Czyj jest to szczerze mówiąc też nie wiem:) Ale mogę się domyślać, że "koleś" należy do naszej wspólnoty. Rośnie na klombie przy naszych schodach. Blok ma zarządce, który zajmuje się wszelkimi administracyjnymi rzeczami. Dodam, że odległość kasztana od mojego balkonu to zaledwie ok 1 m. Gałęzie zawadzają o mój balkon, a jesienią na balkonie zbieramy kasztany. Kasztan choruje, jego liście żółkną bardzo szybko, napewno jest atakowamy przez tego "kasztaniaczka" - bo sporo tego robactwa znajduję nawet na parapecie w domu:( Jest tylko jeden problem - sąsiadka (starsza pani), która mieszka nad nami nie zgadza się na przycięcie. Już raz próbowaliśmy, wszystko było administracyjnie załatwione, a ona gościa z piłą lała gorącą wodą z balkonu. Niezła zadyma tu była, ale od tamtej pory minęło już prawie pięć lat, więc być może już nie będzie taka upierdliwa. Ja mam dwoje małych dzieci i muszę zrobić wszystko, by nie żyły jak w norze:)