byłam kilka tygodni temu w RUST na Targówku w Warszawie. Niestety moje spostrzeżenia w wiekszym stopniu splatają się z ogólną opinią prezentowaną przez Was w tym wątku.
Po 15 min. raczył do mnie podejśc jakiś mocno otyły Pan, z jego czoła lał się strużkami pot... koszula rozwierała mu się na brzuchu... i nic nie mam zupełnie do otyłych panów... ale ten nieciekawy wygląd mnie odstraszył...
ten oto ociekający mało-luksusowy Pan zaczyna mi strzelać nawijkę o luksusowych kuchniach RUST.
Zaczął tak: "Wie Pani, u nas się to odbywa tak: przychodzi klient i mówi : mam 40 tys na kuchnię i my mu przygotowujemy projekt."
No ale spojrzał na mnie i zobaczył mało wylansowaną osobę - po chwili dodał: "no wie Pani, ale jak ktoś przyjdzie i powie, że ma 20 tys..noo to teeż zrobimy" ...nie wiedziałam czy smiać się czy płakać... Pomyślałam sobie: a co jak ja mam "tylko" 15 tysi
Stracił do mnie cierpliwość, gdy oznajmiłam mu, że szukam tylko inspiracji i takie same meble mogę skomponować mi w stolarni za rogiem. Poza tym pełno było niespójności w tym, co mówił..najpierw cos zachwalał, później to samo krytykował, bo już próbował wcisnąć droższą opcję...
jednym słowem żenła...