Mam pewien problem. Postawiłem piękny drewniany domek na małej wsi przy sporym mieście. Chciałem ciszy i spokoju. Cisza jest, czyste powietrze (obok las) cudna malownicza okolica i oni. Namolni ludzie którzy ciągle łażą i zaczepiają mnie, żonę, dzwonią do domu o różnych porach z jednym podstawowym pytaniem: "ILEŚ PAN DAŁ ZA TEN DOMEK?" Pierwszym kilku osobom ładnie opowiedzieliśmy co i jak bo było to przyjemne, że wśród willi za kilka milionów nasz mały drewniany domek (110 parter+ poddasze) jest jak z bajki. Kolejne osoby olewaliśmy twierdząc, że nie wypada o takie rzeczy pytać jak cena. Kilka osób za przeproszeniem opiepszyłem, że co oni by zrobili, jakbym zapytał ich ile dali za samochód, ile zarabiają itp. Potem zaczęliśmy ignorować, odcięliśmy dzwonek (znajomi i rodzina wiedzą, że trzeba do nas zadryndać z komórki). Gdy zaczepi mnie ktoś gdy akurat jestem na ogrodzie twierdzę, że tu nie mieszkam, że Pana nie ma a ja jestem ogrodnikiem/mechanikiem/kochankiem. W miesiącu teraz w zimie wpadają z 3-4 osoby usiłujące zadzwonić dzwonkiem oraz z 10-15 samochodów zatrzymujących się pod domem lub kilkakrotnie przejeżdżających ulicą. Latem dziennie bywały 2-3 osoby a aut już nie liczyliśmy. Obsesja? Zadzwoniłem do wykonawcy czy czasami nie zrobił sobie w ofercie z mojego domu portfolio lecz zaprzeczył ale zaproponował rozdawanie ulotek interesantom. Jeszcze tego by mi brakowało. Dziś jest niedziela, przed chwilą ktoś chciał do nas zadzwonić, auto było widziane rano. Ile można tak dalej żyć? Macie podobne problemy z waszymi drewnianymi lub innymi pięknymi domkami?