Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Nesztka

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    22
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Nesztka

  1. Nesztka

    dom czy mieszkanie?

    Nata, musisz sama wybrać co jest dla ciebie odpowiedniejsze i jakie rozwiązanie okaże się wygodniejsze. Czy jesteś gotowa na długoletnie wyrzeczenia finansowe, czy chce ci się dojeżdżać do miasta i czy masz własny samochód, a najlepiej dwa. Czy masz ochotę na cotygodniowe sprzątanie 150 m2 w domu i zadbanie o ogród, bo dzieci nie zawsze mają ochotę pomagać swoim rodzicom. Czy twój mąż może wykonywać drobne naprawy, bo dom niestety wymaga tego znacznie częściej niż mieszkanie. W moim przypadku sprawa jest raczej oczywista, chociaż długo marzyłam o własnym domu - dzięki rodzinie męża przeszło nam koło nosa mieszkanie, które pierwotnie było na nas zapisane, a my wylądowaliśmy w TBS-ie. Mąż jest intelektualista, więc sama musiałabym nadzorować budowę domu, a potem go łatać i konserwować. Nie mamy dzieci, więc dla kogo mam się poświęcać i przez 20 lat wszystkiego sobie odmawiać? Czy nie lepiej przeznaczyć te pieniądze chociażby na podróże? Życzę ci mądrego wyboru i z własnej woli, nie z życiowej konieczności
  2. Mieszkam w TBS-ie od 2,5 roku. Układ pomieszczeń jest funkcjonalny, kuchnia w kwadracie (10 m2), dwa ustawne pokoje, wnęka na pralkę w łazience i wnęka na szafę w przedpokoju. W sumie trochę ponad 50 m2. Duży balkon. Widok, którego zazdroszczą mi wszyscy bez wyjątku - na las. Przy czym do centrum 15-20 min. samochodem. Mieszkam w 6. piętrowym budynku. Sąsiedzi póki co OK, gorzej z dziećmi i młodzieżą - zdążyli już trochę pobrudzić ściany, pobazgrać, poniszczyć. Na plus jest również wpłata - wkład i kaucja kosztowały nas ok. 40 tys. Naturalnie są też minusy. Pękające sufity i ściany, woda, która zgromadziła się w budynku (gdy wierciliśmy otwory pod suszarkę w łazience, wypłynęło z sufitu kilka litrów), w moim przypadku brak wyboru lepszego wykończenia. Stąd w ścianach bardzo szybko pojawiają się uszkodzenia, podobnie na wykładzinie podłogowej. Można oczywiście kłaść kafelki, parkiety itp, ale TBS zastrzega sobie (nie wiem na ile egzekwuje to w rzeczywistości), że mieszkanie trzeba oddać w takim stanie, w jakim się je otrzymało. Co do finansów - czynsz jest wygórowany, mój to 700 zł/m-ąc, wliczając w to koszt ogrzewania i wody. Poza tym wkład i kaucja nie podlegają oprocentowaniu, więc wyprowadzając się z TBS-u dostaje się identyczną kwotę. I ciągle trzeba mieścić się w odpowiednich widełkach - jeśli dochody wynajmującego są za wysokie, TBS może uwolnić czynsz. Ogólnie jestem jednak zadowolona z tego rozwiązania, nie zamieniłabym tego mieszkania na własnościowe w 30 letnim bloku, i to w cenie wybudowania własnego domu. Pozdrawiam
  3. Doktorka, właśnie przymierzam się do położenia po raz pierwszy glazury! Mam trochę wolnego czasu, dużo samozaparcia i chcę sobie udowodnić, że potrafię! Jaki będzie rezultat - zobaczymy Połamania płytek!
  4. A może jakieś ultradźwięki? Sąsiad na pewno ich nie usłyszy, a gołębie tak!
  5. Alex, z niecierpliwością czekam na zdjęcia! Widziałam już wcześniej m. in. te z kominkiem i wykuszami; kominek zauroczył mnie swoją prostotą i praktycznością! Tak właśnie mi się wydawało, że salon w połączeniu z jadalnią i kuchnią zyskuje na przestrzeni, ale lepiej się upewnić Pozdrowienia
  6. Mwanamke - Ba, u nas sytuacja wygląda trochę inaczej: jestem znacznie bardziej skłonna do wyrzeczeń (a wszelkim nieożywionym futrom jestem przeciwna ) i wszystko przeliczam w następujący sposób: "dana rzecz to tyle a tyle metrów kwadratowych działki". Może to śmieszne, ale w moim przypadku działa! Muszę jednak przeprowadzić poważną i szczerą rozmowę z moją drugą połówką, bo mam coraz więcej wątpliwości czy naprawdę chce kupować działkę i budować dom. Może odpowiada mu jednak obecny styl życia i nie chce tego wprost powiedzieć? Pozdrawiam!
  7. Witam! Gdyby to zależało tylko ode mnie, to pewnie już kończylibyśmy spłacać kredyt na zakup działki. Szkoda, że mój mąż zawsze oczekuje najgorszego i jakiekolwiek kredyty traktuje jako zło ostateczne. Częściowo się z nim zgadzam: bez kina domowego można wytrzymać i poczekać, aż zgromadzi się odpowiednią kwotę, ale w przypadku działki czy tym bardziej domu, jest to raczej trudne. Na razie mąż zgodził się na pewien kompromis: gdy zgromadzimy jakąś konkretną kwotę, resztę weźmiemy na kredyt. Akcja oszczędnościowa już ruszyła, więc trzymajcie kciuki, żeby nie zabrakło nam samozaparcia (na razie ja wykazuję większą motywację). Dzieci nie mamy, ale za to dwa koty i psa, co równa się pewnie wydatkom na co najmniej jedno dziecko Pozdrawiam!
  8. Alex, jeśli dobrze pamiętam, to wg projektu salon + jadalnia mają ok. 28 m2. Czy salon nie jest za wąski, nieustawny, zbyt mały? Na podstawie samego projektu trudno to stwierdzić. Miłego dnia!
  9. Gierga, dzięki za wsparcie! Pozdrawiam ciepło!
  10. Ewunia, większość sobie poradzi, ale nie moja kotka - nieokiełznany temperament i wredny charakterek! Rozpędzona wbiega na pralkę i wszystko co na pralce ląduje w wannie... Pieszczotliwie nazywamy ją Zaraza. Pozdrawiam
  11. Przypadek pod górkę: mąż i ja możemy liczyć tylko na siebie - on od dawna sierotka, ja pół-sierotka, a mama na naszym utrzymaniu dopóki nie przejdzie na emeryturę. Mogło być lepiej, babcia męża obiecała nam mieszkanie w spadku, ale ostatecznie dostaliśmy tyle, że starczy zaledwie na kilka metrów działki. Przypadek z górki: kuzynka męża dostała mieszkanie od rodziców, duży dom w stanie surowym od teściów. Ale za to jakie wyzwanie przed nami! Nie będzie większych zwycięzców! Pozdrawiam!
  12. Hej! Ponieważ lubię przestrzeń (ograniczoną murami ), to wymyśliłam sobie szerokie rozsuwane drzwi między kuchnią a jadalnią przechodzącą następnie w salon. Wówczas kuchnia będzie otwarta lub zamknięta w zależności od potrzeb. Na końcu salonu umieszczę chyba jakąś wielką poduchę, żeby koty się nie pozabijały, gdy rozpędzą się w kuchni a hamować przyjdzie im w salonie.
  13. Mój domek w przyszłości będzie miał 99,97 m2 + garaż 27 m2, bez piwnicy i użytkowego poddasza. Będą w nim mieszkały 3 osoby, a przy dobrych wiatrach 4, i oczywiście co najmniej dwa czworonogi!
  14. Mam dwie kotki i suczkę, towarzystwo żyć bez siebie nie może. Wzajemnym zaczepkom (przyjaznym!) nie ma końca. Jedna z kotek wspólnie z psem ma opracowany plan dobierania się do kotletów mielonych. Na wakacje staramy się jeździć we wrześniu. Ludzi mało, pies nikomu nie przeszkadza, pełen relaks. Koty zostają pod opieką przyjaciół lub rodziny. Gdy wyjazd trwa dwa dni, ktoś wpada raz dziennie i załatwia najpilniejsze kocie sprawy. Kotki wzajemnie dotrzymują sobie towarzystwa. Z doświadczenia wiem, że dla kota najlepszym prezentem jest drugi kot!
  15. Miłka, piszesz, że przyjaźnisz się ze swoim facetem, a jednocześnie robisz mu awantury. Czy tak samo zachowywałabyś się wobec swojej przyjaciółki? Z jednej strony szczere rozmowy, a z drugiej wieczne czepianie się? Sama musisz odpowiedzieć sobie na pytanie czy chcesz z nim być i co tak naprawdę do niego czujesz. Czy chcesz co rano budzić się właśnie u jego boku? Bon courage, jak mawiają Francuzi.
  16. Zacznij! Trochę potrwa zanim skończysz. W życiu trzeba wszystkiego doświadczyć - fascynacji forum, a potem fascynacji własnym domem Pozdrawia Nesztka
  17. Czytam i ciarki przechodzą mi po plecach... Naiwnie myślałam, że we własnym domu można mieć wreszcie spokój i ciszę. Jak do tej pory mam "szczęście" do miłośników głośnej muzyki; najczęściej im głośniej, tym gorsze gusta muzyczne. Życzę wszystkim, aby trafiali na bratnie dusze po sąsiedzku!
  18. Nesztka

    Psia kupa

    Przed oknami mam boisko szkolne, nieopodal kilka piaskownic. I kogo tam widzę? Dzieci puszczone samopas z psami. Rodzicom tychże dzieci nie przeszkadza chyba, że piesek załatwia się właśnie tam, gdzie bawią się ich dzieci Na "moich" osiedlowych trawnikach, pod oknami, oprócz psich odchodów królują również pety, opakowania po chipsach, i inne tego typu "gadżety". Okno alternatywą dla kosza na śmieci? A może zamiast?
  19. Nesztka

    Psia kupa

    Wglenn - gdybyś chodził z psem na spacery, to widziałbyś częściej właścicieli, którzy sprzątają po czworonogach. Ale trzeba ich zobaczyć na "gorącym uczynku", bo ślad po sprzątniętych kupkach nie zostaje s
  20. Mniej wahałabym się z wzięciem kredytu, gdyby chodziło właśnie o 50% sumy, a w moim przypadku zaczynam oszczędzać od zera. Fakt, działki podrożeją, ale kredyt wiąże się z płaceniem odsetek. Trzeba by przeprowadzić dokładne obliczenia, żeby wiedzieć co wyjdzie taniej. Poza tym w najbliższym okresie ceny skoczą w górę z racji wejścia do Unii, ale gdy okaże się, że nie wszyscy chcą mieszkać po tej stronie Odry, zaczną spadać. Może mylę się w moich przypuszczeniach? Co o tym sądzicie? Piwkoo - zazdroszczę ci tej działki w Sadach, sama chętnie zamieszkałabym właśnie tam. Ale kto wie, może w przyszłości zostaniemy sąsiadami? Miłego leniuchowania w czasie week-endu!
  21. A ja czuję się jak weteranka przeprowadzek. Mniejszych i większych mam za sobą już 15 (średnio jedna na dwa lata). Za dwa tygodnie przeprowadzam się ponownie (już się cieszę, naprawdę ). Po ostatniej przeprowadzce (kwiecień 2003) wybrałam się do pracy bez torebki, zegarka - niczego nie mogłam znaleźć (dobrze, że skompletowałam ubranie ). Poza tym zauważyłam u siebie skutki uboczne przeprowadzek: po mniej więcej roku mieszkania w jednym miejscu zaczyna mnie nudzić ta sama droga do pracy, do sklepu, usterki w mieszkaniu zaczynają denerwować... Czy ktoś ma podobnie? Ale gdy zamieszkam we własnym domku, nigdzie się już z niego nie ruszę! Pozdrawiam - Nesztka
  22. Właśnie! To forum ma coś w sobie. Od pięciu lat biegam po internecie, ale do tej pory dziwiło mnie stwierdzenie, że można się od niego uzależnić. Aż przyszła kryska na matyska Pozdrawiam bardzo symatycznych Forumowiczów! Neszta
  23. Dzień dobry wszystkim! (czy ktoś to jeszcze przeczyta?) Już kilka lat temu chciałam wziąć kredyt i kupić mieszkanie / działkę, ale mój mąż bał się JUTRA. Przez ten czas nic złego się nie wydarzyło, nadal mamy pracę (odpukać!) i z perspektywy tych lat myślę, że mnóstwo pieniędzy wydaliśmy na drobiazgi, o których już nikt nie pamięta... a tak spłacilibyśmy 1/4 kredytu... Kredyt jest często jedynym rozwiązaniem, gdy chce się budować rzeczy wielkie. Jestem jednak przeciwniczką kupowania na kredyt rzeczy, na które można zaoszczędzić w ciągu roku. A odsetki w kieszeni! Pozdrawiam - Nesztka
  24. Witam wszystkich Forumowiczów! Dziekuje za zdroworozsądkowe odpowiedzi, przydatne szczególnie wtedy, gdy człowiek z płonącą głową chce działać tu i teraz i brak mu chłodnego spojrzenia z boku. Stwierdziłam, że musimy nadal ostro oszczędzać (po raz pierwszy w życiu doczekam się długich włosów ), a jednocześnie szukać "naszej" działki. Jeśli okazja trafi się w miarę szybko, to wesprzemy sie kredytem (wówczas nawet mąż nie będzie przerażony jego wysokością), w przeciwnym razie kupimy działkę za gotówkę. Co do odległości od miasta, to oczywiście biorę pod uwagę również te odleglejsze działki (do 20 km od miasta). A prespektywa wakacji w głuszy podpoznańskiej to świetny pomysł - szczególnie spodoba się naszemu zoo domowemu. Pozdrawiam!
  25. Witam wszystkich budujących i wybudowanych, i oczywiście tych, przed którymi jeszcze wszystko! Jak mówi mój szef: ziemi nie przybywa. Czy w takim razie warto namówić męża na kupowanie działki na kredyt? Czy poczekać cierpliwie, aż uzbieramy rozsądną sumę (z dwóch przeciętnych pensyjek)? A może wówczas co ciekawsze i bliższe Poznaniowi działki będą już wykupione? I jak namówić męża na kredyt, skoro on najbardziej na świecie boi się właśnie kredytów? Pozdrawiam w ten piękny zimowy dzień!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...