Wpadłem tu ucalować Franusia, a tu taka wiadomość. Modle sie za Łukaszka i wierze, że wszystko bedzie dobrze. Ja w dzieciństwie tez przechodziłem szkarlatynę i to w znacznie gorszych warunkach. Wyjdzie z tego.
" Śmierc każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością..."- John Donne. Z całego serca współczuję. Pamiętaj Aniu...człowiek nie wszystek umiera. Zostaje pamięć tych wspólnie przeżytych chwil. Bądż dzielna.
Piszecie tu dziwczyny o rzeczach, które są dla mnie czarną magią. Mnie wystarcza, że Franus ma piękny i zdrowy uśmiech i wygląda zdrowo i szczęśliwie. Oby tak dalej.
Skoro pozostaje jedynie modlitwa, modlę się żarliwie o spokojne i bezbolesne przejście tego progu i aby Twoja rodzina też odnalazła spokój i akceptację woli Bożej. Badż dzielna Aniu.
I ja witam. Zima u nas trochę popuściła i można wyjść na spacer z pieskiem. A akcje ratowania tego pieska na Bałtyku ogladałem na żywo i gryzłem palce z nerwów. Pozdrawiam wszystkich.