Piszę jak najbardziej poważnie! Jest mi potwornie cięzko! Jedynie czego w zyciu potrzebuję to przyjaźni! Mam męża, ktory absolutnie nie jest moim przyjacielem, jest dobrze, mamy dzieci, ale jestemy tacy inni! Już 14 lat jest poza domem.Jesteśmy takim specyficznym małżeństwem, lubimy rozmawiać ze soba przez telefon, tęskinimy za soba, ale jak sie już spotkamy to jest między nami jakas blokada. Mam prawie wszystko i prawie wszystko moge jeszcze mieć, ale...cierpię na brak ludzi wokól siebie. Samotnośc zatruwa moja osobowośc, jestem zazdrosna, a czasami obojetna na krzywdę najblizszych, bo skora jestem samotnikiem i cierpię to im też należy się troche bolu. Inaczej natomiast reaguje na krzywdę zwierząt. Pomagam cierpiacym zwierzętom finansowo, jest to pomoc wirtualna.Sprawia mi to ogromna radośc i jest światełkiem w tunelu, bo może ktoś zechce nawiązac ze mna jakiś kontakt. Jestem osoba ktora lubi się dzielić bo stać mnie na to. Moje motto zyciowe: "Więcej szczęścia jest w dawaniu niz w braniu", "jestem tym co oddaje, a nie co mam". Tak bardzo chcialabym wybrac się z kims na wycieczkę rowerową, pojśc na grila...Te sloneczne dni najbardziej są dla mnie bolesne, bo wszyscy spotykaja się ze sobą, planuja wspolny wyjazd. A ja zawsze sama... i nie wiem dlaczego?