Hanko55 Myślę, że gdyby sąsiad chciał pójść drogą oficjalną ( w konsekwencji sądową) to trzymałby się przepisów od początku. Mam na myśli, ę najpierw musiałby mi wyznaczyć termin, do którego ja miałbym się uporać z tymi gałęziami, i dopiero po minięciu tego terminy mógłby myśleć o samodzielnym ścinaniu lub wynajęciu firmy i o próbie zwrotu poniesionych kosztów,…ale to mało prawdopodobne żadnego terminu nie było…na dobrą sprawę żadnej rozmowy nawet nie było. Działka ta jest działką rekreacyjna i nie widujemy się, na co dzień. Ja nie jestem konfliktowy i mam nadzieje,że „nowonabyty” sąsiad również, więc najprościej będzie z nim porozmawiać. Pytaniem z tematu chciałem poznać Wasze zdanie…osób, które patrzą na to obiektywnie…i chciałem się dowiedzieć, jakie mam prawa, gdyby jednak sąsiad się nie chciał dogadać. Dziękuję wszystkim za pomoc w mojej sprawie
Jeśli chodzi o uciążliwego, zaczepnego sąsiada Aleksandro1... to jeśli nie widzisz możliwości dogadania się po sąsiedzku to zapoznaj się z przepisami przytoczonymi powyżej np. przez dusie2006 i idź od początku drogą oficjalną...bez awantur ale z "podkładką" na pismie. Może to ostudzi jego zaborcze zapędy, a Tobie da materiały do ewentualnego dochodzenia swoich praw. A jeśli chodzi o praktyki ogrodnicze to tak sobie myślę (ekspertem nie jestem), że na swojej działce możesz przecież np. wkopać cos na kształt ekranów wzdłuż płotu, przeciw ekpansji korzeni brzóz sąsiada (płyty), zgodnie z zasadą lepiej zapobiegać, niż...odkopywać w tym wypadku