Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kazimierz82

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1
  • Rejestracja

Converted

  • Tytuł
    WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania

kazimierz82's Achievements

WITAJ, czytaj i pytaj... :)

WITAJ, czytaj i pytaj... :) (1/9)

10

Reputacja

  1. Witam Mam podobne problemy z lokatorami na górze. Jestem współwłaścicielem domu, mieszkam na parterze domu jednorodzinnego. Na piętrze mieszka moja rodzina, która jest współwłaścicielem domu. Strop jest w pełni drewniany, co skutecznie sprzyja rozchodzeniu się hałasu i drgań. Jak wspomniałem, na górze mieszka rodzinka, w której jest kilkoro małych dzieci. Codzinnie po powrocie z pracy (około 14.30 - 15.30) do godziny 21 a czasem i nawet 22 hałas na parterze jest nie do zniesienia. I na nic grzecznie i kulturalnie zwracanie uwagi. Jak dostałem informację, to są dzieci i nikt ich nie uwiąże łańcuchem aby było cicho. Nie ważne, że jest lato, można wyjść przed dom i się bawić, bo po co, lepiej robić komuś na złość. A mnie już zaczyna "szlak trafiać", czasem nawet 15 minut spokoju nie mam. A przecież w piłkę można grać na podwórku, na krześle z kółkami nie koniecznie trzeba jeździć i to po całym pokoju, a i nie koniecznie trzeba się biegać po domu. Ale najgorsze są wekendy, gdzie hałasy z samego rana mnie budzą i towarzyszą mi cały dzień do późnych godzin wieczornych. Co w tym złego jeszcze jest, to fakt że dom nie jest nowy, a drgania które przenoszą się z konstrukcji stropu na ściany powogują ich pękanie. Teraz na wszystkich ścianach mam rysy i skazy, a z sufitu niejednokrotnie sypią mi się odłamki tynku. Wszystko rozumiem, i rozumiem że dzieci bawić się będą i mają do tego pełne prawo, ale wszystko z umiarem i zrozumieniem przez ich rodziców, że jest ktoś niżej, komu to może przeszkadzać. Ja ostatnio często próbuję uciec od tych hałasów przez wychodzenie na długie spacery - nawet gdy temu pogoda nie sprzyja, lub odpoczynek po pracy w garażu, który stoi obok domu. Ale to nie sposób na rozwiązanie problemów aby uciec z własnego domu. Czasem staram się siedzieć w domu ze stoperami na uszach, ale niewiele one dają przy tym hałasie. Co w tym jeezcze złego jest, co stwierdziła niejedna osoba która u mnie była - każdy ma wrażenie że jest to celowe i złośliwe pozwolenie na "huczą" zabawę. Teraz po roku bezskutecznej walki sam u siebie zaczynam dostzergać objawy nerwicy. Staram to w wszystko w sobie tłumić, ale coraz większe mam z tym problemy. Nie umiem spokojnie rozmawiać, często sam wybucham agresją przy prostych rozmowach. Już nie wiem co z sobą zrobić... Takie rady typu kup dobrą kolumnę basową i ty rób na złość hałas sąsiadowi też nie są rozwiązaniem. Takie rady mogą doradzić ci, który tak naprawdę nie doświadczyli tego problemu i nie wiedzą co to znaczy wrócić do domu nie nie mieć swojego własnego i spokojnego kąta, nie mieć odrobiny prywatności i spokoju we własnym domu. Chciałbym wziąść własny kredyt na kupno swojego mieszkania, ale niesatety, finansowo jestem zablokowany. Jako współwłaściciel domu, częściwo wieloletni kredyt, który został zaciągnięty na adaptację poddasza, jest moim obciązeniem i żadem bank mi nie udzieli innego tak dużego kredytu. Choć ja nie mieszkam na piętrze, nie spłacam kredytu, i tak on mnie blokuje. Teraz widzę, że to że postanowiłem wejść w spółwłaścicielstwo posesji i zablokować się nie swoim kredytem, stało się dla mnie zmorą mojego życia. Jak przysłowie mówi, Polak jest mądry po własnej szkodzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...