Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

ewanie

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    13
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez ewanie

  1. no właśnie.Nieprzyjemności to mało p[owiedziane. teraz to jest horror. szkoda gadać.Tak sobie myślę żę sam nie dam rady.Na adwokata mnie nie stać ,to jes 7 arowa działka.Jak mam przez dalszą część życia ciągnąć się po sądach to wolę dac sobie spokój ,Boję sie tylko że mnie poda o drzewo które wyciąłem bez pozwolenia,( było nachylone po wichurze, leciało na płot, usunąłem żęby nie powaliło się całkiem ale niestety tego nie zgłosiłem)a rosło jak się teraz okazuje na działce na którą to on ma akt własności.jakl mnie poda to się pewnie nie wypłacę.Czy moge to jeszcze odkręcić i zgłosić? jakie sankcje mi za to grożą
  2. Dla porządku wystosujcie tylko pismo do gminy, z zawiadomieniem, że w dalszym ciągu będziecie opłacać podatek w dotychczasowej wysokości, bo z mocy prawa o zasiedzeniu staliście się jej właścicielami. Opłacajcie podatek (wpłata na konto) za ten grunt. no i zaczęło się.Byłem w gminie i tam jnie przyjęli mi takiego pisma , ponieważ stwierdzili żę właściciel (sąsiadka) płaci za tę działkę podatek.Więc oni nie będą pobierać od drugiej osoby za to samo.A na moje pytania dlaczego płaciłem tyle lat i pobierali, pani odpowiedziała że dawniej wymiar nie był dokładny,Ktoś kto mierzył się pomylił o 6 arów.A teraz maja dokładne pomiary.A póżniej na marginesie powiedziałaże takich pomyłek jak nasza jest dużo I wielu nadpłacało podatek przez lata ,.Wójt stwierdził to samo że to nie kwestia gminy. no i ściąłem się z sąsiadem.Powiedziałem mu że według prawa to jest moje, nie zamierzam rezygnować z prawa zasiedzenia, itd.... oberwało mi się , od najgorszych, teśćiowej również.Nawygrażąl mi się jak tylko mógł , żę mnie zgnoi, zniszczy żę się nie wypłace , żę uciąłem drzewo na jego posesji bez zezwolenia,itd..że on wnosi sprawę do sądu i mu nie podskoczę ( nie będę spał spokojnie ,bo są różne sposoby na uprzykszanie mi życia pozaprawne),że ma znajomych wysoko postawionych ,którzy mu w tym pomogą.Tak że zaczynam żąłować że w ogóle do niego poszedłem po ugodę. Dostało się też teściowej i żonie.a o dzieciach nie wspomnę.Załuję że tego nie nagrałem.
  3. dzieki za wszystkie wskazówki.Jutro idę do urzędu gminy złożyć stosowny wniosek.(Nie bardzo wiem co on powinien zawierać. możę ktoś by mi podał podobną formułę ) A i mam jeszcze pytanie . czy wobec tego sąsiad , który ma akt własności nie będzie mógł uzyskać pozwolenia na wycinkę drzew z tej spornej działki .? I czy ja takie zezwolenie uzyskam, nawet gdybym nie wystąpił na drogę sądową.? Nadmienie że nie zamierzam tej działki sprzedawać, ponieważ jest ona przedłużęniem innej ,której jestem właścicielem .Dlatego cały czas uważaliśmy ,żę obie dz. to jedna całość.Tymbardziej żę wielkość się zgadzała(0,57Ha) pozdrawiam
  4. to znowu ja i mój problem.Zacznę może od tego że byłam u radcy prawnego ,i u jeszcze innego i kazdy odradza mi się pchac w sąd ,ponieważ to są bardzo kosztowne sprawy, na dzień dobry jakieś 5 tysięcy, a na to mnie nie stać.O zwolnieniu z kosztów nie ma podobno mowy, bo ja mam pracę ,żona nie pracuje , ale wliczaja dochody teściów, On ma ok 900 zł z opiekuńczym.Nop więc musiałbym pewnie pokrywać wszystko.Ale dokopałem się do protokołów uwłaszczeniowych i tu ciekawe rzeczy się doweidziałem. ojciec sąsiadki podał do wiadomości urzędników spisujących protokuł żę zakupił sporną działkę w 1969 roku od pana B. O którym nikt nie słyszał.Dopisali mu ją do aktu własności wraz z innymi 3 działkami.Zaświadczyli o tym jacyś chłopi (są podane nazwiska) zupełnie z innego terenu , nawet pewnie nie wiedzący co poświadczają,Tylko że dziwi mnie jedno jak ,,zakupił" to dlaczego z niej nie korzystał skoro miał ją pod nosem.Przepisał swojej córce 12 lat temu, ona nadal się o nia nie dopomniała.A jeżeli chodzi o mnie to do zeszłego roku w ewidencji gruntu stało że mam 0.57 ha,a po nowych pomiarach zostało mi 0.51ha.Zniknęło 6 arów ,być może to właśnie ta działeczka .Wygląda na to żę i ja płaciłem przez te lata podatek za to samo , tyle żę pn ma papier .
  5. no więc emocjonalnie dość dożo jest warta .Natomiast materialnie, to jest 7 arów w tym około 20 drzew starych ,bo posadził je mój dziadek, i pewnie z 50 młodszych ,które posadziłem ja ,ponad 10 lat temu.Nie wliczam drobnych ,które same się zasiały.jest tego trochę. jak się dowiedziałem sąsiad ma jeszcze druga działkę do której nie ma prawnie uregulowanego dojazdu,a przylega ona do tej spornej.Tak więc ,,bardzo mu zależy na tym ,aby ją pozyskać , bo wtedy zrobi sobie przejazd. Brak tego dojazdu tez jest wynikiem niedopatrzenia urzędników z 1975r.do tej pory korzystał z życzliwości sąsiadów ,którzy go od lat przepuszczali.
  6. więc tak.Nie jest to ogrodzone Dokumenty przychodziły do sąsiada, bo on płacił podatek.Tyle że na nakazie płatniczym wpisana jest całość gruntu łącznie ,a nie każda działka z osobna.W pobliżu nikt się nie budował więc żadne pisma nie przychodziły.Była robiona melioracja dość dawno temu.Z zeznaniami może być różnie,bo jak wiecie zadrzyj z sąsiadem to i drugiemu coś wynajdzie.jedynie ktoś z dalsza by poświadczył.Jak gadałem z niektórymi to każdy był po mojej stronie, ale juz dwie osoby nadmieniły,że jak by co do do sądu nie pójdą, bo potem się na nich będzie mścił. Zdażyło się ,że podlał już drzewka i uschły, .... :cry Wszystko jest pięknie ładnie jak jest zgoda , wystarczy coś i nagle okazuje sie jacy faktycznie sa ludzie: Dobry przykład.Nigdy z tym sąsiadem nie miałem żadnego konfliktu, jeden drugiemu pomógł jak trzeba było, mamy wsólna studnie , drogę, ogrodzenie ,Teraz jak wyczuł korzyść pokazał co jest wart
  7. na moje oko ,chyba nie warto się pchać w sąd.To jest 7 arów drzew. przez 40 lat wyciąłem zaledwie 3 , jedno powaliła wichura a dwa były dość stare że istniało prawdopodobieństwo iż wywalą się na drogę.Tyle moich korzyści.No i dziadkowie paśli tam dawnymi laty krowy.Więc nie jest to majątek.I pewnie lepiej będzie to odpuścić .chociaż jak sobie pomyślę ile lat to pielęgnowałem a teraz mam im oddać to mnie trafia ,,Szlag" ....Chciałbym jednak udowodnić im ,żę ta ziemia należała do moich przodków, a nie jak oni nas teraz posądzają że była ich ,tylko jakaś prababka im na to weszła i zabrała bezpodstawnie.Tylko znając mentalność dawnych rolników nie wierzę w takie cuda ,ponieważ niektórzy za zaoraną bruzde się kłocili, a co dopiero jak by im ktoś wszedł i zabrał całą działke.wychodzi na to że żyjąc w XXI w musimy dalej ponosić konsekwencje i niedoskonałośći reform przeprowadzanych dawniej.Bo co to było za prawo jak wystarczył podpis kogokolwiek ,żeby dostać akt własności ziemi.Rolnicy schodzili się w wyznaczonej chałupie , w której dokonywano przepisów.Poświadczali jeden drugiemu, dostawali kwity, a w wielu przypadkach nie wiedzieli co na nich było. Jeszcze flaszke postawili ...... Teraz kiedy pytam znajomych ,to wielu ma podobne problemy, związane z uwłaszczeniem w 1975 roku.Okazuje się w wielu przypadkach że dom stoi na działce stryja, albo numery działek są zamienione,itd.wiele załatwia się spraw poprzez darowiznę .Ale w moim przypadku nie wchodzi to w gre ,bo trafiłem na SĄSIADA Jak z Karguli'i Pawlaków.a nie na wyrozumiała ciocie czy wujka . Tera zmogę napisać Zażalenie do Pana BOga i pewnie Odpuścić. No i zamykać oczy kiedy sąsiad będzie ganiał z piła po swojej nowej posiadłości i szczerżył zęby w chytrym uśmiechu... jak ktoś kogoś nie lubi to niech mu życzy właśnie takiego sąsiedztwa pozdrawiam
  8. tak wyglądało przepisywanie pola..Ojciec poszedł do notariusza przepisał gospodarke na córke , kto dawniej patrzył w mapy sprawdzał numery, na papierze było różnie, a każdy trzymał się z dawna ustalonych granic i tego pilnowali.Działek jest kilka ,leżą blisko siebie ,niektóre sie łączą ,Przez lata nie wiedzieli co maja .Dopiero od niedawna jak mi rodzice przepisali dom zacząłem wertować papiery, śledzic mapy, ponieważ było mi to potrzebne aby starac sie o unijna dopłatę rolną.I wyszło szydło z worka.Sam się w to wkopałam.założę sie że jak bym pierwszy nie zwrócił się do niech o wyprostowanie ,to dalej bym mógł trzymać ten fakt w tajemnicy, i do woli korzystać z pola.Ale że jestem taki naiwny i nigdy nie miałem z sąsiadem konfliktu to poszłem po ugodę i teraz mam za swoje .Moge powiedzieć że otworzyłem im oczy.i tyle.
  9. chcieliśmy to załatwić bezkomfliktowo, wyszlismy do niego z propozycja dogadania sie , żeby właśnie nam to ,,darował' oczywiście za pewnym wynagrodzeniem , że my równiez pokryjemy koszty opłat wszelkich.niestety po dłuższym namyśle ,( informował sie u znajomych ) stwierdził że mu sie to przyda .zacząl równiez zmieniać swoje wcześniejsze wypowiedzi. A jeżeli chodzi o zasiedzenie, jak widze to są dośc duże koszty .Ale pewnie trzeba będzie spróbować. dzieki za pomoc
  10. dzieki za podpowiedz,spróbuje to zrobic chociaz pewnie niewiele wskóram.Mam jakies dziwne przeczucie że cała ta sprawa będzie więcej kosztować niż wartośc działki łącznie z drzewami na niej posadzonymi.W każdym razie ,mam jeszcze takie pytanko ,jakie to ma być pisemko.co zawierać i jak udowodnić mój interes prawny.? no i co z opłatami jakie to koszty?
  11. a no wlaśnie.oni czują sie pewni swego bo wczoraj juz ganiał sąsiad z taśmą i sam sobie granic nowych szukał.w kazdym razie dzieki za odpowiedz
  12. mam pytanie. czy jako osoba prywatna mam prawo wglądu do księg wieczystych, zawierających wpisy działek na które nie mam aktu notarialnego. Oraz czy w wydziale geodezji udostępnia mi akta zawierające protokoły uwłaszczeniowe , stare mapy , stare dokumenty. Potrzebne mi to w celu wyjaśnienia kwestii spornych i niejasności. I jeszcze jedno Może ktoś pamięta lub wie ,jak przebiegało uwłaszczenie w 1970-tych latach.Na jakiej podstawie wydawano akty własności.Czy trzeba było mieć jakies dokumenty, czy wystarczyło zeznanie świadków.Co sie działo ze starymi dokumentami, kto je zabierał i gdzie je można znal;eżc??????/
  13. cześć,piszę więc mam problem.Niedawno dowiedziałem się ,żę działka którą utrzymywaliśmy przez trzy pokolenia jest własnością sąsiada.Wynajęliśmy geodetę ,który stwierdził że podczas uwłaszczenia w 1975 roku sąsiad otrzymał na nia akt własności. Nadmienił również że w tamtym czasie dochodziło do wielu pomyłek , niejasności itd. Chciałem wyjaśnić to z sąsiadem.Na początku stwierdził że nie wiedzieli o pomyłce ,że nawet nie wiedzą dokładnie na jakie działki maja papiery, Potwierdzili równiez że nigdy nie czuli się właścicielami tej nieruchomości.przyznali nam rację że to było nasze. Przy następnej rozmowie powiedzieli mi ,że dowiedzieli się od znajomego iż mają Akt własności i to jest ich. Nie ważne czyje było ważne czyje jest.I teraz ta działka będzie w ich władaniu.Nadmienie że to oni 0d 1975 r płacili podatek w gminie.NIgdy nie domagali sie zwrotu działki.Nie oponowali gdy tam sadziłem drzewa , siekłem trawę ,lub pasłem bydło.Jak udowodnić mam że ta działka należała do mojego ojca, gdzie szukać stosownych dokumentów, czy mam szansę aby ją odzyskać ,NIe chce sie pchać w sąd ,bo sąśiad to sąsiad.Jak się raz zacznie ,to trwa latami.Chyba żę to nie będzie kosztowne i zbyt brutalne.Proszę o odpowiedz/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...