Broda79
Użytkownicy-
Liczba zawartości
172 -
Rejestracja
Broda79's Achievements
FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) (3/9)
10
Reputacja
-
Przyczepiliście mi łatkę!!! Napisałem wyraźnie, że POMAGAM a nie ROBIĘ WSZYSTKO ZA ŻONĘ A ONA SIEDZI I DYRYGUJE Zasadnicza różnica. człowieku ja nigdy tak nie posprzątam w domu jak ona a ona raczej nie przetka szamba. Chyba że Twoja przetyka. To ja jej współczuję. Proszę czytać ze zrozumieniem i odpowiadać na temat.
-
Ja tam się śmierci nie boję. Moze dlatego, że ni trzeba się bać czegoś co jest nieuniknione. Chyba, że Nostrodamus powiedział inaczej.
-
Troszkę sprostuję. Tutaj większość (jak to w Polsce bywa) -została mi włożona siłą. U mnie w domu jest tak, że to żona głównie sprząta, gotuje i pierze. Ja głównie zajmuję się samochodem, piecem i naprawami. Ale jeżeli żona ma akurat taki tydzień, ze spędza tam 60 godzin no to ja wtedy biere te swoje rzeczy dup do pralki i potem je wysuszę i wyprasuję. Co do obiadu jak ja wracam o godzinie 15 a ona o 20 to trudno żebym czekał aż mi ugotuje.Jak ja jestem chory albo nie ma mnie w domu to ona idzie do piwnicy i robi ogień, rąbie drzewo a jak trzeba to nawet coś w domu naprawi. Myślę więc kolego, że i u Ciebie i u mnie wygląda to tak samo. Dla mnie to idealny związek partnerski w którym to żona głównie dba o dom a mąż jej w tym pomaga (a nie uważa się za jedynego żywiciela rodziny). Kiedyś rzeczywiście tak było (znaczy mężczyzna pracował w pracy a zona sie domem zajmowałe) tylko, że ten facet pracował po 16 godzin na dobę w fabryce lub kpalni, zarabiał tyle, że na jedzenie starczało a żona uprawiała kawałek pola, opiekowała się dziećmi i karmiła tego chłopa. I oczywiście ten mąż każdy zarobiony grosz oddawał żonie. To ja w takim razie proponuję dla zwolenników opozycji takie rozwiązanie. Nic w domciu nie robisz i całą pensje dajesz żonie... Pozdrawiam. Tylko, ze jak ja pierwszy wypaliłem z gębą to mnie teraz będą opluwać.
-
Szczerze mówiąc dziwię się, że w czasach wróżek, horoskopów i bioenergoterapełtów niektórzy ciągle jeszcze wierzą w przepowiednie Nostrodamusa... Poza tym albo niektórzy krótko żyja albo maja krótką pamięć. Jezeli chodzi o te anomalie pogodowe, to przeżyłem już w swoim krótkim zyciu gorsze burze, większe ulewy i mocniejsze wiatry, mroźniejsze zimy, zimy bez śniegu, zimy ze śniegiem po pas. To jest raczej normalne. W latach 80-tych była mega susza w afryce (zdaje się 86 i dalej) to sie teraz musi dla odmiany wypadać. Bilans wody w przyrodzie jest zamknięty i cykliczny.
-
Po części Twój proboszcz miał rację. Otóz śmierć dal mnie wierzącego i praktykującego katolika to w sumie "zysk".Także ja troszkę ni rozumiem tych zawodzeń i płaczów i szaleństwa na pogrzebach. Żałoba ma swój sens jeżeli jest ofiarowana za coś (ma jakąś intencję). To tak jakbyśmy się rozstali z kimś bliskim wyjeżdżającym do USA np i nie mieli z nim żadnego pewnego kontaktu. Wiadomo, że jest coś takiego jak świętych obcowanie, ale nie wiemy w jaki sposób ani jak ani kiedy się z nami skontaktują. Czyli ktoś bliski wyjeżdża za ocean i nie mamy z nim możliwości żadnego kontaktu, ale wiemy (ktoś na to kiedyś obiecał), że kiedyś tam do nich pojedziemy. Co do czyśćca to on istnieje jak najbardziej, ale nie będzie istniał przez cały czas. Kiedyś rzeczywiście będzie tylko niebo i piekło. Co do żałoby mówię. Ma sens ale tylko "w intencji czy dla uczczenia pamięci" po zmarłym. I nie nalęzy sie smucić z tego powodu. To tak, jakbyśmy zakładali, ze ten co umarł od razu do piekła poszedł. W ogóle jeżeli chodzi o mój katolicyzm to ja jestem dziwny katolik bo się uśmiecham, żyje normalnie, mam kupę kolegów (raczej nie z kościoła Ci sa drętwi) a ponadto nie przeszkadza mi to aby chodzić do kościoła i zyć zgodnie z wiarą. Tylko trzeba pamiętać o jednaj ważnej rzeczy. Wiara MUSI być mocno osadzona w rzeczywistości a rzeczywistość musi byc przesiąknięta wiarą. Nie wolno mi inaczej zachowywać sie w pracy inaczej w knajpie a jeszcze inaczej w kościele. Taka postawa to hipokryzja i wcale się nie dziwie, ze tak wielu ludzi ma do tzw katoli o to pretensje. Ja szczerze mówiąc tez.
-
o tym n ie pisałem, bo myślałem że to jest jasne... o tych butach i "dziękuję". To w takim razie mamy 7 punkt regulaminu.
-
eeeeeee może zona mu kazała Nie kazała. Ona nie lubi jak na forach siedzę. ale nie zabrania. Troszkę poczytałem rożne opinie i chciałem troszkę sprostować. Wierzę w to, że klub ciemiężonych został założony "dla jaj" i z poczuciem humoru i ja chciałem zrobić coś takiego samego i też z poczuciem humoru. Tylko, ze ja jestem zadowolony ze swojego życia i ze swojej żony i nie uważam się za ciemiężonego. Ja rozumiem, że Panowie z "opozycji" kochają swoje żony, tylko od czasu do czasu trzeba sobie ponarzekać. Nawet na te nasze perełki. Mam rację??? A przyznam się, ze na początku rzuciłem kilka haseł prowokujących (o mietkich ciulikach). Ale do nikogo osobiście nie bije i nie mam pretensji. Chcę tylko przedstawić swój punkt widzenia, który jest akuratnie przeciwny do punktu widzenia opozycji. Mamy demokrację więc muszą istnieć różne poglądy.
-
Moja drga stokrotko. Ależ to właśnie taki żarcik był. Ja oczywiście nie ograniczam się do tych 6 punktów, które napisałe, ale sama przyznasz, że to taka podstawowa podstawa. Nie uważam również wcale, że Ci z opozycji są jaskiniowcami. Wcale nie. Ja po prostu nie rozumiem jak można o kimś najbliższym, ukochanym, najcudowniejszy, tak źle mówi, narzekać. Ja tam nie wiem, ale mnie z żoną dobrze. I jej lubię obiad ugotować jak w robocie siedzi po 12 godzin i pomogę w domu. Nawet mnie o to nie prosi... Tak sam od siebie.
-
Zapisuj zapisuj. Najlepiej na priva to stworze jakaś bardziej formalna listę. PS Ja też nie rozumiem jak mozna mówić o zonie ze jst fatalna. W końcu sami ja wybieramy...
-
Ni gole pach i leje na stojąco. I nie uważam was za hamanów??? Oj rzecywiście nieszczęśliwie mi się powiedziało z tym stosunkiem mydlanym
-
ja też nie wiem. Wyobraźnia się włączyła. To przez nudy w pracy. Poza tym to kolega dandi3 o mydle zaczął.W stosunku. Do żony
-
To zależy o jakim stosunku do zony mówisz
-
ha ! Od poczatku tak nie było .... nie było .... całkiem był inny ! I jo tyż ! Nijak żeśmy sie nie mogli dogadać, kto ma ten kibel myc, ja czy on ? ale zawsze wiedziałam, że muszem gotowac , bo inaczej zdechniemy marnie (przepraszam) z glodu .... a dziecina była .... Ale wiesz, czas biegł ..... ja coraz wcześniej do pracy, coraz później z pracy ... to i chłopina zaczęła miec sumienie nade mną, bo jak dowlokłam wieczór zwloki do domu, to juz mi bylo obojetne, że kibel był olany (za przeproszeniem), mógł byc olany, bylem tylko ja mogła iść do wanny a potem spać ..... taaaaaaa .... samo sie wyklarowało kto myc kibel bedzie .... i samo sie wyklarowało kto dom budowac bedzie .... a tera to ino płytki i parkiety polozyc i można se już kości spokojnie złozyc przed kominkiem .... a i po co sie wadzic kto bedzie kawe robił ???? a i po co sie w ogóle wadzic o cokolwiek ??? nie szkoda to energii ? poczekaj, poczekaj, może sie i u Ciebie samo wyklaruje .... kto kibel myc bedzie ale bym sie nie zgodziła, że go nisko sprowadziłam dałam mu przywileje za to sumienie jego .... wódke może pić bez ograniczeń (ha ha ha) spędzac wolny czas na samych przyjemnościach sam se jeździć w góry (z chlopami-włóczegami oczywista) i w ogole robic różne różniaste rzeczy .... byś też tak chciał !!! renia a wiesz, ze u mnie się też samo wyklarowało? Żona pracuje w dwóch firmach na półtorej etatu. Na początku przychodziłem do domku i zawsze obiadek na stole, posprzątane, poprasowane, poprane a ta bidulka już ledwo chodziła. No to też już nie mogłem patrzeć i się za robotę wziąłem. Co do pewnych insynuacji. Nie jestem za równouprawnieniem.Otwieram wszystkim paniom drzwi. Kobiecie należy się specjalny szacuneczek przede wszystkim dlatego, że nawet jeżeli pomagamy w domu (jak widać na razie jest nas dwóch ale jeden się nie ujawnia) to na ich głowie leży to, żeby w domu było czysto, pachniało, i było po prostu przytulnie. Ja mam pytanie do wszystkich ciaproków. Po coś cie się żenili jak teraz Wam tak źle??? Po Co Pytam??? Co do "Pić to trza umić" - kolego teraz na imprezach to już ogromnym nietaktem jest się upić. To jest po prostu już nie brak kultury ale zwykłe chamstwo. Komuna minęła, teraz w Europie jesteśmy i to po prostu jest niesmaczne. Nowa kultura idzie. A wy dalej macie czerwone nosy...
-
Od feminizmu mi daleko, mam brodę jak widać i się nie golę. Jestem za tradycyjnym podziałem rodziny... i po prostu widzę, że na prawdę brak Wam wychowania... I męskości prawdziwej. Po prostu zamieniliście wszyscy miecze na piloty od telewizora... Żal mi Was Panowie. Nie znalazł się ani jeden odważny oprócz mnie.. Do pięt mnie nie dorastacie. I nie rozumiem co to za różnica długo czy krótko po ślubie...
-
Jestem najprawdziwszym mężczyzną, napisałem to bez przymusu, tylko, że ja jestem kulturalny, inteligentny, dobrze wychowany, nie traktuję zony jako pomocy domowej. oczywiście, że taki układ dzieła w dwie strony. Ponieważ oboje z żona pracujemy, ona troszkę więcej nawet, więc nie ma sensu, żebym udawał, ze to ja utrzymuje rodzinę. Ale ale Panowie... Czy już nie ma prawdziwych mężczyzn???? Tacy miętcy jesteście??? Tylko się umiecie użalać nad sobą???? Gdzie Ci mężczyźni??? Jeden tylko jest, co potrafi się publicznie przyznać, ze pomaga w domu (robię drzewo, myję okna, klatkę schodową, wynoszę śmieci, czasem coś ugotuję - bo lubię). Oj chyli się ku upadkowi nasza cywilizacja jak już same ciamajdy i cioproki zostały.