
po co to wszystko
Użytkownicy-
Liczba zawartości
0 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez po co to wszystko
-
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
Polecam siebie. Nie znoszę powyżej 10 decybeli. Uwielbiam spadać z domu na ryby. Kocham subtelne. Nienawidzę wyrachowanych. Toleruję wyciąganie z portfela. Scierpię ambitną. Nie daruję - nie wiem czego jeszcze. Co Wy na to? PS: Mam trójkę dzieci - jakby co 2 dorosłych jeden daaaaaleko mu jeszcze - Nic dodac nic ując... tylko wypisz wymaluj mój mąż... Nie dziekuje poczekam na jakies przeciwieństwo... bogaty, hojny, kochajacy dzieci, przystojny, pracownity, bez żony!!, lubiacy podróże, i nie wiem co jeszcze pomocy!! -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
Hmn... wiecej informacji na spotkaniu... Tyle co podałam powinno wystarczyc ... -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
No dobra czy ja jestem az tak beznadziejna?? Nikt sie nie zgłosił żadnego kandydata, nic... -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
Nie życze Ci takich doświadczeń w życiu, jak moje, ale tylko one pomogły by Ci zrozumieć to przez co przechodziłam... już jest ok... Infantylna??? Czemu?? Czy co?? -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
To jakas epidemia czy jak?? Kazdy na jakims zakrecie... Prosze o dołączanie do ofert zdjęcia -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
kurde znasz mnie czy jak... trafiłes w sam środek, tego włąsnie brakowało w tym ogłoszeniu... -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
Nie potrzebnie... Ogłoszenie matrymonialne Wysoka blondynka, normalna budowa ciała, pogodne nastawienie do życia, dwie córki, niezalezna finansowo, zabawna, miła, koleżeńska, konkretna, nie lubi owijania w bawełne, z własnym domem - do wykonczenia - szuka Pana 30 - 40 lat powaznego, bez żony, niezaleznego finansowo, przystojnego, wysokiego, zabawnego, bez skłonnosci do uganiania sie za innymi babami Jak cos jeszcze to dopiszcie... -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
Bardzo dobre rady musze poszukac faceta... sa jacys chetni?? Czekam na oferty na priv -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
Dzieki za wasze wypowiedzi, nie potrafie sie okreslic czy go nadal kocham czy nie... nie wiem... nie wiem co bedzie jak go spotkam... na razie wydaje mi sie ze nie kocham juz,,, ale czy mozna to stwierdzic jednoznacznie... nie wiem... poczekamy zobaczymy... Na razie nie chce z nim juz byc... chce separacji na 100% rozwodu nie wiem czy chce... ale chyba nie ma na co czekac... -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
Własnie tak chciałam, była metoda ja albo ona... powiedział, że on nie wie, że musi sie zastanowic, jak cisnęłam to w końcu powiedział, że ona... potem, że moze wróci, sprawdzi czy sie zmienie... ale chciał sie z nimi widywać, nie ważne to było dla niego czy to jego dziecko czy nie, bo jak powiedział już pokochał to dziecko i to nie ważne... wiec powiedziałam, ŻEGNAJ!!! Już dawno przestałam krzyczeć... odkąd mi powiedział, nie krzynęłam nawet raz... Wszystko przemyślałam 1000 razy, byliśmy kiedyś u psychologa, ale jak tylko powiedział cos nie po jego myśli to już nie chciał chodzic... Przy dzieciach nie rozmawiamy, już chyba nie mamy o czym rozmawiać, za dużo niemiłych rzeczy mi powiedział... już sama nie chce z nim nic wyjaśniać bo po co, dla niego w tej chwili liczy sie tylko ON!! Tak mi napisał po 10 latach nie liczenia sie z jego zdaniem może powiedziec, że liczy się to co on chce... tak to wygląda, wiec już nie mam o czym z nim rozmawiać... i nie rozmawiamy... on sie nie odzywa ja też nie... Byłam już u adwokata, musze troche odczekać, bo mieszkaliśmy razem jeszcze w zeszłym tygodniu, wiec nie ma trwałego rozpadu małżeństwa... i składam pozew... Nie ma już na co czekać... Boję sie tylko, że bedzie chciał wrócic... i co wtedy... czy bede miała na tyle siły, żeby powiedzieć NIE?? -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
Mi tez sie otwiera scyzoryk, jak sobie o tym pomyslę, ale jak już pisałam on zawsze był nieodpowiedzialny, a prezerwatywa a po co... tak mi powierdział... Dzieci?? Brak mi słów... twierdzi, że kocha nasze dzieci, ale ja tego nie widze... Olał mnie i je taż... a to co mówi to tylko po to, zeby sobie ulżyć, żeby go nie zabiły wyrzuty sumienia... Bo jeszcze jakies uczucia w nim są... Bardzo mu było wygodnie jak go wyrzuciłam, bo mówił wszystkim, że to ja a on taki biedny niewinny... ale niestety prawda wyszła na jaw i teraz już wszyscy zgodnie twierdzą, że porucił mnie zdwojką dzieci... A to go strasznie wkurza. I DOBRZE MU TAK!! -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
Oj chyba sie troszeczkę mylisz... on nigdy z żadną kobietą nie będzie szczęsliwy... on chce wolnosci!!! Juz sa zgrzyty miedzy nimi, ona szybko załatwia swoj rozwod a on nie chce sie wiazac... Nie wiem czy kogos z kim się było z doskoku, w dużej tajemnicy można poznac na tyle by wiedziec ze jest od kogos lepszy czy gorszy... Powiedział, że chce sie przekonac, wiec odpusciłam i juz nie staram sie ratowac małzenstwa na siłę... Jest niedojrzały i nieodpowiedzialny to na 100%, czy przewiesił sie na lepszy grunt - to czas pokarze... tyle co wiem i juz pisałam to ta kobieta jest niestała i pojdzie do łóżka z kazdym kto sie nawinie... ale teraz dojda mu problemy finansowe - ona nie pracuje on zarabia około 1000 zł... dzieci pięcioro - ja nie odpuszcze - alimenty bedzie płacił i brak mieszkania... jego matka go wyrzuciła z domu jak sie dowiedziała co zrobił, mieszka z ciotką w strasznych warunkach...ale chyba jest szczesliwy Jezeli chodzi o kochanie samej siebie to bardzo sie mylisz - zawsze myslałam tylko o nim i o dzieciach... ja byłam na ostatnim miejscu... Troche sie zagalopowałam w uszczesliwianiu jego, okazało sie ze nie tedy droga... jemu potrzeba było spokoju i wolnosci, a jak mozna chciec wolnosci majac dwoje dzieci... znajomi mowia, ze zawsze zaskakiwało ich, że on nigdzie sie nie spieszył, zawsze na wszystko miał czas, nigdy sie niczym nie przejmował... zawsze wszystko było na mojej głowie... Wady nie poszły w kąt, teraz je dobrze widze, kiedys ich nie widzialam, tłumaczyłam sobie, że w nowym domu bedzie super, w koncu bedziemy prawdziwą rodziną, on sie zmieni bedzie miał wiecej obowiazków, ale nie doczekalismy tej chwili... -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
Ja tez tak myslałam, ze mój sie tak nie zachowa... Ratowałam, bylismy nawet w Częstochowie... myslałam ze zrozumie, a on mi, że nie potrafi tamtej powiedziec, ze do mnie wrócił... a mi potrafił powiedziec tyle "miłych" słów... Ona jest ta dobra, wspierajaca, ja ta krzyczac bez uczuc... mi mozna wszystko powiedzic...ja sobie dam rade, onie nie... ma tylko jego... bo jak tylko sie dowiedziała ze sie pokłócilismy poleciała i mezowi powiedziała ze to nie jego dziecko i ze chce rozwodu... moj maz powiedział ze jezeli nie chce rozwodu to nie musimy go brac!! NIEC CHE ta k...wa nigdy nie zostanie jego zoną, juz sie o to postaram... -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
To nie 1 kwietnia!!! Mam zawód, własną firmę... wyższe wykształcenie... dla siebie czasu 0. I moze tu tkwi problem... Nie boje sie pracy, tak zachowuje się kobieta zakochana...?? Dla której całym światem był 1 mężczyzna... NIe wiem skąd takie pomysły...?? Całe życie to wszystko było na mojej głowie... mąż pełen luz... nigdy sie nie śpieszył do domu... do dzieci... zawsze go usprawiedliwiałam... ze moze zmęczony, że nie potrafi... ale on był wiecznie zmęczony, nigdy sie nie nauczył bo nie chciał, dzieci to przykry obowiązek... Spakowałam go w sobotę, jeszcze chciał pieniedzy ode mnie pożyczyc... a ja myslałam, ze chce mnie przeprosic za kłamstwa... wiec nie osadzaj ludzi po pozorach. Wiem ze sobie poradze, że dom mozna sprzedac, wiem... ale co z tego... starsze dziecko juz meble wybiera do swojego pokoju... chce zamieszkac w tym domu, nawet sama... rodzina mi pomoze. Znajde sobie kogos... to wiem... ale go kocham, i widze ze robi zle, ze nie bedzie mu dobrze, ze zyje złudzeniami... wiem, ze powinnam sie zajac soba, nie myslec o nim, ale on to moje całe życie, moja pierwsza wielka miłośc... nie tak łatwo z tego zrezygnowac... Na razie zrezygnowałam, czekam... czas leczy rany... wylecze sie z niego i bede zyc bez niego... Ale na razie jest mi ciężko, zbieram sie po woli... bo za bardzo mnie skrzywdził... juz czuje wstret do tego człowieka, ale boje sie, ze jezeli wróci i bedzie błagał to sie złamie... własnie tego sie boje ze nie dam rady mu odmówic... bo go kocham... kocham dzieci i planowałam wspólną przyszłośc w nowym domu... nie zrozumie tego nikt kto tego nie przezył... NIKT!! Wiec głupie teksty prosze sobie darowac!! -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
nie wiem.... własnie staram sie ja odzyskac... tez myslałam ze jak sie cos takiego usłyszy to wiadomo - do widzenia...ale tak nie jest... sa dzici.. wspólne inwestycje... jednak przywiazanie i strach ze zostane sama... -
Rozwod czy ratowanie malzenstwa
po co to wszystko odpowiedział RBK → na topic → Dział Porad życiowych
Witam wszystkich, jestem, byłam w podobnej sytuacji... W sierpniu 10 rocznica ślubu dwoje dzieci... a mąż dwa tygodnie temu oświadczył mi, że kocha inną i ma z nią dziecko... Zdębiałam ... Jesteśmy w trakcie budowy domu, mamy kredyt na 300.000 zł. o on super luzak jakoś się tym nie przejmuje... Nasze problemy zaczęły się około 3 lat temu, gdy pojawiła się ona... ( opinie o niej nie za dobre... podobno idzie z każdym co ma troche kasy - a mój mąz ładny samochód, budowa domu - tylko ona nie wierzy ze to dzieki mojej pracy, bo mąz zarabia 1000 PLN) słyszałam to tylko koleżanka... dobrze się rozumiemy... prosiłam błagałam tłumaczyłam, nic... 1000 smsów, znalazłam zdjęcia ich razem przeczytałam kilka smsów jak bardzo go kocha... i stało się jakieś dwa lata temu przespał się z nią ( pewnie nie raz). Nic o tym nie wiedziałam... a może czułam, ciężko mi to teraz stwierdzic... były podejrzenia, wiedziałam ze jest w ciąży ale mówiła innym ze z mężem ( ma jeszcze dwoje dzieci), myślałam, że już po problemie, ale znowu znalazłam smsy (nie było jeszcze kredytu na budowę tylko na działkę) nakrzyczałam na niego wyprowadziła sie na kilka dni, przychodził przepraszał, mówił, że się do niego przyczepiła, mówił tak mi swojej siostrze jego rodzicom, wierzyłam... przebaczałam i był spokój jakieś pół roku... i znalazłam zdjęcia dziecka na telefonie... znowu przepraszał, że zapomniał skasować, że chciała się tylko pochwalic... znowu wybaczyłam... ale cały czas szukałam dowodów, wracałam z pracy, przejeżdził gdzieś ponad 100 km samochodem tłumacząc, że oglądał dachy domów (dach już mieliśmy), potem już nic nie tłumaczył, i stało się podczas huraganu Emma stwierdził, że jedzie na ryby... trochę się zdziwiłam, ale jak wyjeżdzał nie wiało tak strasznie, prosiłam, żeby wrócił o 21, dzwonie do niego o 23 i słychać jakieś echo, jakby był w jakimś pomieszczeniu, potem wyszedł na dwór było słychać skrzypniecie drzwi, oczywiście zaprzeczył jest na rybach, nawet jakąś rybę przywiózł... rzucił mi słuchawką jak się zaczęłam dopytywać, wrócił o 10 rano, i jak nigdy zaczął przepraszać za swoje zachowanie... ja wściekła zaczęłam go pakować... on próbował sie tłumaczyć, ja krzyczałam, w końcu się uspokoiłam, na to on stwierdził, że z tego już nic nie bedzie... potwierdziłam, wyszedł, byłam wściekła... ale nie podejrzewałam najgorszego... Przez dwa tygodnie żyłam w nieświadomości, myślałam ze przemyśli swoje zachowanie, przyjdzie przeprosi...nic. Za to ja poszłam do niego po telefonie od teściowej, krzyczała, ze to moja wina, że nic nie potrafię, że nigdy nie było z nas małżenstwa, że jesteśmy złymi rodzicami że nam dała 2000 a ja je wydałam na głupoty... i żeby było śmieszniej to mąż mi powiedział, że oddał jej te 2000 czyli kasa też zniknęła, kasa z kredytu... poszłam zażądałam wyjaśnień... powiedział, że ma schowane, że nic nie bedzie matce itd... olewka totalna. Potem mąż przyszedł z kwiatkiem na dzień kobiet, ale szybko wyszedł, potem dziecko się rozchorowało też przyszedł, troche rozmawialiśmy , delikatnie dawałam do zrozumienia, że trzeba się pogodzić, dla dzieci i naszej wspólnej przyszłości...nic nie chciał, nawet powiedział starszej córce, że sie wyprowadzo bo nie moze sie z mamą dogadać... załamałam się, ale postanowiłam walczyć... ale słyszałam tylko jaka to ja byłam nie dobra, jak to nim pomiatałam, że mi we wszystkim ustępował, że on potrzebuje wolności... Myślałam, że mu przejdzie... na naszym budującym się domu strasznie mu zależało więc myślałam, że jak poiwem że go sprzedajemy, bo już w nim nie zamieszkamy to coś pomoże... albo nie wierzył albo było mu wszystko jedno bo się nie przejął... i w końcu stało się, zaczełam go naciskać, żeby wrócił do domu, żeby przestał się wygłupiać itd... nie pomagało ja cisnęłam i w końcu powiedział, że ma kogoś i że ma z nią dziecko...SZOK!! nie wiedziałam co powiedzieć... gadałam różne głupoty...ze to nie szkodzi, że damy radę, że może nie jego tylko żeby wrócił... ale on nie chciał... zadzwoniłam do teściowej, nie wierzyła mi... ale poszłam do niej pogadałyśmy i w końcu uwierzyła... przez te wszystkie lata kiedy oszukiwał mnie kłamał wszystkim, mówił jaka to ja jestem nie dobra, jak go zmuszam do zajmowania się dziećmi, do wracania z pracy prosto do domu i inne głupoty... W końcu wszyscy poznali drugą stronę i był szok!! Nikt nie wierzył, że można być aż tak głupim... zeby to ciągnąć tyle lat, żeby zacząć budować dom, wziąć kredyt mając świadomość ze moze ma się dziecko z inna (bo nie wiadomo kogo dziecko, czy jej męża czy mojego!! Wszyscy zaczęli mu tłumaczyć ze tam jest troje dzieci u nas dwoje, ze nie można robić takich rzeczy... nie pomagało... porozmawiałam z nim szczerze tak od serca... o tym co czuje o tym ze dzieci go potzrebują płakaliśmy razem, ale to tez nie pomogło... mBył na tyle głupi ze zabrał dzieci na spotkanie z nią!! Zabroniłam, inni też mówili ze głupio robi... postanowiliśmy wyjechać na pare dni... dużo rozmawialiśmy dowiedziałam się dużo... ze pokochał tamto dziecko i bez względu na to czyje ono jest on chce sie z nim spotykac... SZOK!! Powiedziałam, ze dzicko nie jest niczemu winne ze jak to bedzie jego to bedzie mógł sie spotykac, ze moze zabierzemy je na wakacje... ale prosiłam zeby sie określił na tym wyjezdzie z kim chce być. W drodze powrotnej powiedział, że nie chce być z nami, ze on chce być sam, ze musi sie jeszcze zastanowic, ze musi zobaczyć jak się zmieniam, że mam mu pokazac, ze go kocham, ze szanuje, ze licze sie z jego zdaniem,,., o tym co on zrobnił cisza.. bo to zrobił przeze mnie.... załamałam sie, chciałam bardzo, żeby wrócił... ale on powiedział, że może wrócić do czasu aż znajdzie mieszkanie... nie zgodziłam się, powiedziałam ze ma wrócić na stałe, sprawdzimy się skończymy ten dom, i może się nam uda, ale musi skończyć z tamtą... nic nie powiedział wrócił do domu... następnego dnia miał jej powiedziec...nie powiedział, myślę, że powiedział ze wrócił na czas szukania mieszkania... zdenerwowałam się ale nic siedziałam cicho... następnego dnia, pracował do póżna wróciliśmy razem do domu... powiedziałam po drodze, że znajomi przychodzą do nas w sobotę, a on, że trochę miał inne plany,że chał się zobaczyć z tamtym dzieckiem... mało mnie coś nie trafiło... powiedziałam ze nie ze puki nie wiadomo kogo to dziecko, żeby nie chodził, on zaczął krzyczeć ze go oszukałam, ze pokazuje właśnie jak go kocham, że nie szanuję tego co on mówi...zdębiałam... tłumaczyłam ze tak nie można ze mnie rani, dzieci itd... powiedział mi tego wieczoru, ze mnie nie kocha, żebym zobaczyła jak musi tamtą kochać skoro jest gotów zrezygnować dla niej z tego wszystkiego z domu samochodu itd.(ona nie pracuje). Mówił wiele rzeczy nieprzyjemnych... strasznie mnie to zabolało... następnego dnia zadzwoniłąm do niego jak powinien być w pracy... ale chyba wyszedł wcześniej bo nie chciał powiedziec gdzie jest... wyczułam ze jest z nią...zreszta potem sie to potwierdziło... widzieli ich jak szli razem, niósł jej syna na barana a ona pchała wózek z córką... wyłączył komórki... miał po mnie przyjechac jak wróce z pracy o 18 wróciłam wczesniej ale nie mogłam sie z nim skontaktowac bo mial telefony wyłączone...poszłam do tesciowej... wyłączyłam telefon...potem go właczyłam z ciekawości poza tym chciałam wracac do domu, dzwonił...oddzwoniłam poprosiłam zeby przyjechał... powiedział ze idzie się upić do kolegi... prosiłam zeby po mnie przyjechał... zeby poszedł do dzieci bo nie był w domu nie chciał.... pytałam czy jest z nią... 3 razy zaprzeczył... poprosiłam zeby wrócił o 21 nie zgodził sie...nie zgodził sie zebym poszła z nim... Mielismy na drugi dzien jechac do lekarza z dziecmi... powiedział ze pamieta...ale nie chał wrócic wczesniej, ze znowu mu cos nakazuje...Wracając do domu skłamałam ze zostawiłam klucze w pracy... i okazało sie ze jest z nią u jej siostry strasznie sie zdenerwowała, chaiałam mu dac szanse powiedziałam ze teraz moze wrócić pozniej już nie...ale nie chciał... Nic nie dociera do niego, nie widzi ze tamta nim manipuluje, ze wmawia mu ze to jego dziecko, chociaż jej mąż wierzył ze jest ojcem przez prawie dwa lata... ale on jest zaślepiony i zagubiony nie wie co ma zrobic, postanowiłam odpuscic, prosiłam tylko zeby nie chodził z nią po miesci (małe miasto) niestety chodzą znajomi ich widzą ( a mi zarzucił, że wszystkim powiedziałam ze on nikomu nie móił). DRAMAT!! Ciekawa jestem czy wytrzymam mija drugi dzien nieodzywania sie, ale są dzieci one pytają o tate... jest zaczeta budowa... ale na siłe to ja nic nie zrobie... i juz nie wiem czy chce zyc z tym człowiekiem... ona nim manipuluje, on nie potrafi wybrac... a ja nie mam siły walczyc...zreszta o kogo... o kogos kto mnie nie kocha... nie kocha dzieci... chociaż mówi ze kocha... ale zając sie nimi nie potrafi lub nie chce... sama nie wiem... trzeba czasu... czym dłużej tym mniejsze szanse na bycie razem ale on tego nie widzi... mysli ze bygrał milion na loterii... ze ona go rozumie liczy sie z jego zdaniem ze go szanuje... tłumaczyłam zeby poczekał az stanie sie go pewna, wtedy pokarze swoje prawdziwe oblicze... Poczekamy zobaczymy