
Bors
Użytkownicy-
Liczba zawartości
10 -
Rejestracja
Bors's Achievements
SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)
10
Reputacja
-
Ekonomiczne spalanie węgla kamiennego
Bors odpowiedział Last Rico → na topic → Kotły na paliwa stałe
Witam, wszystkim i na początku przepraszam za moje wypracowanie długie może za długie ale chcę wszystko dokładnie opisać bo to co wyciągnąłem z tematu powyżej i sprawdziłem jest w moim przypadku rewelacją. Zawsze ( 15 lat) paliłem w piecu jakimś tam żeliwnym czy coś podobnego , metodą tradycyjną (od dołu zapalanie i dokładanie z góry, a raczej zasypywanie ognia nową dawką węgla przy ogromnej ilości dymu itd.) Potem grzałem gazem , ale z powodu rachunków postanowiłem wrócić do wegla i ......... Zakupiłem nowy piec (stąporków, 17 kw, bez dmuchawy itp. palenie jak w starym piecu żadne tam dolne palenie itp. ma on jedynie wodny ruszt i półki w których jest też woda grzana przez spaliny uchodzace do komina) Zachwycony piecami z elektroniką i dmuchawami i jeszcze niewiadomo z jakimi przyrządami i po co, przystąpiłem do działania i zamiast klapki w dolnych dzrwiach przykręciłem dmuchawę , do tego sterownik i zacząłem próby. Dane domu: 170 m użytkowej, tkz. kwadrat, częśc okien nowych, dach styrpapa, ściany styropian 7 cm, instalacja ciśnieniowa miedź, woda użytkowa z pojemnościowego pieca na gaz , uważam że dom średniociepły.Komin ok 9 metrów, wkład stal KO do paliw stałych o podwyższonych parametrach fi 130. Więc do rzeczy, pierwszy poszedł na grzanie groszek 1 tona za 530 zł. Srednie spalanie groszku na dobę dokładnie ważone i liczone to 40 kg na dobę, temp. na piecu 60 / 65 stopni , w domu 23 / 24 stopnie, myślę sobie rewelacja. ( dodam że przy sterowniku spędziłem tydzień, a współczuje posiadaczą retorty gdzie ustawień jest więcej) Ale po tygodniu stwierdziłem: dmuchawa jest zupełnie zbędna, rozdmuchuje tylko śmieci oż do komina mimo że przykryłem ją prawie cała i chodzi na pierwszym biegu. ( na sprawnym miarkowniku ten sam efekt utrzymywania zadanej temperatury i bez prądu), w piecu natomiast tragedia, zarósł smołą która stopniowo przykrywana była popiołem rozdmuchiwanym z popielnika przez dmuchawę, raz na tydzień skrobanie pieca a co gorsze kanałów i czopucha i dalszej części podłączenia komina, co dziennie wiadro popiołu ok 10 litrów. Pomyślałem że może komin za mały bo producent pieca podał min. fi 150 a ja mam 130 bo nie weszła większa średnica, potem że może wegiel słabej jakości itd. Ale paliłem dalej przekonany że tak ma być bo w końcu palenie z dmuchawą polega na rozpalaniu dawki paliwa do zadanej temp. i zaduszaniu ognia aż do kolejnego rozpalania, dodam że paliłem tak: rano rozpalałem drewnem zarzucałem trochę węgla a potem jeszcze trochę i tak zasypywałem w ciągu godziny ok 15 kg i zamykałem , (w piecu była prawdziwa wędzarnia ) paliło się ok 4/5 godzin i znowu zasypywałem do pełna i tak w kółko, dodam że przy każdym zasypie ogromna ilość dymu i sadzy w piwnicy, ubrania przesiąknięte dymem, tragedia. Dmuchawa jest z klapką którą próbowałem zamykać to uchylać a nawet otwierać na max co powodowało wzrost temp. ponad zadaną. Po przeczytaniu wszytkich stron ww. forum zrobiłem próbę (dodam że piec ma w drzwiach zasypowych obrotową klapkę do powietrza). Rano 11 godzina zasypałem 2 pełne węglarki do pieca aż po rant drzwiczek zasypowych ok 20 kg węgla, na to drewno i posypałem lekko węglem. na dole dmuchawę a raczej klapkę w niej uchyliłem tak do połowy aby za dużo powietrza nie rozpalało mi pieca, w drzwiach zasypowych zerwałem swoją wymyśloną osobiście folię aluminiową i otworzyłem lekko obrotową przysłonę aby wpuścić dodatkowe powietrze górą. Rozpaliłem, przyznam że mimo iż rozpalam zawsze palnikiem takim do lutowania miedzi z małej butli to zajeło mi trochę czasu zanim wegiel się zajął od góry ogniem od drewna, i zamknąłem piec. Wnioski: Piszę teraz to wypracowanie o godz 20 i w piecu jest jeszcze żar ( dodam że nic nie dokładałem do niego ) 9 pełnych godzin przy temp. zewn. -9 stopni w domu stałe 23 stopnie ! rewelacja. Patrzę do środka scianki jakby się osuszały, na górnych pólkach zero sadzy ! Popiołu znikoma ilość ! Czekam aż się wypali żar i na nowo zasypię do pełna i oczywiście palenie od góry, mam nadzieję że jutro też taki efekt, jeśli tak to kolega (wszyscy wiedzą który), ma u mnie dużo piwa (zapraszam do Bydgoszczy). Tak na koniec dodam ze obawiałem się że dmuchawa będzie dmuchać spalinami przez otwór PW (powietrza wtórnego)w drzwiach zasypowych, ale po małej regulacji nic się nie dzieje a w piecu przez otwory stale widzę niebieskawy płomień nad weglem. Dmuchawa i sterownik i tak wylądują niedługo na allegro bo są zbędne, dobry miarkownik i po sprawie i za prąd mniej będzie na rachunku.Ktoś kto wymyślił te całe ustrojstwa do pieców zbił niezłą kasę a my się męczymy w kotłowniach wdychając spaliny i drapiąc piece czy sypiąc sadpal. Wiem że w każdym przypadku efekt może być różny ale sądze że zbyt wielu osobom się sprawdza żeby nie spróbować u siebie, zachecam do próbowania bo efekt jest napewno rewelacyjny. -
Dziękuję za sprostowanie, tego nie doczytałem w prawie budowlanym , wiem że zmiana wprowadziła ważnośc pozwolenia na budowę na okres 3 lat . Obawiam się tylko ile mnie będzie kosztować sprawa w sądzie ? Może ktoś ma takie wiadomości ?
-
I właśnie po przeczytaniu tych niby maych a jakże "być może ważnych w mojej sytuacji" artykułów nabrałem trochę niepewności co do moich zamierzeń zburzenia płotu siłą. Moja ostatnia rozmowa z geodetką i postanowiłem tak , może to będzie błąd ale, po wytyczeniu miejsca pod garaż "niestety część palików będzie w ogrodzeniu" ma wpis w dzienniku budowy i oficjalnie zacząłłem budowę, okres między robotami czyli przerwa może trrwać 2 lata, potem kopię rowek pod ławę i znowu 2 lata. Następnie pismem do sąsiadów(ponownym) że granica wznowiona "zresztą z ich i moim udziałem" i że domagam się cofnięcia płotu albo występuję do sądu z zarzutem: - wejścia w moją działkę przez okres 20 lat - celowego opóźniania inwestycji i z powodu rosnących cen itd. narażenie mnie na koszty - płacenia podatku za grunt ok 3 m kwadratowe, do którego dzięki sąsiadom nie mam dostępu Wiem że sprawa sądowa może "i pewnie potrwa długo" ale, inwestycja przynajmniej na papierze będzie w toku i nie muszę się martwić że pozwolenie na budowę mi wygaśnie. Taki jest mój pomysł na ta bezsensowną sytuację, może macie moi drodzy jeszcze jakieś sugestie? Będę wdzięczny. Pozdrawiam.
-
I właśnie po przeczytaniu tych niby maych a jakże "być może ważnych w mojej sytuacji" artykułów nabrałem trochę niepewności co do moich zamierzeń zburzenia płotu siłą. Moja ostatnia rozmowa z geodetką i postanowiłem tak , może to będzie błąd ale, po wytyczeniu miejsca pod garaż "niestety część palików będzie w ogrodzeniu" ma wpis w dzienniku budowy i oficjalnie zacząłłem budowę, okres między robotami czyli przerwa może trrwać 2 lata, potem kopię rowek pod ławę i znowu 2 lata. Następnie pismem do sąsiadów(ponownym) że granica wznowiona "zresztą z ich i moim udziałem" i że domagam się cofnięcia płotu albo występuję do sądu z zarzutem: - wejścia w moją działkę przez okres 20 lat - celowego opóźniania inwestycji i z powodu rosnących cen itd. narażenie mnie na koszty - płacenia podatku za grunt ok 3 m kwadratowe, do którego dzięki sąsiadom nie mam dostępu Wiem że sprawa sądowa może "i pewnie potrwa długo" ale, inwestycja przynajmniej na papierze będzie w toku i nie muszę się martwić że pozwolenie na budowę mi wygaśnie. Taki jest mój pomysł na ta bezsensowną sytuację, może macie moi drodzy jeszcze jakieś sugestie? Będę wdzięczny. Pozdrawiam.
-
I jak podejżewałem na początku,i po przeczytaniu co nieco kodeksu, sąsiedzi i tak mają sto mozliwości na moje działania nawet jeśli będą ona zgodne dokumentami jakie posiadam a świadczącymi o moim gruncie a nie sąsiadów. Podejżewam że wiedzą o tych możliwościach i właśnie dzięki temu będą mi opuźniać budowę, i co najgorsze żaden urząd nie chce się w to mieszać.(BOŻE widzisz i nie grzmisz ! )
-
Też tak mi się wydaję, że jeśli kamień jest, odległość wskazuje na wejście w mój grunt z ogrodzeniem, to mogę, ba, powinienem rozebrac płot i niech sąsiad sobie wszczyna postępowanie itd. Dziękuje za podpowiedzi, jak wszyscy widzą sprawa jest rozwojowa, napewno opiszę niebawem co dalej........ Ps. chyba że dojdzie scen rodem z "Sami Swoi" i ktoś polegnie.
-
Oczywiście ze są, działka jest trzecia od lasu , i przy lesie jest kamień graniczny , odszukany zresztą przez mojego geodete ( tkz. reper czy jakoś tak) i od niego mierzona była odległość do miojej granicy , przez 3 działki ok 50 metrów więc mała szansa na pomyłkę.
-
Witam wszystkich ponownie, z góry wielkie dzięki za zainteresowanie, a więc geodeta był po znajomosci , bez żadnych podpisów itd. dokonał pomiarów, ale na dniach jeszcze raz tyle że oficjalnie przyjeżdża po wcześniejszym zawiadomieniu obu stron i oficjalnie dokona pomiarów , oczywiście z protokołem ze wznowienia tejże granicy i z podpisami obu stron (tyle że sąsiedzi pewnie nie zgodzą się w protokole na przebieg granicy), i co dalej ?? Sam na własny koszt mam te dokumenty złożyć w sądzie ?? Założyć sprawę ?? Tak na marginesie to geodeta miał mapy z tut. urzędu geodezji z archiwum i to na nich się opierał, twierdzi że o pomyłce nie ma mowy i że te mapy są podstawą nawet w sądzie. Ps. Ciekawe czy jak rozbiorę płot, pewnego dnia bo już mi nerwy puszczają, to znajdę się niebawem na sali sądowej oskarżony o jakieś tam czyny ): ?
-
Witam ponownie, a jednak sasiedzi z obawy że rozbiorę ogrodzenie wezali policję która i tak nie wiedziała po co i dla czego są wezwani, niby w sprawie sporu sąsiedzkiego i w razie jakbym chciał zniszczyć ogrodzenie sąsiadów (taka przestroga), podczas rozmowy powiedzieli że jak mam papier to nie dać się sprowokować i robić swoje, tylko czy papier z pomarów geodety tkz. protokół wznowienia granicy wystarczy aby w spokoju zdjąć siatkę i resztę ogrodzenia ? Czekam aż sąsiedzi się ulotnią na parę godzin i chyba się odważę ale.......... Mogą mnie podać do sądu itp. ? Podobno jeśli sprawa budowy trafi do NSA to i tak sąd nakaże rozstrzygnąć po pierwsze sprawę granicy. Może wykopać dołek pod fundament, zrobić wpis w dziennik budowy i przeczekać aż się wyjaśni ? Nikt w urzędach nie zna jeszcze takiej sprawy , wszyscy sprawę granic unikają jak ognia, w tut. inspektoracie budowlanym nie chcą mieć z tym nic do czynienia (niby nie ich sprawa), dziwne ???
-
Witam, mam poważny problem który trwa od 3 lat . Mianowicie do istniejącego budynku zamierzam dobudować garaż na granicy z sąsiednią działką, otrzymałem pozwolenie na budowę z racji rozmiarów działki , pozwolono mi na odstępstwo i budowę na granicy. Oczywiście jak to polak potrafi, sąsiedzi skutecznie mi tę inwestycję opuźniają, sprawa już raz była w sądzie administracyjnym jednak po poprawie błędów wskazanych przez sąd pozwolenie wydano po raz kolejny i sąd skargę sąsiadów oddalił. więc mogę budować , ale... Sąsiedzi w sądzie próbowali wszystkiego i okazało się że odległość jaką mam na działce w miejscu na garaż jest za mała od tej podanej w projekcie o 30 cm, i o dziwo tak jest. Więc op0łaciłem geodetę, dokonał wznowienia granicy i okazało sie ze owi sąsiedzi weszli w mój grunt ze swoim ogrodzeniem o 30 cm, po wysłaniu pisemka z mojej strony aby owe ogrodzenie usunęlli w wyznaczonym terminie a jeśli nie to sam dokonam demontazu ogrodzenia które i tak nadaje się do rozbiórki ze względu na stan nie było żadnego odzewu.Więc co mi pozostaje? mam juz dziennik budowy, zgłoszenie rozpoczęcia robót, czas płynie a sąsiedzi już prubują skarżyć sąd administracyjny dalej w NSA , czas nieubłaganie płynie a chciałbym jak najszybciej wybudować garaż na który mam wszystkie niezbędne dokumenty.Proszę o pomoc, przysłowiowego KONIA Z RZĘDEM osobie która mi mądrze doradzi.POMOCY.