W calym cywilizowanym swiecie standardem jest podroz szefa rzadu, prezydenta czy przedstawiciela domu panujacego na miejsce katastrofy czy kleski zywiolowej. Ktos moze powiedziec, ze nie ma to wiekszego sensu. Pewnie nie ma, ale dla ludzi bezposrednio dotknietych nieszczesciem kazdy gest troski "wladzy" jest wazny. Nie czuja sie pozostawieni sami sobie. I nikt nie nazywa tego cyrkiem. Tu ksiaze Karol w czasie ubieglorocznych powodzi w UK: http://www.channel4.com/4laughs/media/images/caption/2007/July/C0130_princecharles_L.jpg http://www.bbc.co.uk/cumbria/content/images/2005/01/14/prince_charles_carlisle_visit_03_470x311.jpg