Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

crashproof

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    448
  • Rejestracja

crashproof's Achievements

STAŁY BYWALEC (min. 300)

STAŁY BYWALEC (min. 300) (4/9)

10

Reputacja

  1. To Twój kredyt nie jest oparty na WIBORze? Jeśli jest, to niedługo spadnie, bo rynek międzybankowy odpuścił po ostatniej obniżce RPP.
  2. No to w Olsztynie sytuacja jest też prawie normalna: parytet siły nabywczej względem mieszkań jest zachowany. Inaczej jest w Łodziach, Toruniach i Bydgoszczach - realny koszt nieruchomości (liczony zarobkami) jest znacznie wyższy, niż w Warszawie. Natomiast do aglomeracji wyjeżdża się często w innym celu. Nie po to, żeby wychodzić na zero po wliczeniu kosztów życia i spłaty kredytu - bo wtedy rzeczywiście jaki to ma sens, lepiej by było zostać "u siebie". Wyjeżdża się często po to, żeby rozszerzyć perspektywy: zarobić konkretne pieniądze, założyć biznes, zadzierżgnąć różne znajomości itp. Oczywiście masz rację - płaci się za to niskim komfortem codziennego życia. Niestety.
  3. Interesujące jest to, jak nierównomierne są spadki cen nieruchomości. W aglomeracjach, gdzie można dostać dobrze płatną pracę, jak Warszawa czy 3miasto, ceny są już prawie sensowne (licząc parytetem płac), np. w Warszawie oficjalnie developerzy sprzedają mieszkania po 5-6 tys/m2 (nie tylko na Białołęce, heh). Natomiast w dziurach zabitych deskami, jak Łódź, Bydgoszcz czy Toruń, gdzie z pocałowaniem ręki bierze się robotę 2x mniej płatną, niż w stolicy (o ile się w ogóle znajdzie robotę), ceny są zaledwie kilkanaście, góra 30% niższe niż w aglomeracjach. Kompletna schiza.
  4. O, znalazłem: http://www.gold-eagle.com/editorials_01/seymour062001.html "We feel that fundamentally Wall Street is sound, and that for people who can afford to pay for them outright, good stocks are cheap at these prices." - 25 października 1929 ("teraz jest najlepszy czas na zakup akcji/nieruchomości, niżej już nie spadną" - ahhahahaha)
  5. To ja jeszcze dodam od siebie, że po krachu 1929 była na NYSE korekta wzrostowa o ok. 50%, a potem kilka lat dalszych, wściekłych spadków... historia lubi się powtarzać. http://img512.imageshack.us/img512/6326/29to32percentchart.png 386 -> 195 -> 297. Jak rosło do 297, to ogromnej większości się wydawało, że już po kryzysie, widać "green shoots" (jest taki fajny cytat z Fishera, wypadł mi z głowy... poszukam), rynki się stabilizują itd. A kryzys się na dobre nie zaczął (a przynajmniej nie dla proles, bo bezrobocie na początku, podobnie jak teraz, słabo rosło, główna fala bankructw firm i zakredytowanych gospodarstw dopiero się zbliżała itd).
  6. Pytanie czy zadaniem państwa ma być dokarmianie klasy średniej (wyrównywanie szans?), bo to zdaje się wynikać z Twojego wpisu. Pytanie czy w razie zagrozenia powodziewego obowiazkiem panstwa ( gminy, powiatu) jest dostarczenie pisaku i workow mieszkancom zagroznych terenow ? Trochę niedoskonała analogia. Lepsza byłaby wg mnie taka: czy w razie zagrożenia powodziowego obowiązkiem państwa (gminy, powiatu) jest dostarczenie piasku i worków wszystkim blondynom za pieniądze zabrane szatynom i pozostawienie szatynów na lodzie?
  7. No tutaj chyba akurat trafiłaś jak kulą w płot. O Tesla Roadster słyszałaś? http://collegecars.files.wordpress.com/2009/03/tesla_roadster.jpg Marzenie...
  8. To, że są zmanipulowane, to prawda. Natomiast są wartościowe mimo tego, bo pozwalają na porównanie stanu rzeczy w dwóch krajach, zakładając oczywiście że metodyka jest identyczna lub zbliżona.
  9. Obserwująć rynek warszawskich mieszkań i podwarszawskich działek odnoszę zupełnie odwrotne wrażenie. Najgorsze jest to, że polski rynek nieruchomości jest, w porównaniu np. z USA, kompletnie nieprzejrzysty, nie ma żadnych wiarygodnych statystyk. Zresztą tak samo jak rynek kapitałowy i wszystko inne. Trzeci świat, niestety.
  10. Bo prąd się nie robi za darmo, nie wykopuje się go tanio z ziemi, trzeba go przechowywać (technologia baterii jest słabo rozwinięta a ogniwa wodorowe b. drogie), przesyłać (koszt infrastruktury) itd itp. Gdyby to było takie proste, to już pogrobowcy Rockefellera by się dawno przerzucili na prund zamiast babrać się w "czarnym złocie". A to jest uwaga całkiem słuszna.
  11. O, to, to - w najbardziej optymistycznym scenariuszu mamy powrót prosperity pod koniec 2010. A budżety państwowe i municypalne, z tego, co mi wiadomo, są rozpisywane na rok.
  12. Nie zgodzę się! Wg mnie to skończeni idioci Ale nie ma za bardzo innego wyjścia. Działania, które wymieniłeś, to kosmetyka. Nie starczy. Brakuje 20-30 mld, na koniec roku może się okazać, że 40. Przypomnij nam, ile trzeba było czekać na ożywienie po dnie kryzysu w 2001.
  13. Z tą branżą jest taki problem, że korekta wzrostowa może być ekstremalnie długa. Ktoś, kto kupił mieszkanie w Japonii, po pierwszych spadkach, powiedzmy w 1992 roku, będzie miał szansę na realizację jakiegokolwiek zysku najprędzej w 2020, jeśli nie 2030 albo i jeszcze później. Niektórzy inwestorzy mogą tego nie dożyć.
  14. Ostatni raz, gdy deficyt został zrealizowany w połowie roku, a finalny deficyt zapowiadał się na 6,8, może 10%, to było 2001. Takie coś nie zdarza się często. Są różne rodzaje kryzysów. Walutowy (otarliśmy się o niego), bankowy, kryzys budżetowy (właśnie przeżywamy) i parę innych... To zaś, co mamy teraz na świecie, to wg mnie zespół kryzysowy - w różnych krajach na różnych poziomach wychodzi, ale wychodzi niemalże wszędzie którymś końcem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...