Odnośnie tynkarzy. Moi chłopcy (elektrycy) wiedzieli co w trawie piszczy, bo chcieli umówić się najpierw na spotkanie z tynkarzami i hydraulikami, tynkarze powiedzieli, że chłopaki nie muszą bruzdować, a oni pomimo tego bruzdowali, jak zapytałem dlaczego, to powiedzieli, że tym tynkarzom ufać nie mogą i wolą troszkę więcej spędzić czasu niż potem poprawiać, odziwo nie uzywali kleju tylko spinek do przewodów, mój znajomy powiedział, że to rzadkość, bo z reguły każdy idzie na łatwiznę. Z hydraulikami dogadywali się zaś odnośnie tego, by ich rurki elektryczne nie przeszkadzały. Już w pierwszy dzień, pomimo tego, że nie rozpoczeli pracy wiedziałem, że będą dobrzy, bo jeszcze nigdy nie spotkałem się z takimi konkretami. Acha zapomniałem dodać, że za pomiary musiałem dopłacić, ale właściwie była to symboliczna stawka. Chłopaków wziąłem w ciemno z ogłoszenia działają w łodzkim i na dolnośląskim rejonie, ale mówili, że jak ciekawe zlecenie i podobno nie w sensie finansowym( hehe zarzekali się) to pojadą nawet do Sanoka.