Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

elizabrzezinska

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    17
  • Rejestracja

elizabrzezinska's Achievements

 SYMPATYK FORUM (min. 10)

SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)

10

Reputacja

  1. Dzięki, Tak przypuszczałam, ale że ze mnie blondynka to wolałam się upewnić. Rozumiem, że mimo wszystko potrzebny jest projekt i pozwolenie na budowę (nawet jeśli nie będzie żadnej rozbudowy ani nic takiego)? bo to wszystko jest czasami takie zakręcone, że się gubię.
  2. Witam, mam problem ze starym domem. Dom stoi wschodnią ścianą na granicy z inna działką a chcemy go troszeczkę rozbudować. potrzebne są oczywiście warunki zabudowy to już wiem. Interesuje mnie czy można jakoś doświetlić pomieszczenie, które będzie przysłonięte przez dobudówkę a z drugiej strony przez płot a okno jest na dodatek od północy i to całkiem nie duże. Czytałam tu coś o luksferach, że można je wstawić w ścianę nawet jak jest 3 metry od granicy a co ze ścianą, która jest na granicy? czy ktoś może mi powiedzieć czy w ogóle warto występować o coś takiego w warunkach zabudowy?
  3. Się podpisałam blondynka, bo mi się zdarza coś mądrego powiedzieć/napisać ale generalnie to ze mnie jest rasowa blondynka i często koń by się uśmiał z tego co mówię. Ale przecież śmiech to zdrowie więc się cieszę że się przyczyniłam do polepszenia czyjegoś zdrowia. A co do tematu to ile te kozy Romotop kosztują? bo już je sobie obejrzałam i trzy wpadły mi w oko, dużo lepiej się prezentują niż moja. Chyba postawię na kozę w salonie a nie kominek. Bo to ładne, małe, zgrabne nie trzeba wylewki robić i innych takich (podłogę mam z desek na legarach, więc kominka na tym nie postawię).
  4. Jeśli chodzi o firmę i model to niestety nie pamiętam, (musiałabym wygrzebać z papierów rachunek). Czytałam co prawda, że kozy z marketów są do d... ale ja nie narzekam. Kupiłam z marketu (chyba Obi) za 500zł, z wyglądu nie różni się od wiele droższych. Akurat było mi szybko potrzebne ogrzewanie bo innego w tym moim mieszkanku chwilowo nie było a na dworze (i w środku) zimno. Też myślałam, że to byle jaka jednosezonówka ale spisuje się bardzo dobrze (ma za sobą już dwa sezony) i myślę, że jeszcze ze dwa mi posłuży zanim wybiorę odpowiedni kominek do salonu. Z użytkowaniem nie ma w zasadzie żadnych problemów, dwa razy musiałam nasmarować mechanizm rączki bo ciężko chodziła i nic poza tym. nawet jeszcze jaj nie czyściłam w żaden sposób. No ze dwa razy wrzuciłam saszetkę z napisem "twój domowy kominiarz", podobno spala zanieczyszczenia z pieca i przewodów dymowych. Jeśli chodzi o efektywność grzania to jak się rozpali to nie da się usiąść bliżej jak półtora metra od szyby. Ja, że ogrzewam nim dwa przyległe pomieszczenia zrobiłam sobie prowizoryczny system rozprowadzania ciepłego powietrza. Polega on na tym, że w pomieszczeniu z kozą jest wentylator, który zabiera ciepłe powietrze spod sufitu i kieruje je przez drzwi do drugiego pomieszczenia. (wentylator jest ustawiony na szafce pod sufitem, na ścianie przeciwległej do drzwi). Bardzo fajnie się sprawdza, choć w pomieszczeniu z kozą jest zawsze trochę cieplej (bo jest mniejsze). Najlepsze jest to, że nawet jak jest zimno (poniżej 18 stopni w pomieszczeniach) to i tak po około pół godziny palenia (trochę bardziej intensywnego) robi się cieplutko. Jeżeli chodzi o utrzymywanie temperatury to wiadomo, że nie jest to piec kaflowy, ale wystarczy dorzucić wieczorem dwa grubsze polana drewna i zmniejszyć ciąg do minimum i rano na pewno nie będzie zimno. (u mnie się to sprawdza jak w nocy na dworze jest od 0 stopni w górę, bo mam cienkie ściany z cegły i nie mam ocieplenia). No i doskonale się sprawdza jak jest mało miejsca. JA maiłam do wyboru: wstawić grzejnik elektryczny (kompletna porażka jeśli chodzi o koszty eksploatacji) albo koza. Marzył mi się kominek ale w kąciku o wymiarach 80 na 60 kominka raczej się nie upchnie, a drewno tak samo się pali i tak samo strzela tylko obudowa mniej okazała.
  5. Witam forumowiczów, szczególnie tych, którzy mają lub zamieszkują drewniane domy, albo wiedzą cokolwiek o efektywności ogrzewania w takich domach. Proszę o podpowiedź z waszego doświadczenia co do ogrzewania. Mój domek będzie mały (95 mkw) z użytkowym poddaszem. Na początek do salonu ( z otwartą kuchnią) wstawię kozę (za rok najpóźniej dwa będzie kominek) a do łazienki chcę założyć podłogówkę elektryczną plus grzejnik elektryczny do podsuszania ręczników. Do wiatrołapu też grzejnik elektryczny. Na poddaszu będą dwie sypialnie i mała łazienka i tam też będą grzejniki elektryczne. To wszystko na minimum dwa sezony. Myślałam o kotle z podajnikiem na pellet albo groszek, ale na razie to za duży koszt. Będę miała taryfę dwustrefową, więc chciałam zainwestować w piece elektryczne akumulacyjne ale jakby policzyć te minimum 2 sztuki do sypialni to już wychodzi połowa pieca z podajnikiem, a do tego jeszcze 3 zwykłe grzejniki elektryczne do łazienek i wiatrołapu. Znowu zwykłe konwektory są tanie ale opłaty za prąd by były pewnie niebotyczne. Zakładam co prawda palenie w kominku przez całą zimę (kwestia przyzwyczajenia a nie chwilowego entuzjazmu), ale sypialni na górze to raczej nie ogrzeje. Aha domek w konstrukcji szkieletowej, ocieplenie 15 cm wełny na ściany i 20cm dach (dwuspadowy), elewacja zewnętrzna i wewnętrzna drewniana. Wentylacja na razie grawitacyjna. Pytania: 1. Czy ktoś mi może powiedzieć jak się spisuje ogrzewanie kominkowe w takim domu? To znaczy czy jak dorzucę przed zaśnięciem to rano nie zamarznę, bo w domku z cegły nie ocieplonym temperatura mi spada przez noc o ponad 5 stopni. 2. Co myślicie o tych piecach akumulacyjnych? czy warto w nie zainwestować, czy się przemęczyć dwa sezony śpiąc w salonie (żeby nie zbankrutować na rachunkach za prąd) i odłożyć na piec do CO? 3. Słyszałam, że domki drewniane nie akumulują ciepła i szybko się wychładzają, czy rekuperator może pomóc w zatrzymaniu ciepła na dłużej? Proszę pomóżcie bo już tyle się naczytałam różnych opinii na ten temat, że chcę poznać Wasze prawdziwe doświadczenia a nie tylko opinie i wyliczenia z czasopism.
  6. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo to rzeczywiście w drewnianym domu może być nieciekawie. Ale jeśli Ci zależy na tej kozie na poddaszu to da się to bezpiecziei zrobić. Przede wszystkim tak jak w przepisach ppoż pod kozą i na 60cm wkoło musi być podstawa z materiału niepalnego (płytki, płyta kamienna itp.) A w miejscu gdzie koza będzie blisko ściany (oby jak najdalej) użyć płyt karton-gips ogniochronnych i tak samo nad kozą. W drewnianym domu to czy koza stoi na parterze czy na poddaszu nie ma większego znaczenia (przynajmniej w moim bo od podłogi po dach jest z drewna, żadnych wylewek, płytek, karton-gipsów itp.) co prawda nie mam jeszcze kozy na poddaszu ale zainstaluję ją tam po wybudowaniu kominka z prawdziwego zdarzenia na parterze. Nie odmówię sobie przyjemności spędzenia długich zimowych wieczorów w sypialni na łóżku czytając książkę przy świetle palących się polan. Się rozmarzyłam a do zimy jeszcze daleko
  7. Mam koze od zeszłego roku (piecyk kominkowy wolnostojący). Funkcjonuje jako ogrzewanie dodatkowe, ale daje tyle ciepła że często ogrzewa całe 24 metrowe mieszkanko, a od jesieni będzie ozdobą i ogrzewaniem salonu w moim nowym domku. Jeśli chodzi o dopływ powietrza to otwór albo przewód wentylacyjny doprowadzający powietrze jest bardzo wskazany a w małych pomieszczeniach wręcz niezbędny. Mój mąż z obawy przed zimnem zamyka wszystkie okna (nie mamy praktycznie wentylacji więc trzeba rozszczelniać lub uchylać okna). Przy zmniejszonym ciągu powietrza wystarcza do palenia w kominku ale robi się nieco duszno. Jeżeli pomieszczenie, w którym jest koza jest spore (więcej niż 20 mKw) a pali się w niej okazjonalnie (nie przez cały dzień) to zwykła wentylacja grawitacyjna w zupełności powinna wystarczyć. Ale jeśli ma się w nim palić przez całe długie zimowe wieczory a pomieszczenie jest małe to lepiej doprowadzić powietrze w pobliże lub pod koze. Wystarczy do tego zwykła rura wentylacyjna przeprowadzona przez ścianę lub pod podłogą na zewnątrz budynku. Trzeba oczywiście pamiętać o kratkach aby przez otwór nie dostawały się owady i gryzonie. jeszcze jakieś pytania? służę pomocą
  8. Miasto - niestety/na szczęście Niestety: bo na wsi lub pod miastem cisza i spokój. Po pracy jak znalazł i nie trzeba działki rekreacyjnej. Na szczęście: bo choć do przelotówki niedaleko to latem jak drzewa się pokryją liśćmi to ledwo co słychać samochody tak mam wkoło działki i na działce dużo drzew i krzewów. No i do centrum i do pracy autkiem 3 minuty a pieszo 30 (spacerkiem przez park). Dużego wyboru nie miałam, działkę dostałam od mamy, bo na własną by mi nie starczyło, albo nie starczyłoby na dom Tak, czy inaczej nie ważne czy miasto czy wieś. Można mieć spokój w mieście i brak infrastruktury a i znajdzie się wieś z dobrą infrastrukturą i hałasem od drogi...
  9. Jestem w większości, bo domek buduję z poddaszem użytkowym. Był najtańszy z tych, które mi się podobały A tak serio to łatwiej taki zaaranżować: parter - strefa dzienna: salon, kuchnia, jadalnia, łazienka; poddasze - strefa nocna: sypialnie, garderoba, druga łazienka; do tego piwnica (wysoka, dużo okien ponad poziomem gruntu) - strefa robocza o rekreacja: pralnia, kotłownia, pokój gier (komputer, TV i palystaion) i siłownia. A tak serio to inny by się nie zmieścił bo działka wąska no i względy kosztów utrzymania i eksploatacji też miały znaczenie. Budowa jeszcze nie skończona, więc się dopiero okaże czy wybór był dobry.
  10. Mój dom już za parę tygodni będzie stał i muszę się szybko zdecydować a też mam dylemat cfo do kuchni. Najpierw chciałam półotwartą za: "barkiem" dzielącym ją od reszty domu miała być jadalnia a dalej salon. Ostatnio skłaniam się w stronę całkowicie otwartej kuchni oddzielonej tylko stołem od salonu, bo w kuchni rzeczywiście spędzam dużo czasu i chciałabym mieć kontakt z gośćmi lub choćby mężem w trakcie robienia obiadu czy herbaty. Mam do dyspozycji niewielką powierzchnię bo tylko 30 mKw na salon jadalnię i kuchnię, więc w grę wchodzi tylko otwarta kuchnia i wszystko wskazuje na to, że będzie niewiele mniejsza od salonu. Ale decyzję podejmę dopiero jak staną ściany zewnętrzne i wejdę do środka.
  11. Ja mam niewielki podcień na tarasie, ale i tak zadaszę cały czymś półprzezroczystym głownie żeby nie padało. Okna co prawda trochę przysłoni ale tylko kuchenne i wiatrołapu, więc tragedii nie ma. Coś za coś.
  12. dokładnie nie pamiętam ale około 3 tygodnie, na pewno nie więcej. Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie.
  13. domek 95 m2. Taki mały też na 3 - 4 osoby wystarczy. Wychowałam się w domku 38 m2 i jakoś się mieściliśmy w piątkę, więc wolę przytulny niż przestrzenny, o kosztach utrzymania już nie wspominając. Ale za to taras jest spory i duży ogród.
  14. Ja buduję domek 95 metrów, drewniany, szkieletowy. koszt bez instalacji z fundamentem i kominem to właśnie około 100 tysięcy zł. Z tym, że stan nie surowy ale wykończony (elewacja zewnętrzna i wewnętrzna, podłogi, okna drzwi) tylko pomalować w środku i polakierować podłogi. Z instalacjami wyjdzie trochę więcej ale mi też rodzina będzie zakładać
  15. Witam, właśnie tego się najbardziej obawiam, że nie da się go rozbudować albo nawet uratować. Niestety to jest konieczne. Dom, który buduję jest mały (2 sypialnie i salon) ze względu na kształt działki i możliwości finansowe i jest przeznaczony dla mnie, męża i przyszłego potomstwa. W tym stuletnim domku mieszka moja mama z 16-letnim bratem, a siostra z mężem i dzieckiem czekają aż rozbudujemy dom mamy, żeby się pomieścili, bo nie stać ich na czynsz w mieszkaniu z warunkami odpowiednimi dla małego dziecka. Więc musimy zrobić wszytko, żeby ten dom uratować i rozbudować i żeby koszt był mniejszy niż rozbiórka i budowa nowego. Sama nadbudowa z wymianą dachu i oknami nie przekroczy 20 tysięcy, więc nie jest to duży koszt za dodatkowe 2 pokoje, bo tyle akurat potrzeba. Pozdrawiam, nadal blondynka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...