Witam. Forest-Natura - rozumiem że kominki to Twój biznes i z tego powodu opowiadasz różne historie. Ja oprócz zdawania sobie sprawy z praw fizyki, nie za bardzo przepadam za tzw. czczymi akademickimi dyskusjami. Nie oznacza to, że jestem przeciwnikiem kominków, wręcz przeciwnie - szczerze polecam. Niemniej jednak należy zdawać sobie sprawę, że posiadanie kominka (podobnie jak np. psa) oprócz tego, że dodaje naszemu domowi wiele uroku, a mieszkańcom sprawia wiele przyjemności, wiąże się też z uciążliwościami, jak np czyszczenie szyby, wyrzucanie popiołu, czy uzupełnianie paliwa - drewna. Niestety nie za bardzo rozumiem cel Twojego, Forest-Natura, wywodu n/t sprawności i energii spalania. Domyślam się że chciałeś udowodnić, że w kominku wcale nie trzeba często uzupełniać drewna. Oczywiście w pewnym sensie masz rację, - żar w kominku możemy utrzymać nawet przez kilkanaście godzin, ale zasadniczo chyba nie o to chodzi. W swojej wypowiedzi chciałem zaznaczyć tylko, że do typowego kominka, co 2 - 3 godziny musimy dorzucić nową porcję drewna żeby nie tylko podtrzymać płomień, ale również uzyskać stosowny komfort cieplny w całym domu (chociaż zdaję sobie sprawę że jest to odczucie względne). Oczywiście pomijam sytuację kiedy satysfakcjonuje nas jedynie tzw żar w kominku. Ja lubię kiedy w kominku "grają płomienie". A co do dywagacji n/t nadmiernego "przemiału" ciepła, to nawet przyjmując zużycie ca 18kWh w przeciągu 3 godzin, czyli ok. 6 kWh na godzinę, w domu o powierzchni 250m2, to chyba nie jest zły wynik. Nie za bardzo chce mi się wierzyć, że można znacząco obniżyć w/w wartość np. o połowę, czyli do 3 kWh na godzinę, bo jeśli tak, to oznaczałoby, że dom o powierzchni 250m2, przy ujemnych temperaturach na zewnątrz, można ogrzać zwykłym, typowym grzejnikiem elektrycznym, takim samym jak przysłowiowa pani Zosia (przepraszam wszystkie Zosie) używa w biurze w jesienne dni aby ogrzać sobie nogi. Pozdrawiam