Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Cal

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    3
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Cal

  1. A miało być tak pięknie. Mówili, że mają doświadczenie w budowie domów z bali i szkieletowych. Pokazywali zdjęcia z budowy w Europie Zachodniej. Nawet ładne. Zapewniali, że dadzą najlepszą ekipę eksportową do budowy domu. Zrobią szybko i solidnie. Proza życia okazała się zgoła inna. Zamiast czteromiesięcznego cyklu budowlanego zrobił się ośmiomiesięczny. Mimo, że pogoda doskonała. Zima była tak ciepła, że w grudniu zalewali fundamenty. A później ciepła wiosna i lato. Więc o co chodzi?! Ano, nie było ekipy eksportowej tylko podwykonawcy. A ci okazali się partaczami, brani z łapanki, wielokrotnie zmieniani, nie mający pojęcia o pracach budowlanych. Do tego stopnia, że kierownik budowy nakazał wstrzymanie niektórych prac budowlanych. A oni swoje i dalej partaczyli. Poprawka była poprawiana następną poprawką i następną. Często na placu budowy była cisza, bo nikogo nie było. Ale tym firma ANRO się nie przejmowała. Nie pilnowała podwykonawców, nie kontrolowała robót.. Pilnowała natomiast czy wpływają kolejne transze płatności. Przedstawiciel firmy ANRO zjawiał się tylko na usilna interwencję inwestora. Z powodu opóźnionego terminu oddanie domu musieliśmy przeprowadzić się ze sprzedanego dawnego domu do hotelu. Prosiliśmy o szybkie, solidne dokończenie budowy – jak grochem o ścianę. Cztery miesiące po wprowadzeniu się pojawiają się spękania na ścianach i sufitach obłożonych płytami gipsowo kartonowymi i farmacell. Wszędzie , w każdym pomieszczeniu w narożnikach, nad i pod otworami na płaszczyznach. Długie, regularne i nieregularne. Przyszła jesień i zima. Z rur wentylacyjnych leje się woda. Dosłownie. Wokół kratki na suficie robi się aureola wilgoci. W łazience pojawia się pierwsza pęknięta płytka na ścianie. To, co gotuje się w kuchni czuć w łazience i odwrotnie. Zawiadamiamy firmę o usterkach. Pojawia się podwykonawca i oświadcza, że jego robota jest ok. Winni są inni. Ponownie wysyłamy pisma i prosimy o interwencję, naprawę. Mijają tygodnie i miesiące. Cisza. Ani be, ani me. Totalna ignorancja. Niedawno zajrzeliśmy do stropodachu. I co? Ano płyty mocowane na stelażach, na strychu do dźwigarów. Wszystko pracuje. Brak ciągłości folii paroizolacyjnej, wełna rzucona byle jak. Rury wentylacyjne nieocieplane, łącza dwa pomieszczenia i jako jedna wychodzi ponad dach. A przecież każdy wlot musi mieć indywidualny wylot. Rury odpowietrzające instalację kanalizacyjną zatkane wełną ( stąd zapewne ten smród na podwórku w pobliżu szamba) Powołany przez nas rzeczoznawca mówi, że brak także kleju i siatek na łączeniu płyt, że ściany nie spełniają norm akustycznych i dlatego tak wszędzie i wszystko słychać. A w ogóle to firma popełniła już błędy w fazie projektowania. A firma ANRO ma certyfikat ISSO ?!! Czy pojawią się jeszcze jakieś niespodzianki? Póki co występujemy przeciwko PPH ANRO Sp. z o o. ul. Celulozowa 4 we Włocławku na drogę sądową o uchylanie się od napraw gwarancyjnych. A będzie co naprawiać oj będzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...