Witam!
Sytuacja jak w temacie; mamy sobie drzewko (2,5m) które przez długie lata rosło bez najmniejszych problemów. Do czasu gdy nagle straciła stabilność.
W chwili obecnej strach nią mocniej ruszyć - zachowuje się jakby była wbita w ziemie na głebokość 30 cm. Glebe do okoła nie była rozkopywana i posiada zwięzła strukturę. Na igłach też nie widać żadnych oznak choroby; sa soczyście zielone i pieknie wygladaja
W odległości 2m od niej sadzilismy ostatnio innego krzaczka, ale z tego co mi wiadomo system korzeniowy sosny ma strukture palowa. A korzenie poziome nie wyrastaja poza korone. Z reszta nawet jesli by cos tam sie uszkodzilo (a takiej mozliwosci nie dopuszczam) to nie moglo by to tak wplynac na stabilnosc całego drzewa!
Sosna była też podkrzesywana... ale zeby to moglo wplynac na jej stabilnosc to trzeba by bylo chyba cudu...
Zatem co? Sytuacja wyglada tak jakby walec po niej przejechał ale sladow na ogrodzeniu nie widac