Jęśli chodzi o oprecentowanie, to zadowolę się gwarancją stałej marży przez cały okres kredytowania (co nie zawsze jest oczywiste). Jeśli chodzi o kontrakty fututes, to fakt ich płynność jest niewielka i jeden kontrakt na euro zabezpiecza jedynie kwotę około 40 000 zł. Kolejną wadą jest to, że ze swej natury są "terminowe", ale jakie jest inne wyjście jeśli sięchce zminimalizować ryzyko typu: kryzys walutowy w Polsce, kryzys walutowy w Azji (Chiny), Lepper u władzy itp.? Można oczywiście złożyć, że nic takiego się nie stanie i po wyborach ukształtuje się trwały trend wzrostowy dla złotówki (sam obstawiam taki scenariusz). Wówczas najlepszym terminem na kredyt walutowy będzie jesień tego roku. Strach jednak tego nie zabezpieczyć. Sam się biję z myślami. Może jestem zbyt ostrożny.