Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

antuanet77

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2
  • Rejestracja

Converted

  • Tytuł
    WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania

antuanet77's Achievements

WITAJ, czytaj i pytaj... :)

WITAJ, czytaj i pytaj... :) (1/9)

10

Reputacja

  1. Łukasz789 zastanów sie gdzie chcesz spędzic starść, bo popracujesz jeszczee kilka lat i potem pójdziesz szuka czegoś spokojnego. Mój brat wyprowaził się z malborka do Gdańska bo nie chciał dojeżdżać do pracy 1 godzine, pozatym jego żona miała tam kawalerę którą jak się dzieci pojawili zamienili od razu na 3 pokoje.A do pracy ma tak daleko, ze i tak w Gdańsku dojżdża w 1,5 godziny, przy korkach woli autobus bezpośrednio do domu, bo ma inne połaczenie ale się kilka razy przesiada, więc woli poczekac i bezposrednio, a w autobusie gra na telefonie. Mieszkanie zamienili na wieksze, ale niemal obok swojego bloku, bo podoba im się dzielnica. A pracę zawsze mozna zmienić, lub praca zmieni ciebie
  2. cyt: Wiela roków temu ida ja se ulicą z moja pierworodną córuchną Martynką (tak roczek czy półtora roku miała ) ciągnąc sanki na których siedziała opatulona , bo zimno okrutnie a sniegu nasypało od .... I sie napatoczył funfel po drodze co ze swym psem szedł na spacyr - to se idziemy i godamy.... Nagle ja sie ogladam a sanki co ciągne - puste a dzieciaka ..ni ma Puścił ja żech sanki i latam jak oparzony w te i wewte a tam tylko sniegu zaspy a pozatym nie wiem jak długo juz ja te sanki samuskie ciągnął Nagle....widze ja tego psa funfla , co siedzi het daleko przy chodniku i ani drgnie.... leca ja sprintem (chyba zech rekord swiata pobił) patrze a w zaspie moja Martynka leży i sie jej gęba cieszy bo psisko nad nia morde ma....i grzeje ją własnym cielskiem O jezu - ja żech nie wiedziol co najpirw ściskać - psa czy córkę Żona tyż nic nie wie - bo tyż bym nie żył Od tamtyj pory - nigdy zech ja dzieciaka juz nie zgubił tak przy okazji - nie wiem czemu - ale kobietom nigdy sie takie rzeczy nie przytrafiają
  3. ja mam podobny problem, lecz ciut inny. moje drzewa owocowe (psiary zasadzone za czasów pradziadka) utrudniają życie sąsiadce, z która dobrze żyłam. poskarżyła mi się, że owoce spadają na jeje chodnik i wyglada to nieestetycznie, nie ma w poblizu garażu i pomieszczeń użytkowych, mamay dom 5 rodzinny i ogródki za domem, z czego sa one jedynie rekreacyjne, bo za płotem postaraliśmy się o przylegajace działki z rodzinnego ogrodu działkowego. ja przejełam po rodzinie, jej załatwiłam, aby miała pod nosem. od poczatku były problemy, oni o niego nie dbali, zielsko rozsiewało się do nas i zachwaszczało uprawy, rozmowy skończyły się na skwitowaniem ze nie mają czasu i pracują. na granicy jak rumuni rozwiesiliśmy na 50 cm folie na kołkach, palikach, aby zminimalizować przedostanie się chwastów i rozsiew, kiedy u niej przy granicy były większe niż tama, wyrywałam je, i wkładałam e do swoich odpadów, nie porzucałam. bez mojej wiedzy na granicy posadziła orzech włoski, zrypałam ją w żartach, ale dodałam, że przyda się, bo tez planowałam, więc zaznaczyłam że to co na mojej stronie jest to moje, i wszystko grało. wymieniałyśmy się narzędziami, i uprawami, każda z ans miała coś innego na stałe, handel wymienny. Kawka , relaks itp. częściej to ja u niej brałam, bo jak została sama w domu (rodzina pojechała za granice). Zgłosiła u mnie problem spadających owoców, i dyskomfortu, obiecałam, że zetniemy te drzea (wisnia i 2 sliwy), u mnie był gorszy problem, z pestek krzaki dzikie psuły kosiarke. Osy+ dzieci, wiadomo. Nie daliśmy rady ze wzgledy na wujka z problemem alkoholowym, była wojna o te drzewa, więc usuwaliśmy po jednym najpierw skracając aby się przyzwyczaił. Sąsiadka to rozumiała, do czasu. miedzy drzeami jest rozwieszona linka na pranie króciutka, i z niej korzysta wujek, więc jak zabraknie drzew będzie wiadomo. One i tak sa do usunięcia, bo sa chore, a owoce kupujemy. natomiast daja cień i wycięcie całkowite natychmiast odsłania nasz zagajnik do relaksu. Sąsiadka się wkurzyła i obcięła sama, za duzo, bo pewno urośnie, scieła tak, że luka powstała i otchłań wolna. To nie jest problem, bo tam pójda tuje jak na tym płocie blizej. Problem linki na drzewie tez zmien się, bo mamay metalowy słup x 2 do profesjonalnego wieszania, trzeba tam wbic, więc wycięcie tych drzew tam akurat jest mi na ręke, problem jest, ze na to rzuciła na naszą stone tam gdzie cięła, nie zareagowaliśmy w pore więc powtórzyła to z tym samym porzuceniem. to mnie wkurzyło, bo 2 lata temu przyszła z pretensjami, że przerzucamy do niej trawe z granicy i ona sobie nie zyczy, sprawdilismy to z nia, i znaleźlismy winnego. To nasz pies zrobił podkop i uciekł, i z jej chodnika wyrwał wszyskie trawy, których jej nie udało się usunąc, skończyło się na śmiechu i ucieszyła się z nieocekiwanych pożądków. Zadzwonilam do niej i przypomniałam sytuacjie i jej złość, dołączyłam ta jej wycinke i moją złość. Tłumaczyła ssie na początku, e nie bedzie cekac i powód, ja jej spokojnie tłumacze, że miała prawo, że może to robić bo mi na tych drzewach nie zaley, ale nie życze sobie przeżucania gałęzi na moja strone. Wtedy wpadła w złość i powiedziała, że to są moje drzewa i moje smieci i dalej będzie to robić. Nasze stosunki uległy nagle pogorszeniu, a ja nie chce się kłócić. Oznajmiła mi, ze dalej jak cos bedzie wystawac to mi to przezuci, a jak mi się nie podoba to mam to sama usunąc. Więc problem polega na tym, czy ma racje, bo kazała mi iść na skarge do straży miejskiej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...