Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dorota5

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    10
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Dorota5

  1. Poczytałam sobie o wznowieniu i: W moim wypadku niczego nie wskóram, bo tu przebieg granicy jest poza sporem. Geodeta wyznaczał ją w naszej obecności, a dom stoi dokładnie w granicy (w nadziei na dobudowanie drugiej części bliźniaka). Tak, że Pando w tym kierunku nie pójdę. Dusiu, wiem, że nikt sąsiadki do niczego nie zmusi, toteż zaczyna mi uchodzić para i kobieta ponownie będzie mi musiała nadepnąć na odcisk, żebym poszła z tym do sądu. Poza tym gdy będziesz liczyła na moją inteligencję, to możesz się srodze przeliczyć. Jako przykład - uzupełnienie historyjki: Podczas obecności policji jeden z panów grzecznie mnie zapytał, czy mam pozwolenie na ocieplenie. Podskoczyłam z emocji, bo nigdy nie słyszałam o takiej konieczności. Następnego dnia poleciałam do gminy z tym pytaniem. Urzędnik spojrzał na mnie zdziwiony, zacząl szukać w komputerze i doszukał się, że dotyczy to budynków wyższych niż 12 m, a więc w moim wypadku nie ma zastosowania. Uspokojona, napisalam do starostwa pismo z prośbą o pozwolenie na wejście na sąsiednią działkę w celu zamknięcia wykonanej pracy, poprzez dokończenie doklejania paska styropianu wzdłuż narożników. Otrzymałam dwie odpowiedzi: 1) Na podstawie (...) działając z urzędu w sprawie pisma pani (...) dotyczącego prowadzonych robót budowlanych bez wymaganych pozwoleń na terenie (...) postanawiam przekazać przedmiotowe pismo (...) w części dotyczącej rozpoczęcia robót budowlanych bez pozwoleń wymaganych Prawem budowlanym, do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego (...) jako do organu właściwego, celem wyjaśnienia sprawy. (podkr. moje) 2) w tym piśmie jest brak zgody na wejście, ponieważ roboty budowlane zostały rozpoczęte bez wymaganych prawem budowlanym pozwoleń. No, po prostu nie przyszło mi do głowy, że ocieplenie domu nie wymaga pozwolenia lecz ZGŁOSZENIA. To wiem teraz, kiedy czekam na wizytę Inspektora Nadzoru Budowlanego. Trzymajcie za mnie kciuki Piszę to ku przestrodze tych wszystkich którzy po skończeniu budowy myślą że wszystkie kłopoty z pozwoleniami mają już za sobą. NIC Z TEGO KOCHANI! Pozdrawiam
  2. Sąsiadka mi nie odpowiedziała. Rodzina nie chciała mi dać jej adresu, więc wysłałam to samo pismo (za potwierdzeniem odbioru) raz na jej nazwisko i wówczas list powrócił, drugi raz na nazwisko matki z prośbą o przekazanie mojego listu. Tym razem jest potwierdzenie odbioru. Minęły dwa tygodnie. Jeszcze kilka dni zaczekam i wystąpię do gminy o nakazanie jej zniwelowania terenu. Dusiu2006 Jasne, że te kilka centymetrów by minie urządzało, ale pierwszy raz słyszę o czymś takim jak wznowienie granic. Muszę sobie poczytać. Z drugiej strony, to tak sobie myślę, że mimo ewidentrnej niechęci ze strony sąsiadów, próba odebrania im kawałka i tak wąskiej działki byłaby z mojej strony większą niegodziwością niż to, co oni teraz robią w stosunku do mnie. Pozdrawiam
  3. Wytłumaczę Ci. To było tak: Był początek lat 70 (to już prawie starożytność ). Mój zakład pracy miał w swoich zasobach działki żeby pracownicy mogli je sobie uprawiać. W wypadku wystawienia takiej działki do sprzedaży poprzez Pańswowy Fundusz Ziemi, mieli też ci pracownicy prawo pierwokupu. Taka działka przylegała do domu mojego obecnego sąsiada, który miał układy w gminie. Postarał się o zgodę na kupno tej działki, ale najpierw mój dyrektor musiał to zaakceptować. Wówczas to zapytał nas, czy ktoś potrzebuje działkę. Potrzebowałam. Oczywiście nie zdawałam sobie sprawy z tego co czynię W gminie postanowiono zaspokoić obie strony i podzielono działkę na dwie części. No i tyle.... Przez lata dbałam o to, by nie dawać powodu do kłótni. Teraz też nie prowadzę pyskówek, ale nie ukrywam, że czuję się jak zbity pies. Trociu! Dziękuję za wsparcie. Jasne, że kasy miałam mało, a kupno od PFZ było bardzo korzystne
  4. Jasne, Trociu Właściwie to ująłeś, dziękuję. Warto jest pisać na tym forum, podtrzymuje mnie to na duchu. Pozdrawiam
  5. Dziękuję za rady, Irreality Pismo już poszło i jest w nim właściwie wszystko o czym piszesz, łącznie z terminem w jakim czekam na odpowiedź i informacją że po tym czasie rozpocznę dochodzenie moich praw. Dotyczy to właśnie tych wód opadowych. Początkowo zamierzałam sama zniwelować to obniżenie gruntu, ale w sytuacji jaka się wytworzyła, postanowiłam chociaż to wyegzekwować. Jeżeli chodzi o niezrealizowaną inwestycję, to wątpię czy ktokolwiek przychyli się do moich skarg i sąsiadka o tym wie, bo rozmawiałyśmy na ten temat. Sprawa jest już stara, a przecież prawo nie działa wstecz. Dziękuję że podsunąłeś myśl o ustanowieniu służebności. Muszę się temu bliżej przyjrzeć. Jeśli chodzi o napady złości, to właśnie wysiłek jaki wkładam w ich powstrzymywanie utrudnia mi logiczną argumentację podczas sporów i dlatego odpowiada mi to, że będę się z nią porozumiewała za pomocą pism. Podczas redagowania mam czas na zastanowienie i wymazanie tego, co mogłoby zaognić i tak już niedobre stosunki. Pozdrawiam
  6. Oczywiście, ale ja nie jestem typem pieniacza i moja wściekłość żeby się utrzymywała, musi być nieustannie podsycana, a byłaby mi ona potrzebna po to, żeby zdecydować się na "jakiegoś sędziego". Na razie napistałam do sąsiadki dość długi i bardzo uprzejmy list z wyłuszczeniem argumentów, których mi brakuje w momencie gdy mnie krew zalewa i staram się powstrzymać wybuch niekontrolowanej złości. Zobaczę czy - i co - mi odpowie. Potem się zastanowie, co zrobię dalej. Wiem, że w sprawie wód opadowych skierowanych tam gdzie nie trzeba, prawo jest po mojej stronie. Natomiast nie jestem pewna czy warto kruszyć kopie o tę ścianę. Czy resztę życia (i pieniędzy) watro tracić na jakieś przepychanki? Pozdrawiam
  7. Niestety - Marcinie - kicha! Po pierwsze - budowaliśmy dom z przeznaczeniem na bliźniaka, gdyż na tych dwóch działkach można było tylko tak (są wąskie), ale sąsiad pokazał figę. Po drugie - pewnie w latach 70/80 ktoś już słyszał o dociepleniach, my nie no i nie ma miejsca. Jakimś światełkiem w tunelu jest jedn z artykułów kc. mówiący że: W związku z nim można zadać pytanie, jakie społeczno-gospodarcze przeznaczenie może mieć przestrzeń pod paskiem styropianu w sytuacji gdy chodzi o ocieplenie budynku do którego nie został dostawiony bliźniak? Tym bardziej, że demontaż tego nie jest przecież problemem (w razie czego) i proponowaliśmy sąsiadce podpisanie takiego zobowiązania. Właściwie już zrezygnowałam ze starań w tym kierunku, gdy murarz stwierdził, że nie może zostawić tego ocieplenia bez jakiegoś wykończenia i zaczął przyklejać paski styropianu wzdłuż narożników, ale na spornej ścianie. Wówczas sąsiadka zawiadomiła policję i.... klops Szczerze powiem, że się wściekłam. Nie robię oczywiście karczemnych awantur, bo u mnie nie będzie przedstawienia, ale znów zaczęłam szukać, jak by tu porażkę przekształcić w zwycięstwo (jak Saakaszwili ???? he, he) Pozdrawiam
  8. Dziękuję Ci Trociu za ukierunkowanie. Poszukałam w Internecie i znalazłam to: Mam nadzieję, że komuś się przyda, bo ja na pewno to wykorzystam
  9. Ej, Stukpuku! Jesteś miły, ale muszę Ci powiedzieć po cichutku, że gdybyś mnie zobaczył, odechciałoby Ci się tych drzwi, bo mam tyle lat, że już więcej się nie da No i okolica u nas nie jest taka piękna jak u Ciebie (przeglądałam Twój dziennik). Przykro mi, że tak Ci poszło pod górkę, ale głowa do góry, DASZ SOBIE RADĘ! Pozdrawiam
  10. Dziękuję Wszystkim za miłe przywitanie Stukpuk, odkup działkę od mojej sąsiadki (ponoć chce ją sprzedać, ale nie nam ) a będziesz moim sąsiadem. Nie jestem uciążliwa, a gdybyś się zgodził na to, żebym ociepliła swoją ścianę, to nawet nie będę słyszalna Pozdrówka
  11. Dziękuję Trociu, że zainteresowałeś się moim tematem No właśnie nie mogę znaleźć tego pierwszego dokumentu, zdaje mi się że groziła utrata prawa własności. Sąsiad jednak chyba brał to pod uwagę, bo dwukrotnie otrzymywaliśmy do akceptacji rysunek jego przyszłego domu. Oczywiście za każdym razem wyrażalismy zgodę. Pytając czy mam jakieś szanse w sądzie myślałam że może jest na forum ktoś, kto miał podobne doświadczenia i wygrał proces. Obawiam się bowiem, że w tym wypadku prawo nie działa wstecz. Co do innych wątków o sąsiadach - dziękuję za sygnał. Przejrzałam kilkanaście stron i akurat nie trafiłam, ale skoro piszesz, że coś jest, to jeszcze nad tym posiedzę. Pozdrawiam
  12. Na przełomie lat 1970/80 wybudowaliśmy (wraz z mężem) dom na działce bliźniaczej. Działka była nieużytkiem i została kupiona od Państwowego Funduszu Ziemi. Warunkiem jej otrzymania było zobowiązanie rozpoczęcia budowy domu w ciągu trzech lat. Drugą część tej działki zakupił człowiek mieszkający w jej sąsiedztwie. Wybudowaliśmy pół bliźniaka stawiając go jak należy w granicy, zaś sąsiad się nie dobudował i sąsiednia działka dotąd stoi pusta. Sąsiad od swojej strony sprawiał nam po cichutku różne kłopoty: np. podczas budowy (nie mieszkaliśmy na miejscu) zakopał w narożnikach przy fundamentach zużyte puszki po konserwach i inne „luźne” śmieci i dopiero podczas stawiania opłotowania wyjaśniło się, czemu w tych miejscach w piwnicy jest wilgoć. Po jakimś czasie pod naszym murem ułożył folię, na którą wysypał dwie wywrotki kamieni, a obok nawiózł ziemię tworząc spad i powodując spływanie wód opadowych w stronę mojego domu, a folia tworzyła rodzaj rynny. Rozmawiałam z nim na ten temat, ale nie odnosiło to skutku. Ze względu na to, że pracowałam w tym środowisku, starałam się unikać sąsiedzkich kłótni i nie dochodziłam swoich praw w żaden inny sposób. W tym roku nareszcie jest mnie stać na ocieplenie budynku i tu pojawia się problem. Moja młoda sąsiadka – córka i spadkobierczyni tamtego złośliwca nie zgadza się na ocieplenie ściany od strony jej działki (dla mnie jest to północna ściana). Łaskawie pozwoliła na wejście ekipy, w celu wyremontowania izolacji fundamentów. Pracownicy na mój koszt przełożyli wspomniane już przeze mnie dwie wywrotki kamieni, ale górka ziemi kierująca wody opadowe pod mój mur pozostała. Propozycja wynajęcia spychacza, który wyrówna to miejsce, nie spotkała się ze zrozumieniem. Poradźcie mi: Czy wobec tego, że ojciec spadkobierczyni nie dobudował swojej części bliźniaka, mam prawo domagać się od niej zgody na ocieplenie tej ściany (czy mam jakieś szanse w sądzie?) i czy mam prawo wymagać wyrównania terenu w części przylegającej do mojej ściany?
  13. Witam wszystkich Forumowiczów Jestem współwłaścicielką połowy bliźniaka z przełomu lat 1970/80. Domek jest tzw. koszmarkiem, ale na to już nic nie poradzę. Kocham go, bo jest Ci mój, najmojszy, zbudowany "temi rencami" i okupiony ogromnymi wyrzeczeniami. Zarejestrowałam się na tym forum - muszę to przyznać - nie tak znowu bezinteresownie. Mam problem ze starą-nową sąsiadką z bliźniaczej działki i liczę na to, że ktoś doświadczony poradzi, co mam zrobić. Tyle powitania, a teraz poszukam odpowiedniego działu, w którym będę mogła wylać swoje żale i poprosić o dobre rady.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...