Witam ! Mam podobny problem co Państwo i muszę przyznać, ze "walczę" w tym temacie już trzeci rok ( i marnie to wygląda ). Zacznę od początku. Sąsiad wybudował dom już w chwili kiedy moja budowa jak i ogrodzenie działki było gotowe. Z perturbacjami postawił swój dom, ale nie patrząc na przepisy ( prawo o stosunkach wodnych ) wyrównał swój teren w ten sposób, iż metr od ogrodzenia usypał nam skarpę na 1.5m wysoką. Postanowiłem porozmawiać z sąsiadem, no cóż to człowiek z gatunku " a co mi zrobisz ", więc rozmowa nic nie wniosła do tematu. Moja decyzja - droga urzędowa i tu się okazało w jakim kraju żyję. * najpierw pismo do P I N B ( Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego ) - inspektor z swoim kierownikiem zrobił rekonesans i nic. ( dodam że posiadam dokumentację zdjęciową jak wody opadowe spływają na moją posesję ) * Pismo do gminy do wydziału Ochrony Środowiska o naruszenie przepisów dotyczących Stosunków Wodnych wynikających z Prawa Wodnego * Do Starostwa Powiatowego z wnioskiem we wgląd w dokumentację "sąsiada" - nic nie ma w dokumentach co by pozwalało sąsiadowi tak zagospodarować teren. Reakcja sąsiada na pismo z P I N B była taka, że powołał pełnomocnika ( osoba ta współpracuje bardzo często z P I N B ) opiniując i prowadząc inwestycje z urzędu, co jak się Państwo domyślacie, postawiło nasz problem w znacznie gorszym świetle ( natychmiast przystąpił do przygotowania inwestycji do odbioru mimo wielu nieprawidłowości ) Na dzień dzisiejszy - Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego pismem, odsunął mnie jako strona w sporze, sąsiadowi nakazał sporządzenie nowej dokumentacji, która jak się domyślam będzie już ujmować zmianę " Lini wysokościowych" na mapie. Przeprowadziłem w międzyczasie wiele rozmów - w wydziale Środowiska w Gminie w Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego jak również, postanowiłem skorzystać z pomocy prawnika i oficjalnie złożyłem w/w urzędach odpowiednie pisma. Po ostatniej rozmowie w Nadzorze Budowlanym, zostałem utwierdzony że swoich praw muszę dochodzić na drodze cywilnej. Dodam, że trwa już to 2 lata i nic. Może ma ktoś pomysł jaką drogę można jeszcze obrać w celu rozwiązania tego sporu. Pozdrawiam