazła się na dachu. Pozostaje tylko ułożyć :) Może na weekend będzie już conieco widać. W tej kwestii jestem optymistką!
Od poniedziałku na budowie ruch. Dekarz zgodnie z ustaleniami zawitał i od razu zabrał się do roboty - co bardzo cieszy. Dla mnie to nowość, że nie muszę go poganiać i sprawdzać
O ile pogoda dopisze to za dwa-trzy tygodnie mamy dach! Niestety ostatnio odwiedziły tę okolicę sztormy i z wielką obawą patrzyłam na dach pokryty folią. Na szczęście obyło się bez strat.
A oto stan na dzień 06 sierpnia:
Budowlańcy nareszcie zdjęli szalunki i stemple. Teraz można poczuć przestrzeń.
19 lipca zgodnie z zapewnieniami fachowców nasz dom zyskał nowy kształt :) Budowa więźby została zakończona. Niesamowite ile daje te kilka belek!!! hehe a co to będzie kiedy pojawi się dachówka? Już nie możemy się doczekać. Przy dobrych wiatrach może na początku sierpnia uda się ułożyć pierwsze sztuki.
Podobno do akcji wkroczyli dziś cieśle. W wersji optymistycznej - jutro mamy konstrukcję dachu - WOW. Jakoś wyobrażałam sobie, że potrwa to dłużej. Oczywiście zawsze musi być coś nietak zatem walczymy z zanikiem prądu. Nie wiedzieć dlaczego co chwilę następują przerwy w dostawie co oczywiście wstrzymuje prace.
Wygląda na to, że trzeba zadzwonić już do dekarza i grzecznie przypomnieć o sobie :)
Ruszamy dalej. Jakoś szybciej to sobie wszystko wyobrażałam, ale duży ruch na rynku budowlanym powoduje duże opóźnienia czasowe niestety. Trzeba się jednak cieszyć z tego co jest. A jest nieźle.
Kolejne dni przyniosły nam rosnące w oczach ściany. I choć murarze zaczeli pracę dopiero w połowie maja szybko naszym oczom ukazały się pierwsze nieśmiało wyłaniające się ściany domu
Można by rzec, że mieliśmy prywatny basen pod gołym niebem
Gdy tylko pogoda troszkę łaskawiej nas doświadczyła mogliśmy w końcu zamienić nasz "basen" na teren pod budowę ścian fundamentowych. Prawda, że od razu lepiej?
Dawno mnie tu nie było, a zmieniło się sporo choć sądziłam, że o tej porze będziemy w temacie budowy znacznie dalej. Niestety. Jest jedna przeszkoda z którą się nie wygra - pogoda Zmiażdżyła nas totalnie. Na nic zdały się żale, prośby i groźby.... lało niemiłosiernie, a nasza śliczna działeczka zamieniła się w bagno pochłaniające wszystko i wszystkich -dosłownie. Transport z materiałami nie mógł wjechać na teren, a co wjechało... no łatwo się domyśleć
Wykop..jeśli kto miał działkę, a na niej ziemię w postaci gliny to chyba wie co będzie dalej ...
Zaczeło się pięknie... słońce, błękitne niebo i całe zapasy wiary w szybki i szczęśliwy koniec Przeszkodą była jedynie masa korzeni - pozostałości po sadzie.
No i byłabym zapomniała.... jest już więźba na dach. Niby taki niepozorny daszek a drewna, że ho ho
No i jak zwykle nastąpił problem z rozładunkiem. Zwykle samochody dostawcze są w stanie jedynie wjechać o własnych siłach. W drugą stronę trzeba je wyciągać traktorami :) Taką mamy super glebę!
Zatem znów rozryte mam kolejne pół działki, a więźba została zrzucona "jak leci" .
Oby ta data okazała się szczęśliwa. Dziś oficjalnie możemy rozpocząć budwę naszego domku. Ekipy budowlane zrobią to niebawem, a już dziś my sami wbijemy symbolicznie łopatę w ziemię i zrobimy małą imprezkę na dobry początek :)
Z tej okazji zamieszczam też mapkę z rozrysowanym położeniem domku.
Od czasu szaleńczego burzenia i sprzątania wiele się zmieniło choćby w kwestiach prawnych. To już pół roku odkąd posiadamy pozwolenie na budowę. Niestety samo pozwolenie nie wystarczy by z budową śmiało ruszyć :)
Decyzja padła ........na wiosnę 2008 - START!
Od grudnia zatem walczymy jak lwy/tygrysy z żywiołem i hurtowniami, które wraz ze zbliżająca się wiosną przestają być tak hojne i pełne towaru.
No więc ... co mamy??
A garaż mamy i to całkiem ładny, tymczasowy. Głównie potrzebny jako składzik dla nadciągającej niebawem ekipy budowlanej. Prezentuje się nadwyraz okazale :)
Udało nam się też uzbierać całkiem sporą ilość materiałów budowlanych a więc cement, pustaki ceramiczne na ściany nośne, stal, cegły i deski szalunkowe.
Murarzom brakuje jedynie bloczków betonowych, Porothermu na ścianki działowe oraz folii i styropianu do izolacji fundamentów. Oczywiście większość już zamówiona i oczekujemy na dostawę.
Pozostała kwestia dachu... tak, to już temat rzeka. W zasadzie zaczeliśmy od końca bo kwestia konstrukcji dachu i jego pokrycia została ustalona na samym początku Dobra, wiem, że to nietypowe, ale my tak widać mamy hehe
A zatem....
Dachówka ceramiczna w produkcji - Kera Phane angoba brąz - jestem z niej dumna
Okna dachowe - Fakro- zamówione i do czasu montażu poleżą w ciepłej i suchej hali hurtowni
Przewidywany czas montażu dachu - maj/czerwiec
Na koniec najważniejsze... budynek już wytyczony na działeczce. Moje pierwsze wrażenie? Hmmmmmmmmmmm dlaczego taki mały?? Coś mam problem z wyobrażeniem przestrzennym chyba. Tak czy owak fajnie wiedzieć, że stoi się właśnie w salonie bądź kuchni... surrealistycznie wręcz!
Oto jedna z ważniejszych części prezentacji czyli.......co budujemy?
Na obecny kształt naszego przyszłego lokum miało wpływ wiele czynników - choćby zabudowa otoczenia. Nie zależało nam też na dużym metrażu.
Efekt poszukiwań projektu idealnego zamknął się wraz z zakupem "ROMY". Nazwa może mało zgrabna, ale domek dla nas ok Jedyne czego mi brakuje to dodatkowy pokój na dole i suszarnia [to akurat da się naprawić wydzielając nieco miejsca z łazienki u góry].
Więcej zmian nie będzie... bynajmniej narazie Pewnie coś jeszcze z setki razy pozmieniamy w trakcie budowy jednak na chwilę obecną budynek będzie wyglądał tak jak go zaprojektowano.
I nadszedł dzień w którym mój mąż postanowił uporać się z "małym" chaosem. Jako pierwsze pod piłę poszły drzewka... a taki sad był... piekny, stary... hihi
Dawno, dawno temu wymarzyłam sobie domek niedaleko lasu z widokiem na morze....basenem i ogrodem.... i....
i trzeba było popatrzeć na to realnie
Morze jest... niecałe 15 km dalej, las też około 1 km dalej, co do basenu i ogrodu, cóż narazie w marzeniach sobie zostanie.
Najpierw była działka. W zasadzie nie braliśmy jej z początku pod uwagę bo na PRAWDZIWEJ wsi z gospodarstwami rolnymi wokół, bo dalko od miasta [zależy jak komu], bo ma nieciekawy układ i kilka "niespodzianek" w zanadrzu [o tym później]. Tak czy inaczej ceny ziemi powaliły nas na kolana. W końcu czemu się dziwić skoro mieszka się w rejonie nadmorskim A działeczka od dziadków pod ręką więc dlaczego nie skorzystać? :)
Decyzja zapadła już dawno, jednak po drodze należało się uporać z niejednym problemem.
Po pierwsze na dziacłe jest słup enegretyczny i to w takim miejscu które zupełnie uniemożliwia postawienie domu.
Po drugie stoi/stało tam kilka wielgachnych i sędziwych drzewek [na szczęśćie owocowych]
Po trzecie... stodoła większa od domku dziadków - pozostałość po rolniczej działalności.
Słowem - sporo drewna w postaci żywej, przerobionej i leżącej do sprzątnięcia i przetworzenia :)