Witam,
jakis czas temu wyslalem post odnosnie kladzenia plytek i od tego czasu duzo czytalem na forum - nie powiem, pomoglo zdalem sobie rowniez sprawe, ze z powodu braku czasu nie bede mogl skuc wszedzie plytek zeby nastepnie je wymienic na nowe. Chcac jednak zmienic podloze wpadlem na pomysl ulozenia wykladzin, ktore kladzie sie jak plytki - wymiary 33x33 (albo nieco wieksze). Zaleta jest niewielka grubosc takiej wykladziny - a ja chcialbym ja wlasnie polozyc na istniejacych plytkach - dodam ze stare plytki sa kladzionejedna obok drugiej, dajac podloze idealnie rowne i bez fugi. Co o tym myslicie? Czy to dobry pomysl - czy z biegiem czasu nie bedzie mi sie grzyb pod ta wykladzina robil? - chcialem kupic jakas lepsza i trwalsza typu PCV, imitujaca plecionke.
Drugie pytanie dotyczy plytek - otoz po ich miejscowym zerwaniu zachowala sie wylewka i zaprawa na ktory te plytki byly lozone - czy musze zatem kategorycznie skuc ta zaprawe, czy nie? Zaprawa jak sie w nia puka nic sie nie kruszy, ale jak srubokretem czy dlutkiem sie mocniej przejedzie to i owszem. Boje sie zrobic blad i ze kafelki beda sie pozniej ruszac, z drugiej strony wyglada to calkiem przyzwoicie i co najwazniejsze trzyma poziom. Prosze was zatem o pomoc i porade...