Cześć wszystkim. Nie jestem zbytnio obeznany w temacie i nie wiem czy wam to dobrze streszczę,ale może coś poradzicie. Ostatnio mój ojciec był na strychu i odkrył,że niemal cała więźba dachowa jest przeżarta przez korniki.Tzn nie ma tak że coś odpada czy jest zdeformowanego ,ale na każdej widać że są ślady po kornikach. Trochę jesteśmy przestraszeni wizją zmiany całego dachu,zwłaszcza że to niemałe koszty (kilkadziesiąt tysięcy złotych) oraz to,że ostatnio i tak poszło kilkanaście tysięcy na zmianę ppkrycia (gont). Czy jest jakiś sposób,aby nie wymieniać całej konstrukcji dachu,tylko czy da się jakoś działać doraźnie w sensie jakieś preparaty,dodatkowe wzmocnienia.Ojciec zastanawia się czy coś może dać dostawić dodatkowe krokwie obok istniejących,tylko czy korniki na nie przejdą. Wiem że wypowiedź jest trochę bez ładu i składu,ale jest to jakby nie patrzeć spory problem,którego się nie spodziewaliśmy.Dom ma 20 lat,a nasi znajomi wymieniali dach po 35 bo korniki go totalnie zeżarły. Macie jakieś doświadczenia w tym temacie?Liczę na waszą pomoc i pozdrawiam