Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

ewiwa

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    109
  • Rejestracja

Informacje osobiste

  • Mój klub zainteresowań
    Budowa - wymiana doświadczeń

ewiwa's Achievements

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100)

FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) (3/9)

10

Reputacja

  1. Dzięki bardzo za odpowiedzi, hmmm będzie masakra. "Fachowiec" orzekł, że jak zerwie płytki i okaże się, że tam jest czarna d.... znaczy się nic nie jest położone z tych warstw izolacyjnych, to już za późno i nie będzie miejsca na kładzenie tego od nowa. jasna cholera, balkonu mi się zachciało. No nic, zobaczymy jutro.
  2. Witam, remontujemy przeciekający balkon ale nie własnoręcznie, tylko z pomocą pana "do wszystkiego". Jako że porządne z polecenia ekipy nie mają w ogóle terminów to trzeba było brać oferty jakie są. Człowiek jest chętny i kumaty, niestety doświadczenia w renowacji nie ma. Chcę sprawdzić, czy harmonogram robót i propozycje materiałów będą w miarę ok. Potrzebuję pomocy w ocenie. Balkon jest nad pomieszczeniem ogrzewanym (nad salonem). Cieknie w salonie spod balkonu. Powód - płytki, fuga nie odporna na wodę, skopany pewnie podkład. Typowy problem. Zaczniemy od skucia płytek i oceny, jak będzie dobrze to fajnie, a jak zmurszały syf, to dalej do podkucia i czyszczenia. Załóżmy, że płyta balkonowa nie będzie skorodowana i można lać masę wyrównującą. To jaką? Czy ktoś mógłby coś polecić? Skłaniam się do ceresitu CN87, ale jeszcze jest mapei buildfix extra. Jak już robić to lepiej na dłużej i dać lepsze materiały. Po wyschnięciu masy obróbki blacharskie (tu akurat gość się orientuje), na to izolacja przeciwwodna - jaka? Jaką warto kłaść? Tytan? Jeszcze pytanie, bo nie bardzo wiadomo - piszą w różnych poradnikach, że nad ogrzewane pomieszczenia dawać termopapę (podkład, papa, jakoś tak), ale to w jakim celu? Jak to w praktyce wygląda? Bo gdyby chcieć wszystkie preparaty z systemu np ceresita zastosować, to koszt tego byłby niebotyczny. Na koniec normalnie klej, płytki, lepsza fuga - ponoć mapei. Będę bardzo wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam E.
  3. Witam, czy są jakieś przeciwwskazania do zainstalowania małej zamrażarki w schowku pod schodami? Schowek to taka większa szafa na mopy i chemię, ale trochę miejsca z tyłu się jeszcze znajdzie. Chodzi mi o to, że to pomieszczenie nie ma wentylacji, a taka skrzynia to może musi być jakoś wolno stojącą, czy jak? Czy ktoś tak ma? Schowek typowy, w korytarzu pod zabudowanymi schodami. Z drugiej strony w kuchniach są lodówki w zabudowie... pzdr E.
  4. Witajcie, kupujecie warzywa, czy owoce na targowisku? W moim przekonaniu był to sposób na zakupy najświeższej i najtańszej żywności, bo jakąż to marżę może mieć chłop sprzedający z żuka. O święta naiwności. Trzeba niestety doskonale się orientować, że swoje ziemniaki (czyli lokalne) ma tylko pan X, a własne jajka i wiśnie to tylko taka babinka na końcu placu. Mieszkam sobie niby na wsi, gdzie 2 razy w tyg jest tzw. targ. Już wcześniej dziwiło mnie, że w miejscowym spożywczaku miejscowi kupują normalnie zieleninę, pomidory, kapustę itd. Dlaczego nie na targu, świeżej i większy wybór - myślę sobie. Prawie uświadomiła mnie jedna sprzedawczyni, że nie ma co do innych straganów podchodzić, bo i tak wszyscy mają to samo. Choinka, ale jak pytam, czy jaja niefermowe to mówią, że oczywiście gospodarskie i ogórki też własne "niesypane". Więc pytam dziś wprost w tym sklepie jedną znajomą mi z widzenia panią, dlaczego kupuje w sklepie, a nie na straganie. Odpowiedziała mi, że oni się tu wszyscy znają i cały towar pochodzi z giełdy. I te jaja ekologiczne i morelki i kapusta. No wszystko poza ziemniakami i jabłkami jednego faceta. I teraz najlepsze. Ogórki fajne na małosolne w sklepie 1,50, pomidory 1,99. Na straganie te same ogóry po 2 zł i pomidory po 3. Te SAME. Tej samej świeżości. Noż kurde blaszka, po jaką cholerę co tydzień latam na jakiś targ, jak bliżej i taniej mam to samo w sklepie. No cóż, zajrzę jeszcze co jakiś czas, bo czasami stoi ktoś z wiadrem porzeczek, a owoców swoich nie mam, ale generalnie to wyleczyłam się z takiego kupowania. Po co przepłacać kiedy w Lidlu brzoskwinie (te co profesor lubi ) po 2,99, czy jakoś tak. A u Was jak to wygląda? pozdrawiam E.
  5. gumis107, wiesz co, ta Twoja ekscytacja hipoteciarzami i powtarzanie w kółko argumentów o stadzie baranów i innych niepochlebnych opinii jest doprawdy żenująca. Każda prawie Twoja wypowiedź okraszona jest w dodatku uśmiechniętymi emotkami, kiedy wspominasz o franku po 7 zł, czy "na pocieszenie" o podnoszeniu Liboru. Nie cytuję dokładnie, ale coś w ten deseń. Z każdego posta wyziera jakaś taka mściwa satysfakcja i radość z obecnej sytuacji, że ktoś prawdopodobnie będzie miał gorzej. Jak w "Dniu Świra" w Modlitwie Polaka. Już Cię gdzieś czytałam, jak to retorycznie, "z troską" pytałeś, jak można było takie kredyty pobrać, bo to trzeba przecież być .... i tu się nie ograniczałeś w określeniach. Otóż drogi gumisiu107, chcę Ci powiedzieć, że to nie Twoja sprawa, kto ile dlaczego i po co kredyty brał. Jakby każdy był taki mądrala, żeby wiedzieć, że jest właśnie dołek, albo górka, to by nie potrzebował brać kredytu. Spekulacyjne kredyty i kupno apartamentów na wynajem zdarzały się zawsze. Kiedyś i teraz. Zdecydowana większość kredytobiorców to ludzie biorący zwykle kredyt po prostu na mieszkanie, czy dom, żeby w ogóle mieć gdzie mieszkać. Decyzje tego typu są w większości starannie przemyślane, a że nie da rady w życiu ubezpieczyć się od wszystkiego, to widzimy niestety obecnie. Generalnie kredytu na 30 lat w walucie nie planuje się spłacać po 10 latach. Dla mnie, jak i wszystkich znanych mi osobiście przypadków, kredyt walutowy był po prostu dużo dużo tańszy, całościowo, jak i ratalnie. Wolę i tak spłacać taki kredyt niż mieszkać kątem u mamusi. Za wyjątkiem tego piku ok 3,5 za franka, to raty są mniej więcej podobne. Liczę się ze zwyżką, tak jak była zniżka. To wciąż o wiele taniej niż w PLN. Nie patrzę ile teraz w przeliczeniu mam w sumie do oddania, bo nic to nie zmieni. Z całą świadomością wiedziałam, że będę to oddawać przez kilkadziesiąt lat, chyba, że wygram w totka i będzie okazja nadpłacić. A jak umrę to będę to miała gdzieś, a rodzina dobrą polisę zabezpieczającą dalsze spłaty. Więc gumisiu 107 zajmij się lepiej swoim portfelem, zamiast wylewać tu swoje pretensje, że kredytobiorca powinien mieć mózg i go używać. I nie żołądkuj się tak, bo najbardziej tę sytuację walutową to Ty przeżywasz. Pozdrawiam E.
  6. No dobra, w Hestii wygląda tak, że oficjalna odpowiedź to unikanie tematu. Mianowicie piszą mi tu, że w razie zaistnienia szkody żądają protokołów ze straży pożarnej i ew. dokumentów kontrolnych wynikających z prawa budowlanego w zależności od rodzaju szkody. Blabla. Czyli w skrócie jak się coś stanie to zobaczymy, co będzie potrzebne. Mój nadgorliwy (chyba?) agent twierdzi, że dobrze jest mieć "książkę budynku" (skąd?) i te 4 kwity rocznie za czyszczenie komina dymowego. Plus oczywiście protokół z rocznego przeglądu. Natomiast znajoma pani z Avivy kategorycznie stwierdziła, że potrzeba mieć tylko roczny przegląd kominów, roczny przegląd kotła i 5-letni przegląd instalacji elektr. przez specjalistę z uprawnieniami. Co do czyszczenia to prawda, że trzeba obowiązkowo czyścić, niemniej przepis nie precyzuje kto to ma robić. Pytanie jeszcze skierowane do centrali innej dużej firmy ubezpieczeniowej.
  7. Lokalny Pan Kominiarz stwierdził, że obowiązkowo to się robi przegląd z protokołem raz do roku. Dotyczy to komina spalinowego (w tym kominka) i wentylacji. Kosztuje to 100 zł + ew. dojazd. Natomiast 4 razy w roku to należy przeprowadzać czyszczenie. I tu podobno jest bez potwierdzeń. Oficjalnej odpowiedzi z Hestii na papierze jeszcze nie mam. Wg agenta wystarcza aktualny przegląd. Ale potwierdzenia tego jeszcze nie mam. Gdyby okazało się, że potrzebny ten przegląd i koniecznie te czyszczenia potwierdzone np fakturą (tj. 20 zł za komin x liczba kominów w tym wentylacyjnych) razy 4 rocznie i jeszcze dodajmy do tego obowiązkowy 2 krotny przegląd/czyszczenie kotła gazowego (140 zł) - to mamy jakieś 600 zł rocznie, a może i więcej. A to już więcej niż koszt standardowego ubezpieczenia od ognia. Może warto ponowić pytanie z początku: Jak wiele osób czyści/serwisuje kominy 4 razy rocznie i 2 razy kocioł gazowy i ma na to STOSOWNE DOKUMENTY? Ja rozumiem, że zdun, czy instalator sam u siebie nawet co miesiąc może takie akcje robić. Ale czy w razie wypadku rzeczoznawca z ubezpieczalni przecież też będzie szukał jakiś papierów, prawda? Pytania się niestety mnożą, a co jeśli chata się spali wraz dokumentami?
  8. Ale po jakie licho ten kominiarz ma jechać szczotą po wkładzie w kominie, skoro to jest samoczyszczące? Albo psioczył, że tak nie powinno być. Moim zdaniem żaden kominiarz takich zaświadczeń "in blanco" nie da. Zresztą nie o to chodzi, ale czy ma czyścić, czy nie ma? Podam tu jeszcze podobny przykład. Otóż serwisuje raz w roku kociołek gazowy w domu, to znaczy przychodzi pan od kotłów, czyści, kasuje i wystawia fakturę. Ale jak poprosiłam, żeby mi się gdzieś wpisał, choćby odręcznie z pieczątką, że to był serwis i ze urządzenie jest ok - to nie da rady. Kocioł już po gwarancji, żadnej książeczki serwisowej nie ma, zresztą nie znam się, czy powinno być coś takiego. Teoretycznie jakby coś wybuchło z kotła CO, to mi ta faktura nic nie da. To tylko dowód, że przegląd był, ale czy urządzenie było sprawne?Zresztą 3 lata temu inny serwisant z uprawnieniami nawet faktury ani paragonu nie chciał dać. Nie naciskałam, ale już teraz wolę takie rzeczy mieć. Aha, a czy kanały wentylacyjne to też kominiarze sprawdzają? Ile razy to trzeba robić, żeby bez problemu uzyskać odszkodowanie w razie pożaru, zaczadzenia, czy zadymienia. To chyba rocznie nie jest taka duża kwota... hmm, a może jest? I to jeszcze x 4...?
  9. Bardzo dobry temat reth, niech się wpisze ktoś, kto 4 razy (słownie cztery) robi przegląd kominiarski u siebie w domu z kominkiem. Też czekam na wpisy o zwrocie z ubezpieczalni za pożar z kominka. Mój wykonawca zapewniał mnie, że tego wkładu do komina się nie czyści, bo on się sam wypala. Kilka spotkań poświęciliśmy wyłącznie na rozwiązanie kwestii doprowadzenia powietrza i konfliktów z kominiarzami. Podobno kominiarze nie przyjmują do wiadomości, że może to być od góry. Przeglądu jeszcze nie robiliśmy, ale choćby ze względów formalnych powinien chyba być. W razie odpukać tfu tfu - to nie ma odbioru kominiarskiego, bo kominek robiony był już w dawno użytkowanym domu. Ubezpieczyciel do sprawy o odszkodowanie na pewno będzie wołał jakieś potwierdzenie aktualnego przeglądu, ale czy o ten "odbiór" też zapyta? Bo np infolinia PZU to mówi, że w zasadzie nie, ale to zależy od szkody. I bądź tu człowieku mądry. Kominek mamy sprawny, szamot zawsze wypalony do białości, wkład jest wyczystką, raczej się nie boję, że coś walnie - ale przygotowanym trzeba być.
  10. Andzia84 dziękuję za te informacje. Jesteś bardzo pomocna pzdr E.
  11. Jedynym właścicielem jest spadkodawca. Czy ktoś może, czy nie może formalnie korzystać to nie ma znaczenia, bo sytuacja polega na tym, że właściciel trzyma wszelkie dokumenty oraz kody dostępu itp nie w banku, czy u notariusza, tylko normalnie w domu np w szufladzie. W miejscu wiadomym dla żony. Żona po śmierci męża wybiera wszystkie pieniądze z bankomatów i zamyka, bądź nie konto z aktem zgonu męża. Po niedługim czasie do banku wybiera się była żona z dziećmi lub dziecko - jako prawni spadkobiercy ich części majątku. Depozyty na kontach są zawsze masą spadkową, z wyłączeniem "dyspozycji śmierci". Bank pokazuje tylko historię konta, z której wynika, że po śmierci wypłacono wszystko. Przecież wypłata kartą, lub zapłata w sklepie jest anonimowa, wystarczy znać pin, a nie być właścicielem. No właśnie chodzi o to, że jest to prawnie rzecz biorąc zawłaszczenie majątku na szkodę któregoś ze spadkobierców, ale chyba praktycznie nie do udowodnienia. Z jednej strony konto jest wygodne, z drugiej natomiast mogą być problemy jak coś się stanie i czy bank jakoś się włącza w takie sprawy. A co bank robi, jak dostaje informacje o śmierci jednego współwłaściciela, jak szybko blokuje i czy w ogóle połowę środków? Do kont są też pełnomocnictwa, też z kartami. Też łatwo się wypłaca. Jak już się myśli o takich poważnych sprawach, to zwykle w kontekście polis ubezpieczeniowych. A równie poważne są konta, rachunki, fundusze i problemy jakie mogą wyniknąć w sytuacjach ostatecznych.
  12. Odpowiedź banku jest taka: Takie działanie jest niezgodne z prawem. Poza tym wymijające odpowiedzi. Nawet jeśli kto dziedziczy, to i tak są jeszcze pozostali spadkobiercy, jeśli nie dzieci, to rodzice (50%). Nikt na miejscu w banku konta nie wyczyści z masy spadkowej bez papiera z sądu. Natomiast co bank robi w sytuacji internetowego wyczyszczenia konta, to właściwie sami nie wiedzą. Miałam nadzieję, że ktoś może coś wie z praktyki na ten temat.
  13. Czy ma ktoś wiedzę na temat postępowania banku w razie wypłaty środków przez pełnomocnika vel. osobę z dostępem internetowym do konta, po śmierci właściciela rachunku, a przed zawiadomieniem o tym banku? Sytuacja może się sama rozwiązać, gdy konto jest darmowe i nie ma kart, ubezpieczeń i innych dodatków. W regulaminie napisane jest, że przy braku wpłat bodajże przez 6 mies. bank wypowiada umowę. Przysyłają rozwiązanie, konto czyste, brak zobowiązań, zaległych opłat, sprawa prosta. Gorzej, jak konto płatne z kartami i innymi opcjami. W razie braku wpłat bank będzie monitować o zapłatę naliczanych co miesiąc opłat, powstaną zaległości. A konto może zamknąć tylko właściciel, który przecież zmarł. Wracam do pytania z tematu. Konto nie jest puste i wypłaty przez internet dokonuje np. żona zmarłego męża posiadająca jego piny i autoryzacje. Mam omalże pewność, że wypłata dokonana w dniu śmierci posiadacza, traktowana jest jako jego własna (lub jeśli był pełnomocnik, to też zgodnie z wolą mocodawcy). Natomiast w przypadku wypłaty po terminie śmierci jest sprawa. Sprawa wynika oczywiście przy okazji zamykania konta z aktem zgonu. Bank sprawdza historię konta. Co bank robi w tej sprawie? Nic się nie dzieje, a jeśli są spory wśród spadkobierców, to sądzą się między sobą i oni muszą zgłosić roszczenia do środków z konta, itp. Druga możliwość, że bank zgłasza to gdzieś (gdzie?) i wszczyna się jakieś postępowanie? Czy są jakieś procedury w prawie bankowym? ps. Problemu nie rozwiązuje współwłasność (również dziedziczenie, odpowiedzialność itd), ani pełnomocnictwo (brak możliwości zamknięcia konta), ani zapis o wypłacie na wypadek śmierci (bo jest to ograniczone do 20-krotnego przec. wynagrodzenia, a więc może nie objąć całego depozytu). E.
  14. ewiwa

    drewno kominkowe suszone

    Też bym tak chciała, ale szopa na 4 "zapasy" drewna od tegorocznego do 4 letniego na bieżące zużycie to byłby budynek gospodarczy Trza by drugą działkę dokupić
  15. ewiwa

    drewno kominkowe suszone

    A o ile droższe? W okolicach Poznania sprzedawcy drewna teraz wołają sobie od 200 zł za mp, ok 220, 230 - dąb, grab. Ten tzw dąb po suszarni wcale się dobrze nie pali, bo suchy to on może jest ale tylko z zewnątrz. Brałam drewno już z wielu źródeł, w tym tzw. sezonowane. I to kupne sezonowane drewno (nawet "roczne") jest gorsze, mniej palne, niż kupione świeże w kwietniu i przetrzymane pod własną wiatą 6 mies. Albo miałam pecha, albo kupno "rocznego, sezonowanego" drewna jest jak spotkanie z jednorożcem. Oczywiście, dla tych co nie mają wyboru, bo nie zdążyli z drewnem, to może i dobra oferta. Moim zdaniem jednak nie warto, bo przy obecnych cechach "normalnego" drewna to jest kompletnie nieopłacalne. Cena zakupu zawsze jest wyższa jesienią niż wiosną. Bez względu na świeżość drewna. Gdzie tu sens ekonomiczny zajmowania miejsca towarem na placu przez rok, jak i tak w rejonie sprzedaż po danej cenie. Natomiast dla tych, co potrzebują nastrój raz w miesiącu, cena nie gra roli. Niechby te polana miałyby być nawet w czysty karton zapakowane - jeszcze lepiej. Ale muszą być uczciwie wysezonowane, najlepiej z zimowego wyrębu i co najmniej rok suszone, z gwarantowaną wilgotnością 20%. W mojej opinii, tylko taki produkt ma szanse, ale jako produkt z wysokiej półki. Bo kominka za 20 tys. nawet ludziom szkoda brudzić pseudosuchym, dymiącym drewnem. Na allegro sporo aukcji drewna kominkowego, każde bez wyjątku - gotowe do palenia. Owszem, ale za rok.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...