Witam i pozdrawiam, to mój dopiero trzeci post więc wybaczcie, jeśli jest to zbyt długi elaborat. Jestem szczęśliwym nieszczęśliwym posiadaczem dużego ogrodu, w tym ok 15a trawnika. Szczęśliwym, bo mam ogród, a nieszczęśliwym, bo gleba ilasta, a nie ma chyba nic gorszego dla trawy nad ił, no chyba że czysty piasek. A teraz do rzeczy: generalnie u mnie trawa nie chce rosnąć, bo ziemia ilasta, o bardzo cienkiej warstwie gleby z humusem. Jak sucho, to zasycha jak cegła,jak mokro to robi się maź. Tak więc korzenie trawy albo wysychają albo topią się, a tak w ogóle to i na codzień nie nie mają lekko. Aby ratować trawnik także zastanawiałem się, co kupić, wertykulator, czy areator. Prawdziwy areator wiadomo - cena, odpadł w przedbiegach, pozostał wybór wertykulatora. Po rozpatrzeniu za i przeciw doszedłem do wniosku, że do przydomowego trawnika nie ma sensu kupować drogiej maszyny, która będzie używana raz na dwa lata. Kupiłem wertykulator ASGATEC 1700 W wychodząc z założenia, że 350 zł mogę odżałować, jeśli maszyna padnie na drugi dzień po dwuletniej gwarancji. Wertykulatora używam od 5 lat, i jak na razie nic mu nie dolega. Wbrew niektórym opiniom daje sobie radę z bardzo ciężką ziemią i właściwie używany pozwala na efektywne nacinanie gleby do 3 cm. To właściwe używanie oznacza, że: stosuję go oczywiście na wiosnę, kiedy ziemia jest jeszcze rozpulchniona po mrozach i wilgotna na tyle, że silnik maszynki wyrabia; nie stosuję na wyschniętą lub mocno nasiąknięta glebę - z wiadomych powodów. Po wertykulacji trawnik wygląda jak okopy pod Verdun, a to glównie dlatego, że właśnie pozbył się grubego kożucha z mchów. Po wygrabieniu pozostałości po wertykulacji piaskuję drania (trawnik, nie wertykulator) , a następnie podsiewam mieszanką traw "do regeneracji" i spryskuję roztworem siarczanu żelaza z dotatkiem florowitu. Ten koktail stosuję po to, aby mech nie odrastał, zanim trawa skiełkuje i jednocześnie nawożę glebę, żeby nakarmić te resztki trawy, które przeżyły. Później już tylko nawożenie i wapnowanie. Dzięki powyższym zabiegom nadal mam trawnik a nie "mesznik", czy jakby go tam nazwać. Co do samego zaś wertykulatora - bez bólu można kupić coś taniego, tylko trzeba z głową używać. Mam nadzieję, że moja grafomania cokolwiek temat rozjaśniła.