Właśne diabli wzieli cały w pocie czoła stworzoony post ......ok jeszcze raz
Zagalopowałam się z tymi stołami ....i zaczęlam od środka ale to pewnie dlatego że właśnie nad nimi pracje własnymi ręcami i staram się stworzyć coś mojego z rupiecikow (uduchowionych rupiecików) które wynorałam
Powinnam zacząć od pewnego domku który jakaś niesamowita kobieta stworzyła gdzieś pod Londynem ...a stworzyła chateau z nuta prowalsanską ....ten dom utwił we mnie ....zobaczmy dlaczego
taras ....jest jakiś niesamowity urok w tym pozornym bałaganie, choć nikt tu nie poukładał roślinek w szeregu a płytki chodnikowe dawno wyrwały się z pod kontroli przenikające się szarozielone roślinki, biel lilii, lawenda, hosty ....czuje się spokój i naturalność
biel sufitu, szary bez ścian i konsolka wytrych....tak to ona umieszczona na odpowiedniej ścianie m nada mu ton ( ja mam flote Kolumba pieczołowicie wymodelowaną przez małża i szukam dla niej miejsca )
klasyczna jadalnia ...moją uwagę przykuła symetria ....widoczna w aranżu przestrzeni, doborze dodatkow ..a towarzystwo książek w tym właśne miejscu choć rzadko spotykane jednak trafione ...klimat wieczorku literackiego i zawsze można po coś sięgnać jak zrobi się nudnohttp://www.weranda.pl/images/articles/big/4365_12514539686.jpg" rel="external nofollow">http://www.weranda.pl/images/articles/big/4365_12514539686.jpg
nie mebelek bo ten mi sie nie podoba ale mariaż starego z nowym...współczesne grube szkło w towarzystwie leciwych tomów, sreber i mojej ukochanej hortensji ....pomnożone w tafli lustra ...to jest to!!!
dlaczego zapomniałam że kuchnia powinna być biała .......buuuuuuuuuuu........
niestety zapomniałam ...jakoś będę ratować sytuacje może ktoś podpowie jak ...bo uratować trzeba ...te lampy są ok (mam jeszcze 2 typy ale to jak o lampach będzie)
W nawiązaniu do przedstawionych wyżej domków należy dodać, że dom o tak skomplokowanej :-Parchitekturze stodoły będzie miał TEN urok, który widać na fotkach tylko wtedy gdy otaczać go będzie bezkres przyrody z jej szlachetnymi rzeźbami ......a tuja (z całym szacunkiem dla tej formy rośliny takową rzeźbą nie jest:no:
.....zapomniałam uprzedzić to post o moim idealnym miejscu ...marzenie niestetyy...posiadana działka to miejsce na ...jedno porządne drzewo a nie na dom ale tuji (pojęcia nie mam jak to napisać ...to kara za krytykę ze strony niewinnej roślinki:lol2:) nie chcę i nie będę mieć choć to od dawana lansowany pomysł gorszej połowy naszego związku....
drzewa ktore kocham miłością szczerą, pierwszą i wieczną powinny być takie :
i z taką bramą ....te wysokie słupy czy nie mają tajemniczego klimatu?
Aby nie isnieć tu jako Panna NIKT trochę prywaty czyli o sobie.
Żona - od 15 lat, obrzydliwie wciąż zakochana w wybranku i kochana mam nadzieje ;
Matka - od 13 lat córeczki Wiktorii i ... tylko Wiktorii. Nie wiem 13 lat temu tak jakoś mi to wyszło, że ofiarowałam Wiktorie Adasiowi na urodziny ...i więcej prezentów juz nie było.
Z zawodu pielęgniarka ....i to od 19 lat, ale z nudów chyba zrobiłam całkiem jak dla siebie fajna rzecz ....skończyłam politologię. Oczywiście tylko dla frajdy i to co w niej było i pozostało najfajniesze to historia, ludzie, wojny czasu pokoju i mnóstwo rzeczy o których wcześniej nie miałam pojęcia....
Czytam wszystko co mi wpadnie w ręce ....jak nie trafie na to co lubie ...rzucam czytam następną.
Moja ostatnia pasja to Francja ....podoba mi sie zarówno to co paryskie jak i to co prowansalskie ale ....bez kogucików i kurek na stole (nawet zastanawiam się nad dłuższym tam pobytem za pare lat jak Wiki wyjedzie na studia ...bo pewnie wyjedzie, w naszym mieście nie wiele można studiować .
Fascynuje mnie wnętrzarstwo a w nim ciepło tkanin, finezja detali.
Adam też ma pasje modeluje ....głównie sa to zapamiętane przez historie stare statkki. Mamy już całą flote Kolumba .....tylko ciągle nie moge ich jakoś umieścić gdzieś konkretnie no i .....strasznie obrastają kurzem.
Zauroczona podglądanymi domkami postanowiłam założyć swój dziennik ..... Nie mam pojęcia jak wkleić zdjęcia ale spokojnie dojde do tego . Przeglądając wasze zmagania zawsze miałam tyle do powiedzenia a teraz ....
to od początku ...
Będzie to troche dziennik nie kończącej się budowy a trochę o mojej pasji czyli wnętrzach ....kocham blogi wnętrzarskie, magazyny (kochany małżonek utrzymuje nawet, że gdyby nie ta "makulatura" to mielibyśmy 2 domki ...złośliwiec jeden - sam kolekcjonuje Modelarza i lepi struga te swoje stateczki latami ..).
O wnętrzach będzie później teraz trochę historii bo mój domek ma już 5 lat zatem początek zmagań to już przeszłość...
Pierwsze lokum to mały drewniany domek ..nie jestem pewna ale chyba z początku wieku ...jeszcze resztki stoją jak tylko opanuje sztuke dodawania zdjęć pokaże owo zjawisko. Domek był jak to stary domek ..kosztowny i pomimo gruntownego remontu na starcie wciąż łasy na remony. Pierwszy pomysł szalony, głupi i na szczęście nigdy nie zrealizowany to rozbudowa. Na nasze szczęście coś nam ten pomysłek wybiło i zapadła decyzja ....budujemy nowy dom.
Już początek biurokracja, pozwolenia były trudne. Nasz domek miał stanąć na części działki rodziców ....małej działki więc trudnej do podziału, bo rzeczy małe nie lubią podziałów. Udało się ....zatem projekt. Jak przystało na pare żółtodzibów licząc na to, że będzie taniej kupiliśmy projekt gotowy ...a wybieraliśmy go ...............jedno popołudnie ....zgroza prawda. Nie wiem co ja wtedy miałam w głowie, ale jak na takie NIC to i tak miałam szczęście bo co przyznaje z perspektywy już mieszkania, bo poza małymi "kłopocikami " domek jest ok.
Stało się z projektem Kraba Duo w garści (działeczka wąziutka co zmusiło nas do rozpatrywania projektów spośród bliźniaków) zaczeliśmy budowe naszego skromnego lokum.
Do końca życia będę pamiętała etap fundamentów ....wjechała koparka, miała kopać ale jak szybko wjechała tak szybko wyjechała bo zaczęła się niebezpiecznie zpadać ... już myślałam, że to koniec ale ....od czego nasza polska kreatywność .. Kopano metr i zalewano . Potem to była chwila bo domek powstał z ytongu...cudny materiał a stawianie z niego domkuu to jak budowanie z klocków lego. Dłuższa chwila to dach bo ekipa chyba polubiła mamusi kuchnie ...... zbudowany w miesiąc dom (strop z gotowych płyt ytong zaistniał w jeden dzień ) panowie pokrywali .....2 miesiące. Dodam że to najprostszy dach pod słońcem dwuspadowy ...pikuś po prostu. Potem domek stał sobie roczek bo nam się jakiekolwiek fundusze skończyły. Ostatecznie idąc na kompromis zrobiliśmy to co konieczne ogrzewanie , ściany i podłogi i zamieszkaliśmy w zasadzie na budowie. Od tego czasu ja szaleje oglądając piękne wnętrza i marzą a czasami nawet wprowadzajac coś w życie domku, a małżonek ma coraz bardziej wytrzeszczone oczy gdy słyszy " ..kochanie mam pomysł ".