Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

po co to wszystko

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    0
  • Rejestracja

po co to wszystko's Achievements

 SYMPATYK FORUM (min. 10)

SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)

10

Reputacja

  1. Polecam siebie. Nie znoszę powyżej 10 decybeli. Uwielbiam spadać z domu na ryby. Kocham subtelne. Nienawidzę wyrachowanych. Toleruję wyciąganie z portfela. Scierpię ambitną. Nie daruję - nie wiem czego jeszcze. Co Wy na to? PS: Mam trójkę dzieci - jakby co 2 dorosłych jeden daaaaaleko mu jeszcze - Nic dodac nic ując... tylko wypisz wymaluj mój mąż... Nie dziekuje poczekam na jakies przeciwieństwo... bogaty, hojny, kochajacy dzieci, przystojny, pracownity, bez żony!!, lubiacy podróże, i nie wiem co jeszcze pomocy!!
  2. Hmn... wiecej informacji na spotkaniu... Tyle co podałam powinno wystarczyc ...
  3. No dobra czy ja jestem az tak beznadziejna?? Nikt sie nie zgłosił żadnego kandydata, nic...
  4. Nie życze Ci takich doświadczeń w życiu, jak moje, ale tylko one pomogły by Ci zrozumieć to przez co przechodziłam... już jest ok... Infantylna??? Czemu?? Czy co??
  5. To jakas epidemia czy jak?? Kazdy na jakims zakrecie... Prosze o dołączanie do ofert zdjęcia
  6. kurde znasz mnie czy jak... trafiłes w sam środek, tego włąsnie brakowało w tym ogłoszeniu...
  7. Nie potrzebnie... Ogłoszenie matrymonialne Wysoka blondynka, normalna budowa ciała, pogodne nastawienie do życia, dwie córki, niezalezna finansowo, zabawna, miła, koleżeńska, konkretna, nie lubi owijania w bawełne, z własnym domem - do wykonczenia - szuka Pana 30 - 40 lat powaznego, bez żony, niezaleznego finansowo, przystojnego, wysokiego, zabawnego, bez skłonnosci do uganiania sie za innymi babami Jak cos jeszcze to dopiszcie...
  8. Bardzo dobre rady musze poszukac faceta... sa jacys chetni?? Czekam na oferty na priv
  9. Dzieki za wasze wypowiedzi, nie potrafie sie okreslic czy go nadal kocham czy nie... nie wiem... nie wiem co bedzie jak go spotkam... na razie wydaje mi sie ze nie kocham juz,,, ale czy mozna to stwierdzic jednoznacznie... nie wiem... poczekamy zobaczymy... Na razie nie chce z nim juz byc... chce separacji na 100% rozwodu nie wiem czy chce... ale chyba nie ma na co czekac...
  10. Własnie tak chciałam, była metoda ja albo ona... powiedział, że on nie wie, że musi sie zastanowic, jak cisnęłam to w końcu powiedział, że ona... potem, że moze wróci, sprawdzi czy sie zmienie... ale chciał sie z nimi widywać, nie ważne to było dla niego czy to jego dziecko czy nie, bo jak powiedział już pokochał to dziecko i to nie ważne... wiec powiedziałam, ŻEGNAJ!!! Już dawno przestałam krzyczeć... odkąd mi powiedział, nie krzynęłam nawet raz... Wszystko przemyślałam 1000 razy, byliśmy kiedyś u psychologa, ale jak tylko powiedział cos nie po jego myśli to już nie chciał chodzic... Przy dzieciach nie rozmawiamy, już chyba nie mamy o czym rozmawiać, za dużo niemiłych rzeczy mi powiedział... już sama nie chce z nim nic wyjaśniać bo po co, dla niego w tej chwili liczy sie tylko ON!! Tak mi napisał po 10 latach nie liczenia sie z jego zdaniem może powiedziec, że liczy się to co on chce... tak to wygląda, wiec już nie mam o czym z nim rozmawiać... i nie rozmawiamy... on sie nie odzywa ja też nie... Byłam już u adwokata, musze troche odczekać, bo mieszkaliśmy razem jeszcze w zeszłym tygodniu, wiec nie ma trwałego rozpadu małżeństwa... i składam pozew... Nie ma już na co czekać... Boję sie tylko, że bedzie chciał wrócic... i co wtedy... czy bede miała na tyle siły, żeby powiedzieć NIE??
  11. Mi tez sie otwiera scyzoryk, jak sobie o tym pomyslę, ale jak już pisałam on zawsze był nieodpowiedzialny, a prezerwatywa a po co... tak mi powierdział... Dzieci?? Brak mi słów... twierdzi, że kocha nasze dzieci, ale ja tego nie widze... Olał mnie i je taż... a to co mówi to tylko po to, zeby sobie ulżyć, żeby go nie zabiły wyrzuty sumienia... Bo jeszcze jakies uczucia w nim są... Bardzo mu było wygodnie jak go wyrzuciłam, bo mówił wszystkim, że to ja a on taki biedny niewinny... ale niestety prawda wyszła na jaw i teraz już wszyscy zgodnie twierdzą, że porucił mnie zdwojką dzieci... A to go strasznie wkurza. I DOBRZE MU TAK!!
  12. Oj chyba sie troszeczkę mylisz... on nigdy z żadną kobietą nie będzie szczęsliwy... on chce wolnosci!!! Juz sa zgrzyty miedzy nimi, ona szybko załatwia swoj rozwod a on nie chce sie wiazac... Nie wiem czy kogos z kim się było z doskoku, w dużej tajemnicy można poznac na tyle by wiedziec ze jest od kogos lepszy czy gorszy... Powiedział, że chce sie przekonac, wiec odpusciłam i juz nie staram sie ratowac małzenstwa na siłę... Jest niedojrzały i nieodpowiedzialny to na 100%, czy przewiesił sie na lepszy grunt - to czas pokarze... tyle co wiem i juz pisałam to ta kobieta jest niestała i pojdzie do łóżka z kazdym kto sie nawinie... ale teraz dojda mu problemy finansowe - ona nie pracuje on zarabia około 1000 zł... dzieci pięcioro - ja nie odpuszcze - alimenty bedzie płacił i brak mieszkania... jego matka go wyrzuciła z domu jak sie dowiedziała co zrobił, mieszka z ciotką w strasznych warunkach...ale chyba jest szczesliwy Jezeli chodzi o kochanie samej siebie to bardzo sie mylisz - zawsze myslałam tylko o nim i o dzieciach... ja byłam na ostatnim miejscu... Troche sie zagalopowałam w uszczesliwianiu jego, okazało sie ze nie tedy droga... jemu potrzeba było spokoju i wolnosci, a jak mozna chciec wolnosci majac dwoje dzieci... znajomi mowia, ze zawsze zaskakiwało ich, że on nigdzie sie nie spieszył, zawsze na wszystko miał czas, nigdy sie niczym nie przejmował... zawsze wszystko było na mojej głowie... Wady nie poszły w kąt, teraz je dobrze widze, kiedys ich nie widzialam, tłumaczyłam sobie, że w nowym domu bedzie super, w koncu bedziemy prawdziwą rodziną, on sie zmieni bedzie miał wiecej obowiazków, ale nie doczekalismy tej chwili...
  13. Ja tez tak myslałam, ze mój sie tak nie zachowa... Ratowałam, bylismy nawet w Częstochowie... myslałam ze zrozumie, a on mi, że nie potrafi tamtej powiedziec, ze do mnie wrócił... a mi potrafił powiedziec tyle "miłych" słów... Ona jest ta dobra, wspierajaca, ja ta krzyczac bez uczuc... mi mozna wszystko powiedzic...ja sobie dam rade, onie nie... ma tylko jego... bo jak tylko sie dowiedziała ze sie pokłócilismy poleciała i mezowi powiedziała ze to nie jego dziecko i ze chce rozwodu... moj maz powiedział ze jezeli nie chce rozwodu to nie musimy go brac!! NIEC CHE ta k...wa nigdy nie zostanie jego zoną, juz sie o to postaram...
  14. To nie 1 kwietnia!!! Mam zawód, własną firmę... wyższe wykształcenie... dla siebie czasu 0. I moze tu tkwi problem... Nie boje sie pracy, tak zachowuje się kobieta zakochana...?? Dla której całym światem był 1 mężczyzna... NIe wiem skąd takie pomysły...?? Całe życie to wszystko było na mojej głowie... mąż pełen luz... nigdy sie nie śpieszył do domu... do dzieci... zawsze go usprawiedliwiałam... ze moze zmęczony, że nie potrafi... ale on był wiecznie zmęczony, nigdy sie nie nauczył bo nie chciał, dzieci to przykry obowiązek... Spakowałam go w sobotę, jeszcze chciał pieniedzy ode mnie pożyczyc... a ja myslałam, ze chce mnie przeprosic za kłamstwa... wiec nie osadzaj ludzi po pozorach. Wiem ze sobie poradze, że dom mozna sprzedac, wiem... ale co z tego... starsze dziecko juz meble wybiera do swojego pokoju... chce zamieszkac w tym domu, nawet sama... rodzina mi pomoze. Znajde sobie kogos... to wiem... ale go kocham, i widze ze robi zle, ze nie bedzie mu dobrze, ze zyje złudzeniami... wiem, ze powinnam sie zajac soba, nie myslec o nim, ale on to moje całe życie, moja pierwsza wielka miłośc... nie tak łatwo z tego zrezygnowac... Na razie zrezygnowałam, czekam... czas leczy rany... wylecze sie z niego i bede zyc bez niego... Ale na razie jest mi ciężko, zbieram sie po woli... bo za bardzo mnie skrzywdził... juz czuje wstret do tego człowieka, ale boje sie, ze jezeli wróci i bedzie błagał to sie złamie... własnie tego sie boje ze nie dam rady mu odmówic... bo go kocham... kocham dzieci i planowałam wspólną przyszłośc w nowym domu... nie zrozumie tego nikt kto tego nie przezył... NIKT!! Wiec głupie teksty prosze sobie darowac!!
  15. nie wiem.... własnie staram sie ja odzyskac... tez myslałam ze jak sie cos takiego usłyszy to wiadomo - do widzenia...ale tak nie jest... sa dzici.. wspólne inwestycje... jednak przywiazanie i strach ze zostane sama...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...