Witam mam naprawdę duży problem z jedną sąsiadka i jest to sprawa która ciągnie się juz dobre 4 lata. Zaczęło się gdy tylko zamieszkałam z moim mężem w bloku. Mąż mieszkał tu już wcześniej z bratem potem brat się wyprowadził i wprowadziłam się ja. Od samego początku miała na mnie chrapkę, zaczęło się od bezpodstawnych wyzwisk,plucia czy to na klatce czy w miejscu publicznym-na ulicy... Naprawdę nie wiem w czym jej przeszkadza moja osoba,ale zaczęło się to przeradzać w coraz gorsze zachowania z jej strony. Od 6 rano puka czymś trardym w podłoge,gdyż ma mieszkanie nad nami. Gdy tylko jej i mój Mąż wychodzą do pracy wali mi w drzwi,obrzuca je jajkami,pluje na nie,wychodzi na balkon i wali miotłą w dach nad moim balkonem... Jest tych rzeczy całe mnóstwo. Nie denerwowałoby mnie to może tak bardzo gdyby nie to że mam 2-letnie dziecko,które jest już przez to wredne babsko tak wystraszone iż najmniejszy chałas je doprowadza do płaczu i furii. Od samego początku,gdy tylko dziecko się pojawiło,wychodziła za mną z domu, zaglądała mi do wózka i wyzywałą tą bezbronną istotke przy ludziach na ulicy. Dziś dziecko ma już prawie 2 latka,ale ta baba potrafi siedzieć cały dzień pod drzwiami,słuchając aż tylko wyjdę z domu i zaraz za mną wyjść krzycząc,plująć na mnie i na moje dziecko,popychać mnie na schodach,gdzie przy tym schodzę jeszcze z wózkiem. Normalnie mam już tego dość. Za każdym razem gdy wzywamy policje to oni przyjeżdżają,spisują protokół i mówią żeby starać się jej nie wchodzić w paradę, bo oni nic nie mogą zrobić w tej sprawie,tłumacząc się tym iż owa pani posiada tzw "Żółte Papiery". Krew mnie zalewa kiedy to słyszę, bo jak się naprawde (nie daj Boże) coś stanie to będzie za późno żeby jej coś zrobić. Mieliśmy jej kiedyś założoną sprawę w sądzie za wcześniejsze wybryki,za co została wówczas ukarana karą pienieżną,ale to itak nic nie pomogło,bo szaleje dalej. Ostatnio nawet kiedy przychodzi do mnie bratowa i zostawia wózek na dole jest on uszkodzony poturbowany i wystawiany na dwór przez tą moją sąsiadkę i policja oczywiście nic z tym nie może osobiście zrobić tylko każe Nam biegać po sądach i prosić o odszkodowanie. Smiechu warte jest to że ta nasza policja nie potrafi sobie poradzić z takimi ludźmi,a my codziennie ze strachem wychodzimy z domu,po cichu żeby Nas nie usłyszała przypadkiem. Proszę jeśli jest ktoś kto wiedziałby czy da się z tym coś zrobić to niech mi doradzi,bo naprawdę boję sie o swoje dziecko