-
Liczba zawartości
11 -
Rejestracja
O ziemniaki_1kg
- Urodziny 7 Lipca
Informacje osobiste
-
Płeć
Kobieta
-
Mój klub zainteresowań
Budowa - wymiana doświadczeń
ziemniaki_1kg's Achievements
SYMPATYK FORUM (min. 10) (2/9)
10
Reputacja
-
Wymiana gniazdka z podwójnego na pojedyncze
ziemniaki_1kg odpowiedział ziemniaki_1kg → na topic → Elektryczność - instalacje i oświetlenie
Dobrze zrozumiałam, tylko jakoś tak zupełnie nie zastanowiłam się nad tym, że ja te gniazda zrobiłam "do góry nogami". Wszędzie indziej mam podwójne i tak nawet nie było z czym porównać, no może poza tymi w łazience, ale to IP44 są, z klapkami, więc rzadko mam okazję się temu przyglądać Większym problemem może się wydawać to, że powierzchnia ramki gniazdka licuje się z fugą a nie cegiełką, przez co wtyczka kątowa może nie dać się tam wcisnąć. Ale na razie zostanie już jak jest, a jak się okaże, że mam potrzebę regularnie coś z taką wtyczką tam wpinać, to sobie przełożę. Dzięki za wszystkie porady. Nie rozumiem tylko, czemu teraz robicie w tym wątku bajzel nie na temat- 27 odpowiedzi
-
- gniazdka
- podwójnego
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wymiana gniazdka z podwójnego na pojedyncze
ziemniaki_1kg odpowiedział ziemniaki_1kg → na topic → Elektryczność - instalacje i oświetlenie
Wykonam badania kilkoma urządzeniami, bo przecież jedno czy tam dwa mogą nie działać prawidłowo. Ale najpierw zgłębię temat i dokładnie się rozeznam, bo to jest zbyt poważna sprawa, aby robić takie rzeczy sprzętem pierwszym z brzegu. W najlepszym wypadku z tydzień mi na to zejdzie. Do tego czasu oczywiście zaniecham korzystania z instalacji. Na wszelki wpadek nie tylko w zakresie wymienianych gniazd, ale w całym mieszkaniu. A i na opłatach za prąd przy okazji przyoszczędzę. Te cegiełki są od razu z fugą, każdy element ma jedną fugę poziomą i jedną pionową. Ramka gniazdka licuje się z powierzchnią fugi. Na zdjęciu słabo to widać, ale jak to odpowiednio wykończę to efekt powinien być całkiem okej.- 27 odpowiedzi
-
- gniazdka
- podwójnego
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wymiana gniazdka z podwójnego na pojedyncze
ziemniaki_1kg odpowiedział ziemniaki_1kg → na topic → Elektryczność - instalacje i oświetlenie
Oj tam Wiem, że nie wlezie, ale nie o to przecież chodzi Nie jest to najważniejsze gniazdo w całym mieszkaniu i nie jest dedykowane dla jakiegoś konkretnego sprzętu. W ogóle nie wiem na ile będzie przydatne, może na jakąś lampę stojącą albo ładowarkę do telefonu czy coś. Szukałam jakiegoś estetycznego rozwiązania żeby go nie likwidować ale pozostawić w takiej cegiełkowej ścianie i gniazdo z ramką z kamienia z Legranda to było chyba jedyne sensowne rozwiązanie. Nie jest jeszcze skończone, zostawiłam przestrzeń dookoła żeby dało się zdjąć ramkę na wypadek gdyby kiedyś była konieczność dostania się do środka, myślę żeby to obrobić akrylem, akryl zawsze idzie łatwo wydłubać, a ja mimo wszystko mam nadzieję, że nie trzeba będzie tego robić przez długi czas. Pięknie jest przecież Oczywiście, tak właśnie zrobię- 27 odpowiedzi
-
- gniazdka
- podwójnego
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wymiana gniazdka z podwójnego na pojedyncze
ziemniaki_1kg odpowiedział ziemniaki_1kg → na topic → Elektryczność - instalacje i oświetlenie
Ta izolacja to tylko moja profilaktyka Lekko przetarte tam było, ale tak bardzo bardzo powierzchniowo, nie pęknięte i nie na tyle żeby od razu ucinać. Tak sobie okleiłam dla własnego spokoju, prawdopodobnie zupełnie niepotrzebnie. Dało się. Niemal na styk, ale się dało Wszystko już siedzi w ścianie i na dodatek działa, a ja żyję- 27 odpowiedzi
-
- gniazdka
- podwójnego
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wymiana gniazdka z podwójnego na pojedyncze
ziemniaki_1kg odpowiedział ziemniaki_1kg → na topic → Elektryczność - instalacje i oświetlenie
- 27 odpowiedzi
-
- gniazdka
- podwójnego
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wymiana gniazdka z podwójnego na pojedyncze
ziemniaki_1kg odpowiedział ziemniaki_1kg → na topic → Elektryczność - instalacje i oświetlenie
No akurat jakoś tak się złożyło, że nie ma żadnego pod ręką Czyli że tak jak zamierzałam - tyle że łączę te żyły "kolorami" przez złączki śrubowe albo wago i nie spali mi się chałupa ani nic w ten deseń..? Trochę za dużo się chyba przy okazji naczytałam, że te połączenia w puszkach takie niepewne, bo się za lekko dokręci, albo coś tam nie do końca dojdzie i się obluzuje i się będzie grzało i się wytopi, że w ogóle to się szeregowo gniazd nie łączy, aż się zaczęłam bać jeszcze bardziej czegokolwiek w tej puszce dotknąć. Takie to wszystko niby proste, a cholernie skomplikowane.- 27 odpowiedzi
-
- gniazdka
- podwójnego
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mam taki problem, właściwie banalny, ale niczego się nie boję tak jak prądu i chyba nie ma rzeczy na której bardziej się nie znam niż na elektryce, wolę więc zapytać zanim zrobię coś głupiego, bo potem może już nie być takiej możliwości Potrzebuję z gniazdka podwójnego zrobić pojedyncze. Ze ściany wyłażą dwa przewody z fazą (brązowe), dwa neutralne (niebieskie) i dwa uziemienia (w paski). Wymieniając gniazdko w momencie gdy zdemontowałam stare sprawdziłam fazerem wszystkie przewody i prąd był tylko w jednym brązowym. Jakoś mocno się nad tym nie zastanawiałam, do nowego wpięłam brązowy "ten który działa", niebieski wychodzący z tego samego kabla no i ten w paski, a te trzy które pozostały wpięłam w kostkę, zaizolowałam na wszelki wypadek taśmą i upchałam do puszki. Wszystko było okej, gniazdo działa.. ale potem się okazało, że następne, w ścianie kawałek dalej, nie działa. To pewnie jest wszystko łączone jakoś szeregowo i ja ten szereg przerwałam i dlatego tak się dzieje. Przypuszczam, że ta grupa przewodów, w której jest brązowy bez napięcia łączy po prostu gniazdo które wymieniam z kolejnym w ścianie które właśnie przestało działać po tym co narobiłam, a napięcie doprowadzane jest jedynie tym drugim. Jedyne co mi logika podpowiada, to do nowego gniazda wpiąć oba brązowe połączone ze sobą do jednej dziury, oba niebieskie do drugiej, a te w paski do trzeciej.Jednak logika ostatnio podpowiedziała mi także jak podłączyć żyrandol i gdybym podjęła się zrobienia tego samej raczej bym już nie pisała teraz na tym forum, także będzie mi miło jeśli ktoś powie że dokładnie tak jest jak przypuszczam i tak właśnie należy zrobić jak mi się wydaje że należy albo że w żadnym wypadku tak nie robić. Boję się, że się zrobi jakieś zwarcie jak te dwa brązowe połączę do kupy - chociaż chyba nie powinno się tak stać skoro nie ma w nim napięcia - to dosyć logiczne, ale jeśli chodzi o prąd to moja logika często zmierza w niewłaściwym kierunku, a nie chcę żeby mi instalację szlag trafił albo i jeszcze co gorszego.
- 27 odpowiedzi
-
- gniazdka
- podwójnego
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nigdy-nie-wiążący klej do płytek
ziemniaki_1kg odpowiedział ziemniaki_1kg → na topic → Podłogi, schody, taras
Nie no luz, fakty są faktami Nie było napisane.. http://www.megaron.com.pl/f-60 wg opisanych tam wytycznych jedyne co zrobiłam nie tak to to że przesadziłam z dociskiem, bo rzekomo za duży wydłuża czas wiązania, a ja na początku zdecydowanie za dużo pakowałam tego kleju więc dociśnięte były do granic możliwości, to co wyłaziło przez fugi wybierałam i wybierałam.. Tylko głupia "pomyślałam", że to dobrze, bo przecież pod płytkami na podłodze nie może być ani milimetra sześciennego wolnej przestrzeni.. Gdybym miała do zrobienia tylko kuchnię to już połowa z tych płytek byłaby gotowa do ponownego ułożenia. Ale nie mam czasu na babranie się z tym wszystkim bo mam do ogarnięcia całe mieszkanie (tak tak, uczę się kolejnych rzeczy na kolejnych błędach ) i wolałabym się z tym wyrobić do zimy. Z drugiej strony, oglądać codziennie fuszerkę własnej roboty, w najgorszym wypadku rozwalić sobie palucha u nogi o wystającą płytkę też nieciekawie. A jak już będą meble to lipa podłogę wymieniać. Zobaczę, co będzie. Ze dwa tygodnie jeszcze poleży, i tak mam teraz inną robotę. Jak stwierdzę, że naprawdę płytki już się nie zapadają, to dołożę co zostało na jakimś przyzwoitym kleju i zafuguję. Chociaż nie wiem czy za dwa tygodnie to nie będzie za wcześnie.. czy przypadkiem jak zafuguję to to nie przestanie całkowicie wiązać, bo już nawet fugi nie będzie żeby ten rozpuszczalnik sobie tamtędy parował..?- 4 odpowiedzi
-
- klej do płytek
- płytki
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nigdy-nie-wiążący klej do płytek
ziemniaki_1kg odpowiedział ziemniaki_1kg → na topic → Podłogi, schody, taras
Noo.. chyba tak. Zrobiłam jak zrobiłam, na własnej głupocie człowiek/baba uczy się najszybciej. Tylko pytanie - zrywać czy dać temu szansę..?- 4 odpowiedzi
-
- klej do płytek
- płytki
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Niecałe dwa tygodnie temu po raz pierwszy w życiu zaryzykowałam i wzięłam się sama za układanie płytek na podłodze. Nigdy wcześniej tego nie robiłam i z racji tego, że obawiałam się, że klej mi zwiąże zanim go wykorzystam, bo pewnie będę miała wydajność 1 m2 dziennie, a poza tym połowę czasu stracę na mieszanie, mycie mieszadła za każdym razem etc. zainwestowałam w gotowy klej, Śmig F-60 z Megaronu. Nigdy więcej nie kupię tego gówna. Płytki, ku mojemu i innych zdziwieniu, położyłam niemal idealnie, zwłaszcza zważywszy na to, że były krzywe (gres 15x60 chyba zawsze jest krzywy), że robiłam to pierwszy raz no i że jestem babą Nie mając doświadczenia obawiałam się, że źle wyjdę z wysokością przy drzwiach, dlatego zaczęłam.. od okna. Pomyślałam sobie - dziennie zrobię ile zrobię, na drugi dzień przecież będzie można po tym łazić. Rzekomo po 4 godzinach już można. No to łaziłam.. W drugi dzień układania zauważyłam małe uskoki pomiędzy niektórymi płytkami. Pomyślałam - zrobiłam wczoraj fuszerkę i nie zauważyłam.. no dobra, dramatu nie ma, płytki udają stare deski a stare deski to nawet wypada żeby były krzywe. Okazało się jednak, że klej jeszcze nie związał.. Płytki można dociskać, stając na ich krawędziach. Klej wyłazi fugą. Już nie tak jak dzień wcześniej, bo zgęstniał, ale wyłazi. No ale okej. Wiedziałam już jak jest, zostawiłam sobie dziury do łażenia, kładłam dalej. Płytki ułożone przed tygodniem dalej można regulować.. jak mocno obciążę, w sensie że całą swoją masą (jakieś 60 kg) stanę na jednej nodze to jeszcze z pół milimetra dałoby się docisnąć. Pół milimetra to dużo, jak się ma idealnie ułożone. Poza tym pierwszą położoną płytkę po tygodniu mogłam jeszcze oderwać.. albo przynajmniej lekko podnieść. Klej się bardzo dobrze trzymał i podłoża (folia w płynie) i płytki.. zatem po prostu nie wiąże. Albo prawie nie wiąże. Ponadto jak wbijam w fugę szpachelkę ostrą krawędzią, to włazi. Jak chcę wyskrobać klej spod płytki, to nie jest on już plastyczny, ale nie jest też sztywny jak normalny klej.. da się kawałek "wyłupać".. Dobra bo ja się rozpisałam a tak naprawdę potrzebuję porady. Po płytkach sprzed dwóch tygodni łażę już normalnie i nie widzę żeby coś złego się z nimi działo. Nic fugą nie wyłazi, nie zmniejsza się głębokość fugi, więc jest to sztywne na pewno, a jednak te fugi mnie martwią, że da się tam normalnie w klej, wprawdzie z dużą siłą ale jednak, szpachelkę ostrą krawędzią wbić. Może polimerowy ma się tak zachowywać po związaniu, cholera wie, nie znam się kompletnie. Płytki położone są zgodnie ze sztuką i zgodnie z wytycznymi producenta kleju.. tylko producent mocno nakłamał, nie informując, że czas otwarty wynosi co najmniej kilka dni. Warstwa kleju jest praktycznie całkowicie pozbawiona wolnych przestrzeni. Smarowałam pacą z zębem 6 mm, zarówno podłoże jak i płytkę, klej wyłaził fugami przy dociskaniu, wybierałam go i myłam gąbeczką na bieżąco wszystko dookoła. Grubość kleju około 4 mm +/- 1 mm (płytka 8 mm). I teraz dylemat mam.. zrywać to wszystko w cholerę, czyścić płytki i lecieć z całą robotą od nowa, czy dać im jeszcze tydzień-dwa niech sobie poleżą, dokończyć to co mi zostało już normalnym klejem z worka i zafugować, licząc na to, że jak wtargam tam lodówkę i inne graty to mi się nic z tym nie stanie.. Na samą myśl o tym, że szlag trafił tydzień urlopu poświęcony na robotę i jeszcze dodatkowo pewnie ze dwa dni jak nie lepiej będę to wszystko zrywać i czyścić odechciewa mi się całej tej roboty. Kupię chyba linoleum..
- 4 odpowiedzi
-
- klej do płytek
- płytki
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam. Jakieś kilka tygodni temu wprowadziłam się do mieszkania znajdującego się w poniemieckiej kamienicy, które tuż przed moim wprowadzeniem zostało przerobione – między innymi zostały zrobione drzwi w ścianie nośnej. Oczywiście bez pozwolenia na budowę i żadnych takich, nawet jakiegokolwiek nadproża tam nie wstawiono, zupełnie nic. Po prostu – dziura, futryna i już. Mieszkanie znajduje się na poddaszu i jest nad nim jeszcze strych. No i jeszcze jeden ważny czynnik – dom stoi praktycznie przy samej ulicy, po której jeżdżą tiry w masowych ilościach, przez co jest poddany drganiom na dość dużą skalę, co chwila wszystko się trzęsie i jest to bardzo odczuwalne. Myślę, że ściana nośna pozbawiona fragmentu ok. 2m2 odczuwa to w sposób szczególny. W miarę upływu czasu zauważam pojawianie się coraz to bardziej licznych rys na suficie i ścianach. W naruszonej ścianie nośnej biegnącej mniej więcej w osi całego mieszkania niedaleko tych nowopowstałych drzwi pojawiła się rysa biegnąca od podłogi ku górze, sięgająca na chwilę obecną prawie do połowy wysokości ściany. W pokoju w którym mieszkam ja czyli na skraju mieszkania znajduje się lukarna. W miejscu połączenia lukarny z połacią jest belka, która opiera się na drewnianym słupie oraz na tej ścianie nośnej. I ta właśnie belka coraz bardziej że tak powiem oddziela się od stropu, powstaje szczelina pomiędzy. Tak samo powstaje szczelina pomiędzy ścianą działową (po przeciwnej stronie pokoju, prostopadłą do tej naruszonej nośnej). Poza tym w wielu miejscach powstały rysy biegnące od sufitu po ścianie w dół, długości średnio jakieś kilkanaście cm. Jest ich pełno i na pewno nie są powierzchniowe bo już tam dłubałam. Właściwie to jest całe mnóstwo nieregularnych pęknięć. Wiele na suficie w że tak powiem przypadkowych miejscach. Wygląda to tak jak by strop był przeciążony i miał się lada chwila zwalić mi na łeb. Ale i to nie do końca, bo w takiej sytuacji raczej rysy przebiegałyby w kierunku równoległym do ściany nośnej, zakładając, że jakąkolwiek konstrukcję ma strop to na ścianie nośnej a nie żadnej innej się on opiera. Obsesyjnie przypatruję się tym wszystkim objawom i zaznaczam na ścianie i suficie, boję się już w tym pokoju spać, zwłaszcza że mam łóżko pod tą belką która się ‘oddziela’. Jednak kompletnie nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Wszystkie te rysy są dość dziwne jak na takie które miałyby być spowodowane naruszeniem ściany, wg mnie jeśli powodem miałoby być wyburzenie fragmentu ściany to to ona powinna najpierw pękać, zawalić się a potem dopiero reszta, a to co się dzieje jest co najmniej dziwne. Sama nie wiem, być może przyczyną są tak naprawdę wszystkie te drgania na które narażony jest budynek, bo na pewno gdy ten dom powstał tyle tirów jeszcze nie jeździło, jeśli jeździły jakiekolwiek.. Aha, ściana nośna jest z cegły, nie wiem jakiej bo ci co ją widzieli się nie znają i nie umieją nawet opisać, jaka jest konstrukcja stropu pojęcia nie mam. Powiedzcie mi, mam się nadal przejmować i podjąć jakieś natychmiastowe działania (jakie??) czy też wmówić sobie i uwierzyć, że został przekroczony jedynie stan graniczny użytkowania i nadal spokojnie mieszkać..? Proszę o jakąkolwiek poradę kogoś z doświadczeniem..