Heh, - "najlepszy doradca na tym forum" (1950) - powyżej. Postanowiłem, że nie poddam się i pomimo samych negatywów nt przeciągania pexa w peszlu postanowiłem zmierzyć się z tematem. Tam gdzie miałem dostęp do rury - w garażu - 1m przed rozdzielaczem rozkułem podłogę i mała wkuwka pod kaloryferem prawie a4 ładnie po prostokącie wycięte w betonie łącznie z panelem - świetnie się spisało multinarzędzie - przecinarka rotacyjna. Wszystkie rury mam w peszlach - w całości na wylewce (nie mam piwnicy) pod styropianem więc sama rura w peszlu ma względną swobodę ruchu. Przeciągnąłem pod podłogą 14m pexa. Trzy dni przygotowań, przeciągnięcie samo trwało 5 minut. Sam byłem w szoku ). zero oporów, peszel rozmiar chyba ok . 20, w każdym razie nie wiele szerszy od rury. Rura pod podłogą szła krętymi drogami - trzy łagodnie rozłożone łuki po ok. 45 stopni, rura wiła się pod podłogą na szerokość ok 3m. Rzeczywista długość rury pod podłogą 11m. DAŁO SIĘ. KOSZMAR SIĘ SKOŃCZYŁ. O wymianie rury zdecydowało małe na 2 cm pęknięcie rury wzdłuż - chyba wada fabryczna w okolicy pęknięcia ok. 30 cm rura była wzdłużnie popękana wewnątrz - sam plastik. reszta rury wyglądała bardzo ładnie.
JEŚLI BĘDZIE ZAINTERESOWANIE JAK TO ZROBIŁEM TO WRÓCĘ DO TEMATU.
JEDNO JEST PEWNE czterech znajomych fachowców kręciło głowami i reagowali jak ów powyższy "najlepszy doradca -1950"
Oczywiście jest jedno ale - jeśli zagotujemy wodę i rura straci swoją wytrzymałość to może się wydarzyć to, że w pewnym miejscu rozsypie się i po temacie, ale znając siebie, myślę że nie poddawał bym się nadal warunek jest - peszel na całej długości od rozdzielacza po kaloryfer. Pozdrawiam Jórkowski Andrzej
Ps a jednak jest światełko w tunelu. )))