Witam, po krótkim a burzliwym, zakrapianym alkoholem związku z panami fachowcami zostało mi niewykończone mieszkanie i dwie ściany obłożone styropianem, który miał służyć za izolację akustyczną. Tak, teraz już wiem, że ich pomysł nie był dobry; dźwięki dochodzące zza ściany (a w szczególności niski głos sąsiadki strofującej swojego syna co wieczór) mają być może nieco inną charakterystykę, ale nadal są słyszalne dużo lepiej niż bym sobie życzył. Czy warto usunąć tę niepotrzebną izolację (cieplną, nie akustyczną) i zamiast niej zafundować sobie przegrodę z wełny mineralnej i płyt gipsowo-kartonowych, korka lub czegoś jeszcze innego? Czy regał umiejscowiony na głośnej ścianie powstrzyma falę hałasu wzbudzaną przez wibrujące w rytm gniewu struny głosowe mojej sąsiadki? Czy (a raczej - w jakim stopniu?) pomoże wytłumienie pomieszczenia (dywany, zasłony, obrazy itp.)? A może powinienem porzucić pomysł izolowania się ("budowa ściany wokół siebie, marna sztuka") i sięgnąć po bardziej prospołeczne metody? Na przykład rozmowa na temat bezgłośnych metod wychowawczych i technik relaksacyjnych?