Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

rysiek_64

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    0
  • Rejestracja

rysiek_64's Achievements

 SYMPATYK FORUM (min. 10)

SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)

10

Reputacja

  1. Zielonooka cenię sobie Twoje wypowiedzi ale nigdy nie zakładałem knucia. Jeśli już to knuje moja teściowa i miesza w głowie żonie. Przepisała część działki po to aby pozbyć się kłopotu. Co jakiś czas były włamania, wezwania z gminy że bałagan przed posesją, że śnieg z chodnika nie odgarnięty itd. Od czasu jak przepisała działkę ma święty spokój i zero partycypacji w kosztach utrzymania, podatkach itd. Pomimo tego że mieszkamy razem nie płaci ani grosza za ogrzewanie wodę, prąd itd. Rozumiałbym gdyby miała niską emeryturę, ale tak nie jest. Obecnie uważam że przepisanie udziałów w działce dla mojej żony było podyktowane wyłącznie pozbyciem się kłopotów. Zanim żona doprosiła się o łaskę zgody na budowanie minęło ponad dwa lata od darowizny.
  2. Nie mam zamiaru ostentacyjnie podzielić się z żoną. Mam zamiar podejść do tego normalnie jakby nigdy nic (tak zrobię bo jakby co to nie będzie miała dodatkowych stresów i kłopotów). Nie powiem co mnie boli. Napisałem wcześniej że nie przyjąłbym współwłasności, chodziło mi wyłącznie o sam gest i postawę. "Papier"mam gdzieś. Sharoon sama rozumiesz chyba że jeśli zacznę się dopytywać i upominać to nigdy prawdy się nie dowiem. Przestaje mi na tym już zależeć. Ja nie będę nic podpowiadać ani nalegać. Cieszę się że to tylko w tej jednej sprawie są niedomówienia, a wszystko inne po staremu na medal. Zaczynam się skłaniać ku temu że moja żona nie bardzo się w tych sprawach orientuje i kompletnie nie przykłada wagi do takich spraw. Generalnie nie interesuje się sprawami finansowo-majątkowymi. Żyje tak trochę z głową w chmurach. Wszystkie sprawy, podatkowe, finansowe, kredyty, rozliczenia, płatności, inwestycje, lokaty itd. to wyłącznie moje zajęcie. Powiem więcej pomimo tego że wszystkie konta mamy wspólne moja żona nawet nie wie ile mamy pieniędzy nie obchodzi ją to. Myślę że nawet nie wie ile mamy rachunków i w których bankach. Nie wie czy mamy kasę czy długi. Czasami mnie to irytuje jak się pyta czy mamy na to czy na tamto. Nawet nie chciała kart kredytowych do naszych rachunków. Powiedziała że wystarczy jej jedna i więcej nie chce. Moim zadaniem jest pilnowanie aby była kasa na rachunku do jej karty. Kiedyś zapomniała pinu do swojej karty. Pożyczyłem jej swoją i zanim się doprosiłem aby sobie wyrobiła nową minęło ponad pół roku. Nie przeszkadzało jej że nie może płacić w sklepach (no bo jak to męskie imię na karcie) tylko kasa z bankomatów. Przepraszam za ten długaśny wywód ale uświadomiliście mi chyba że mam żonę która kompletnie nie przykłada wagi do pieniędzy, majątku finansów itp. Zdawałem sobie z tego sprawę, ale nie żeby aż tak . Dziękuję Wam za te sugestie. W tej sytuacji nie wyobrażam sobie rozmów na ten temat. Cieszę się że napisałem tu na forum naprawdę Wasze wypowiedzi są mądre i za wszystkie dziękuję. Szczególnie dziękuję Nefer i Mcmagda macie u mnie dużego plusa i wdzięczność dozgonną.
  3. Wiesz chyba nie przeczytałaś uważnie tego co napisałem albo nie zrozumiałaś do końca. Przeczytaj moją odpowiedź dla zielonookiej.
  4. Widzę że temat został już wyczerpany, więc może powiem czemu akurat teraz to tak wyszło. Otóż jestem po rozmowie ze swoją mamą i teraz ja mam dostać majątek. Czy mam postąpić tak jak sobie kiedyś z żoną obiecaliśmy czy też tak jak moja żona. Jestem przekonany że majątek przyjmę jako współwłasnośc z moją żoną. Dla mnie słowo droższe pieniędzy.
  5. To jest sens związku z drugą osobą. Jak trzeba obstawiać się papierami to już chyba po wszystkim. Jak decyduję się na związek to daję wszystko bez ale, bez kwitów, bez zabezpieczania tyłów.
  6. JoShi to przykre że wyrywasz zdania z kontekstu i przekręcasz sens wypowiedzi.
  7. JoSh piszesz że jesteś z mężem ponad 9 lat. Ja jestem z żoną ponad 20 lat, słowo daliśmy sobie jakieś 8 lat temu. Rozumieliśmy się wtedy bez słów, wszystko było wspólne i nic nas nie dzieliło. Tak jak u ciebie o wszystkim szczerze mogliśmy porozmawiać, tak zresztą jest do tej pory, no poza sprawą którą opisałem. Życzę ci aby dalej tak było u ciebie. ewuniamiii nie zrozumiałaś, nie zależy mi na papierze , nie przyjąłbym go. A twoje wywody są nieco poniżej pasa. Ja niczego nie brałem, ja dałem. Podejścia do życia opartego na spisanych "papierach" nie uznaję liczy się dane słowo i zaufanie. To co proponujesz to rozpad rodziny i chyba rozwód.
  8. Zielonooka jeśli ktoś da ci słowo i sam poczuwa się do jego wypełnienia to jest zupełnie co innego niż będziesz za nim chodzić i się upominać. Przykro jest mi nie z tego powodu że nie mam "papieru" bo nie zależy mi na tym , dla mnie liczy się dane słowo. Podobnie do tego jak jest u Nefer nie przyjąłbym współwłasności w nieruchomości do spółki z teściową. Mam nadzieję że już zrozumiałaś o co chodzi.
  9. Niestety pomimo tego co napisałem na początku temat jest coraz bardziej spłaszczany w kierunku kwestii majątkowych. Zielonooka napisała że nie rozumie. Nefer jest sporo racji w tym co napisałaś i gdyby chodziło o kasę to temat byłby załatwiony w 10 minut. Widzę że to rozumiesz bo tobie też nie chodzi o kasę, ale nie można mieć ciastka i zjeść ciastka. W odróżnieniu od wyjaśnień majątkowych to są sprawy bardzo delikatne.
  10. Nefer dziękuję za wypowiedzi dajesz mi promyk nadzieji. Spróbuj postawić się też w mojej sytuacji wpakowałaś kilka lat pracy, całą swoją kasę, dajesz wiele razy do zrozumienia że coś nie tak, czekasz choćby na gest a nie na konkretne kroki, a tu nic kompletnie nic ? Czy uważasz że to normalne i ok. tylko tak szczerze ? Gdybyś była w sytuacji mojej żony to unikała byś tematu ? Czy wolała sobie przypomnieć dąne słowo ? I wcale nie chodzi o notariusza wystarczy choćby gest że pamieta.
  11. Nefer Kilka lat temu jak został zniesiony podatek od darowizn zagaiłem dyskusję na nasze tematy czy aby to nie jest już czas aby uregulować sytuację, potem jeszcze klika razy dawałem do zrozumienia że w zasadzie to mieszkam w czyimś domu który sam zbudowałem. Po takich sugestiach z mojej strony następowała zmiana tematu rozmowy. Więc odpowiedz mi co jeszcze mam zrobić jako "mąż facet i partner" ? Uważam moją żonę za kobietę inteligentną. Co mam powiedzieć - Kochanie to kiedy pójdziemy do notariusza ? Pisałem nie o to mi chodzi. Więc nie mówmy że zapomniała . Napisałem już chyba wszystko. Kochanka nie przewiduję raczej widzę tu wpływ pazernego i asekuranckiego charakteru teściowej która za pięć złotych dała by se rękę obciąć.
  12. Drogie Panie to nie wzięło się z nikąd. Przez wiele wiele lat zanim żona dostała darowiznę oboje byliśmy przekonani i chcieliśmy tego aby wszystko co mamy było wspólne. Nie rozumieliśmy tego jak to możliwe aby ufać sobie kochać się i musieć pytać się jedno drugiego czy mogę wydać tyle a tyle z konta. Tego nie było. Nie było żadnych majątkowych "ale" między nami. I nie jest to tak że sama by w życiu na to nie wpadła bo wiele razy rozmawialiśmy na te tematy przed "darowizną" i to właśnie moja żona była gorliwą zwolenniczką całkowitej wspólnoty wszystkiego. Więc nie mówmy tutaj o pakowaniu walizek. Poza tym było już delikatne dawanie do zrozumienia że kiedyś mieliśmy razem inne poglądy na tematy majątkowe. Jak przypadkiem toczy się rozmowa niby o kimś innym to następuje zmiana tematu. Drogie Panie więc co mam o tym myśleć ? Podkreślam mam gdzieś ten kawałek majątku - ale czy to nie jest zastanawiające. Proszę abyście mnie przekonały że jest ok.
  13. Wiesz Nefer js chyba dobrze zrozumiał. Tu nie chodzi o kasę ale o coś co w życiu jest ważne - zaufanie i dane słowo. A teściową i majątek mam wiesz gdzie. Ale danego słowa nie potrafię olać. Panowie mają chyba inaczej bo liczy się dla nich przede wszystkim zaufanie i dane słowo. Nie potrafię powiedzieć żonie "kochanie, właśnie tak sobie myślę, czy nie powinniśmy zrobić z naszego domu wspólnego majątku ?" bo zależy mi nie na tym kawałku majątku tylko na tym aby to ona sama z siebie przypomniała sobie co sobie przyrzekaliśmy- bo to jest cenne a nie majątek.
  14. Witam wszystkich serdecznie. Chciałbym opisać sprawę, która męczy mnie już od kilku lat. Moja żona dostała od swojej matki 50% działki sporo lat temu. W tamtych czasach bardzo mocno zastanawialiśmy się czy żona ma przyjąć tę darowiznę z uwagi na podły charakter swojej mamy. W końcu postanowiliśmy że żona przyjmie te 50% z uwagi na nasze dzieci aby kiedyś coś po nas miały. Zapłaciliśmy wtedy spory podatek od darowizny. Wszystko było by ok. Obiecaliśmy sobie wtedy że wszystko co mamy co będziemy mieli co dostaniemy będzie wspólne. Minęło sporo lat i na działce powstał dom. Głównie z moich zarobków i za moją ciężką pracą. Mieszkamy już kilka lat a tu nic nie słychać aby się jakoś ze mną podzielić.Kiedyś darowizny były bardzo drogie teraz już nie ma podatku. Odbieram to jakby żona straciła do mnie zaufanie. Jest mi cholernie przykro, nie z powodu majątku - bo mam to gdzieś, ale z tego powodu że coś zaczyna nas dzielić. Kiedyś byliśmy biedni jak myszy kościelne ale wszystko co mieliśmy było wspólne. Całkowita wspólnota majątkowa jest dla mnie bardzo ważna z tego powodu że odbieram to jako miłość, zaufanie i poczucie wspólnego bezpieczeństwa. Nie wiem czy coś mam nie tak z głową ale strasznie mnie to męczy i doprowadza do dołka psychicznego. Poradźcie może coś proszę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...