Przede wszystkim, najszczersze wyrazy współczucia dla rodziny.
Nie wiem dlaczego, myslałam, że temat postu jest bardziej wyeksponowany.
To mój pierwszy post choć czytam od wielu lat.
Jeszcze nie wiadomo kto zabił.
Ale dookoła siebie mam dzieci o ktore walcze ja i psycholog szkolny - dzieci maltretowane, czasem gwałcone, upokarzane.
Jedno się powtarza - tak zwani przyzwoici ludzie maja to głeboko w d…
Oni są zajęci i tylko żądają… żeby było miło i bezpiecznie.
Sa głusi na krzyk dziecka, na strach w jego oczach.
A potem dziecko dorasta - i bierze odwet na tych którzy nie chcieli widzieć.
I wtedy się zaczynają bać, bo już nie mogą lekceważyć, nie mogą udawać że nie widzą - bo te rysy na samochodzie jakos łatwiej zauważyć niż siniaki, i przekleństwa usłyszeć niż płacz.
Czy za obojetność zapłacą oni - niekoniecznie, to będzie kolejna "niewyjaśniona" zbrodnia pod tytułem - jak tak można.
I wszyscy się święcie oburzą. I będą zdruzgotani. I nie pomyślą, że potwora hoduję sie przez lata, nie tylko przemocą, ale może przede wszystkim - obojetnoscia. Bo wieksza jest wina tego co widzi że jest źle i nic nie robi niż człowieka który ma tak sam zniszczoną duszę, że nic nie rozumie i działa jak zwierze.
Najciekawsze że ci , co widzą , co się dzieje, walczą o dzieci,szukaja pomocy, chociaż zabieraja takie dzieci do siebie po poludniu , żeby chociaż parę godzin pobyly w normalnej atmosferze, zrobiły lekcje, napiły sie kakao, znajduja na to czas, to ludzie którzy nigdy nie żądaja czapy. I jeszcze jakby sie wstydzili że może zrobili za mało.
Wszyscy mamy prawo do życia w spokoju, ale jak to ktos mądrze tu napisał, ważne jest też w jaki sposób to prawo realizujemy. Mnie się wydaje że mamy też prawo do otwartych oczu i uszu i robienia z tego użytku. Tylko tak sie jakos składa że jedne swoje prawa realizujemy chetniej, a o innych zapominamy.
W klasie mojego syna jest dziecko prostytutki - 9-letni chłopczyk ucieka przez okno - sąsiedzi nie chcą zeznawać - ciekawe kogo to dziecko za 10 lat zabije?
Może ulgowo tylko się zaćpa?
Mój kolega - syn bardzo eleganckiego ojca - może go nawet znacie - człowiek na stanowisku - więc zestresowany - to se robił dobrze kopiac malutkie dziecko - potem jak gdyby nigdy nic wychodził do gości i nalewał drinki - kto uwierzy? Kto uwierzy że można skopac dziecko i wyjść jak gdyby nigdy nic do gosci w czaderskim tuxedo?
Syn chleje i wszyscy współczują ojcu że tak mu sie dziecko nieudało.A przecież miał wszystko i nie potrafił docenic.
Ciekawe czy rzeczywiście nikt nic nie widział czy tylko realizował swoje święte prawo do świętego spokoju?