Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Laguna

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    3
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Laguna

  1. Zaraz na początku małżeństwa on zostaje spadkobiercą domu rodziców pod warunkiem że zapewni dach nad głową swojej starszej siostrze Czy to jest zapisane prawnie? Fakt istnieje coś takiego jak umowa słowna, ale papier to papier. W naszym Państwie ważna rzecz. Jeżeli mąż czułby się bardzo źle- bo w końcu obietnica złożona, że da ten dach siostrze w domu. To ja zrobiłabym tak: - notariusz, siostra może mieszkać, ale wstawiamy klauzulę, że korzysta z pokoju, WC i kuchni. Druga klauzula- zobowiązuje się do pokrycia części za zuzycie prądu, gazu itp. Jeżeli dom mógłby mieć inne wejście, to najlepiej pomyśleć tak, aby każdemu było komfortowo. Dach nad głową, to nie cały dom dla siostry, ale schronienie w trudnej sytuacji. A tutaj mąż i w dodatku ma gdzie mieszkać. Ale jak wróciła, to wróciła. Zastrzec sobie wprowadzki innych osób, prócz siostry... Napewno trzeba załatwić to prawnie. Chora atmosfera to chory dom i trudno żyć... Najlepiej przejść się do prawnika on podpowie fachowo co i jak... Powodzenia życzę
  2. Kolejki, długie, krótkie, a w nich ludzie. Jedni wzdychają, inni wiercą się, nerwowo stukają i często obserwując "kolejkowiczów" myślę jak ten świat pędzi i Ci ludzie. - Przepraszam, ja tylko bilet jeden, bo podjeżdża autobus (mowa o miejskich); - Ja tylko na minutkę; - Ja tylko po receptę; To jeszcze człowiek nieraz zaciśnie zęby. Ale... czasami i my mamy dość stania, czekania i najbardziej za bezczelne uważam zachowanie, gdy ktoś staje jakby cichaczem, ale z wyrachowaniem. Uczono mnie szacunku, ustąp starszym, kobietom w ciąży i tak jest do dzisiaj. Ale czasami zastanawiam się dość głęboko, czy w tym pędzącym wirze nie gubimy tego. Niestety i ja chyba mam jakiegoś pecha czekając do lekarza, że często ktoś nagle wejdzie... Ostatnio sama czekałam z temperaturą, zawracało mi się w głowie... ale człowiek zdaje sobie sprawę, że każdy może z tych osób czuć się źle. Zawsze grzecznie pytam: kto ostatni - mam swój cel, tym razem jest Pan w granatowej bluzce. Pilnuję go, czy oby nie podnosi się. Wtedy wiem, że w końcu wejdę ja i wrócę do łózka... Nagle drzwi otwierają się i zjawia się nerwowy "Gość". Stoi na środku i mam wrażenie, że gra w klasy... Ledwo żyję, ale skąd wiem, że on obserwuje mnie? Hmmm w myslach mówię... ani się waż... a potem myślę, że pewnie okropnie wyglądam, jeszcze ten katar... Jezu wszedł Pan w granatowej bluzce... to godzina już czekania. A "Gość" nagle mówi do mnie: - Teraz ja wchodzę, bo byłem przed Panią Hmm dumam sekundę dwie... jak to, pytałam i odpowiadam: - Ja jestem po tym Panu, który wszedł a Pan jest po mnie... - Ale ja byłem wcześniej tylko poszedłem do sklepu... Oserwując to Pani Starsza wtrąciła się i zwróciła "Gościowi" uwagę, że kolejkę się pilnuje, albo czeka na osobę po mnie... Drzwi otwierają się i "Gość" wskoczył niemalże do gabinetu, potrącając w przejściu Pana w granatowej bluzce. Patrzę na twarze innych i nagle słyszę: - to chamstwo, jak on mógł ot tak itp. Ale Pani Starsza nie darowała...zaczepiła Pana - mój cel:) i spytała, czy ów "Gość" był wcześniej. Okazało się, że nie... Gdy owy "Gość" wyszedł, to ja weszłam... nawet nie pytajcie się co tam się działo Moje dziecko, które czekało wszystko mi opowiedziało. Tacy są poprostu wśród nas... Nie jestem aż tak cicha, aby nie reagować na chamstwo i wyrafinowanie, ale czasami macham ręką, bo nie ma sensu... Gdy byłam w ciąży prędzej starsze osoby ustąpiły miejsca, reszta to zimny mur... Ufffffff się rozpisałam... THE END
×
×
  • Dodaj nową pozycję...