Tylko weź pod uwagę, że paląc drewnem musisz się zatrudnić na etat jako "palacz" w kotłowni. Drewno spala się dość szybko, więc trzeba nieustannie doglądać kotła i podkładać, nie mówiąc już o tym, że nie możesz nigdzie wyjechać, bez zatrudnienia kogoś na zastępstwo do palenia w kotłowni, gdyż w przeciwnym razie instalacja w zimie może zamarznąć. Poza tym przy dużych mrozach podkładać drewno trzeba również w nocy (będzie Ci się chciało to robić???). Przy mniejszych mrozach w nocy nie musisz podkładać, ale za to prawnie na pewno obudzisz się rano i będzie w domu zimno i trzeba będzie od nowa rozpalać w piecu (kotle).
poza tym nie dam wiary, że sąsiad ogrzewa taki sam dom drewnem za 600zł, a ktoś inny prądem 4000zł. Mój sąsiad pali węglem, ciągle chodzi brudny, podkłada, itp. dom ma około 150m2 i nie wiem, czy za sezon zmieści się w 4000zł (kupił 7 ton węgla i nie wiadomo, czy wystarczy), a nikt nie liczy jego naprawdę ciężkiej pracy przy rozładunku węgla, podkładaniu, rozpalaniu, wynoszeniu popiołu. Wnioski wysuwają się same .....
Wczoraj rozmawiałem z jednym z człowiekiem, który całe mieszkanie (około 80m2) ogrzewa prądem (piece akumulacyjne z rozładowaniem dynamicznym + podłogówka w kuchni i łazience). Wiecie ile płaci rocznie za prąd? Całkowite zużycie prądu, nie tylko na ogrzewanie, ale również na zasilanie wszelkich urządzeń elektrycznych w całym domu generuje koszty około 2500zł (w tamtym roku). Czy to dużo? Wg mnie mało, ale każdy musi ocenić to sam...