My z żoną kupiliśmy małe stare mieszkanie (46m2 - trzy pokoje, łazienka osobna kuchnia) w warszawie i zupełnie nie wiedzieliśmy jak się za nie zabrać - małe pomieszczenia, krzywe ściany itp - jedyna zaleta że w miare tanie. Z naszych wyliczeń wynikało że ciężko będzie tam cokolwiek zmieścić. Znajoma poleciła nam architekta wnętrz - okazało się że Pan bierze 80złm2. Zdecydowaliśmy się - jednak nie zupełnie przekonani. No i zaczęło się - Pan nam zaprojektował całe mieszkanie - optycznie powiększył przestrzeń dając lustra w odpowiednich miejscach i efektowne zdjęcia. Ale najciekawsze jest to że jak Pan Janek nasz glazurnik powiedział że takie połączenie gresu z mozaiką w łazience to jest prawie niemożliwe do wykonania i że musimy mu dodatkowo zapłacić i że w ogóle będzie to trwało ze 2tygodnie to nasz architekt z zupełnym spokojem - rozrobił klej i położył sam osobiście kawał ściany - prościej i lepiej niż nasz fachowiec. Pan Janek był w lekkim szoku - my zresztą też - okazało się że się da. Potem jak Pan Janek powiedział że nie da się wymurować blatu pod umywalkę (oczywiście że się da tw. nasz projektant - ale Pan Janek się uparł )- to nasz architekt na naszą prośbę przeprojektował cały ten blat zastępując go granitem - i nic za to nie wziął. Potem jeszcze zamówił nam ten cały blat u kamieniarza i osobiście przywiózł 25% taniej niż sami znaleźliśmy. Nie wiem jak sami byśmy sobie z tym wszystkim poradzili. Na koniec "pogoniliśmy Pana Janka" i innych partaków i poprosiliśmy naszego architekta czy nie mógłby kogoś polecić. Naturalnie mógł - koniec końców, wziął nadzór autorski nad tym naszym projektem a nasze problemy się skończyły. Codziennie po pracy oglądaliśmy tylko efekt bez żadnych telefonów w ciągu dnia itp...Nawet nam kibel ze sklepu przywoził - kompletnie nic nas nie obchodziło. Mamy teraz apartament w bloku z wielkiej płyty . Teraz myślę że te 80zł + 1000zł za nadzór - to zabawna wręcz kwota - a ten nadzór autorski faktycznie okazał się nadzorem budowlanym. Mój 17 letni syn tak marudził nad swoim pokojem że powstało z 5 róznych jego wersji - aż nam było głupio. A pokój syna to całe 4,5 metra - wszystko tam weszło: biurko, szafa, półki, łóżko. Więc jak ktoś tu pisze że "projektanci wnętrz są nie potrzebni" - to chyba nie do końca wie co mówi - no chyba że ten ktoś zna się na wszystkim ( jeśli tak to zazdroszczę). W naszej małej łazience (niecałe 3m2) - krzywej i małej jak nie wiem co, nie mieliśmy pojęcia jak zmieścić pralkę - okazało się że pralka wcale nie musi stać w łazience, stoi w kuchni wmontowana w ściankę działową pomiędzy salonem obok zmywarki. Nie wiem jak długo musiałbym się zastanawiać nad takim rozwiązaniem. W każdym razie kuchnia wydaje się być większa, wszystko się mieści itd...Mieszkanie może sprzedamy z żoną w przyszłym roku i kupimy coś większego w ok. warszawy, jeszcze nie wiemy. Jedno jest jednak pewne - sam się za urządzenie nie biorę, żona - też jest tego pewna. Zwyczajnie jak się wchodzi do mieszkania to widać że to jedna całość - że ktoś nad tym pracował, że wszystko ma swoje miejsce itp...
Więc myślę że warto korzystać z usług projektantów - ja w każdym razie jestem co do tego przekonany. Ale się rozpisałem.........
Pozdrawiam