Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

randori

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    3
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez randori

  1. Bierzesz 4 prześcieradła (w szpitalu mają dużo), wiążesz, wyrzucasz przez okno i modlisz się, żeby Twoja sala była na pierwszym piętrze Trochę Cię muszą potrzymać - popatrzeć na swoje dzieło czy nie szwankuje, czy goi się dobrze. Ale na smyczy to nie. Możesz się szwendać po szpitalu. O tym ze chcesz jak najszybciej do domu powiedz prowadzącemu lekarzowi. A może jakaś przepustka?
  2. Na siedząco się nie zakrztusisz, zresztą to migdałki a nie tętnica udowa nie jest tego tak strasznie dużo. No i faktycznie: zaraz po zabiegu jesteś pacjentką chodzącą, choć pierwszego dnia bardzo senną Na tyle na ile Cię znam z forum - po zabiegu nie będziesz wiedziała czego się bałaś. 3maj się
  3. Barbossa tak, boję się. Przez te kilka lat doświadczyłam sporo złego w tej sprawie i jeszcze nie czas bym mogła otwarcie mówić - ale zapewniam Cię, że gdy będę mogła - to połączę nicki. Problemem jest dach (konstrukcja) i elewacja. Więc nie wiem czy parafka na projekcie wystarczy? Czy parafować mają wszyscy? Które strony w projekcie?
  4. KJN - nie jest problemem stwierdzenie winy, czy subiektywne odczucia. Na wszystko są dokumenty. Termin został przekroczony o kilka lat. Umowę mamy dobrą i gdybym miała siły, to architekt jeszcze musiałby mi zgodnie z nią odsetki zapłacić. Wg. umowy projekt miał być odbierany protokołem - a nigdy nie został nam udostępniony nawet do wglądu (sic!), tylko koncepcja - za którą zapłaciliśmy, jednak złożono go do pozwolenia. Nie jest problemem wypowiedzenie umowy - z tym sobie poradzę. Problemem jest prawo autorskie. Nie mam czasu na rozpoczęcie procedury z urzędem z zupełnie nowym projektem. Muszę oprzeć się na tym pozwoleniu i tym projekcie, ale żeby zęby nie bolały, trzeba go przerobić. "Mój" architekt sam przyznaje, że to brzydkie, ale nasze możliwości dalszej współpracy całkowicie się wyczerpały. Nawalił w wielu sprawach (kompletnie nie zna przepisów i regulacji) i wolę nie polegać na jego zdaniu na temat tego co wystarczy do przejęcia projektu i budowy przez innego architekta. Więc liczę na forum. Pomożecie?
  5. Występuję pod nowym nickiem, bo od kilku lat dużo napisałam na forum, a mam teraz sprawę delikatną i trudną. Muszę się bronić i potrzebuję Waszej pomocy. Opis problemu: Od kilku lat walczymy o pozwolenie na przebudowę domku - zdążył już popaść w całkowitą ruinę. Obstrukcje czynią nam urząd i architekt. Najwięcej czasu zmarnował nam architekt. Zatrudniliśmy go po długim wypytywaniu, czy czuje się na siłach poradzić sobie z tym konkretnie urzędem i doprowadzić do uzyskania pozwolenia na budowę. Urząd ma złą sławę, ale wygląda na to, że nasz architekt dodatkowo rozzłościł go ponad zwyczajową normę. Jednak 2/3 straconego czasu, to poślizgi z jego wyłącznej winy, zupełnie niezależne od urzędu. Z samym projektem też jest kłopot, bo najpierw przedstawił bardzo nam odpowiadający, ale... niezgodny z planem zagospodarowania. Po zmianach powstał potworek. Brnęliśmy w to, bo czas nam uciekał, sami wiecie co działo się na rynku w ostatnich latach, ale chcemy to poprawić. Nie wnikając dalej w szczegóły, nie mamy już siły (ani pieniędzy) na niekompetencję, nonszalancję i arogancję naszego architekta. Jedyne o czym marzymy, to by się od niego (i jego dwóch pomocników) uwolnić. Pytanie brzmi: jak uwolnić się od architekta, a nie podłożyć sobie samemu nogi? Musimy koniecznie znaleźć innego architekta, ale wiemy, że będzie chciał by dotychczasowy podpisał iż wyraża zgodę na dokonywanie zmian w projekcie. I tu pytania do Was: 1. Gdzie można znaleźć wzór takiego pisma (zgody by kto inny przerabiał projekt i czuwał nad realizacją)? 2. Czy muszą je podpisać wszyscy występujący w projekcie, czy tylko główny architekt? Ten "kryminalny" wątek zamieszczam jednocześnie w dziale prawnym na wymianie doświadczeń, bo nie mogłam się zdecydować czy ma być pilniej czy celniej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...