Na co mi przyszło.... Pod przybranym nickiem maluję posta na psychologu
Mam pytanie do was wszystkich legitymujących się dłuższym stażem małżeńskim. Czy po tych latachh spędzonych razem wasz związek to nadal burza i szał hormonów czy może raczej jesteście ze sobą z przyzwyczajenia?
Moj związek po kilkunastu wspólnych latach osiągnałe pewnien "constans" - jesteśmy razem, jest nam ze sobą dobrze. Szanujemy się, uznawani jeteśmy przez wielu znajomych za wzorowe małżeństwo. Układ wręcz idealny. Przeszliśmy razem wiele złego i dobrego i praktycznie zawsze i w każdej sytuacji możemy na siebie liczyć. Ale....
Ostatnio zebrało nam się na rozmowę na temat naszego związku. Stwierdzilismy że brak w nim już tej "iskry". Nie znaczy to oczywiście że zamierzamy podejmować jakieś radykalne kroki - po prostu interesuje mnie wasze zdanie na ten temat. Czy wielkie uczucie z czasem wygasa i jest zastępowane przyzwyczajeniem i przywiązaniem do drugiej osoby? Czy może faktycznie coś gdzieś z czasem straciliśmy....?
Jak to jest u was?