Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Najgorszy moment na waszej budowie


galka

Recommended Posts

Budowanie to sport ekstremalny .Kosztuje wiele nerwów i jest wielką szkołą cierpliwości.,ale są takie momenty kiedy myślimy ;teraz to tylko sepuku albo kaftan. Mnie trafiła się taka sytuacja;mąż i syn na wyjeżdzie.Niespodziewany telefon,że jedzie do mnie Tir cały załadowany ,wiezie wszystko co potrzebne do ocieplenia budynku-wełnę mineralną,klej i tynk w kubłach na cały dom.W domu tylko synowa i ja-wsiadamy w samochód znaleść na cito kogoś do pomocy-jakby diabeł wymiótł-żywego ducha,wreszcie znajdujemy dwóch "wczorajszych"ale chętnych za godziwą zapłatę. Podjeżdzamy na działkę ,ciężarówka już czeka.Niespodzianka numer jeden-nie może wjechać w uliczkę pod dom bo nośność auta zbyt duża a nawierzchnia świeżo położona.Ale nic to:działka narożna, ciężarówka zostanie na drodze głównej

stoi co prawda na podwójnej ciągłej ale w czwórkę szybko rozładujemy.niespodzianka numer dwa- po pół godziny szaleńczego tempa panowie rezygnują z pracy tłumacząc że myśleli że to będzie styropian a to wełna ,która jest ciężka i odeszli w siną dal.Trudno poradzimy sobie same,uwijamy się jak dwie wściekłe mrówki-ja ta grubsza-i oto niespodzianka numer trzy:podjeżdza policja z nakazem natychmiastowego odjazdu tira i oczywiście z mandatem jak stąd do Ameryki.Widząc jednak dwie miotające się kretynki daje nam jeszcze 10 minut co pozwala całą komedię doprowadzić do końca.ostatecznie wszyscy zadowoleni; obywa się nawet bez mandatu.Uff ,macie też takie dni?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 72
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

moj najgorszy moment był wlaściwie przed budową ...kiedy to drzewo na wieźbe przywiezione i pociete .... projekt wybrany .....a tu okazało sie ,że nasza działka jest węższa o 2m niż to wynika z planow (geodeta dał d..y :evil: )

i nasz domek nie wejdzie zgodnie z odległościami od granicy :evil: Pamietam moja wściekłość i bezsilność ....oczywiście po babsku sie rozbeczałam (pierwszy i ostatni raz w trakcie budowy 8) ) ....ale mąż poruszył niebo i ziemię i wszystko sie dobrze skończyło :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Start był najgorszy - stres takie, że nie jadłam i nie spałam.

Świadomość, że robota idzie a ja nie mam kasy - tragedia.

Walka o "skombinowanie" kasy - straszna - szczególnie,że ekipa warta każdej złotówki.

To chyba był największy mój stres.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konsekwencje mojego najgorszego dnia na budowie ciagna się do dzis w sadzie :-? Ekipa miala zalewac strop, wymeldowani z hotelu czekali od rana a firma mi w poludnie laskawie dzwoni ze pompy nie bedzie. Nastepnego dnia mieli byc daleko w Polsce na innej budowie. Szczyt sezonu, znikąd ratunku :-? Cudem zalatwilem pompe to firma kilka godzin sie opoznila z gruszkami. Zaplacilem szmal za dodatkowa pompe, a kolo od betonu chce cala umowiona kase, za co teraz mnie pozwal.

 

W ogole jak sobie przypomne to z betonem mam nie najlepsze wspomnienia. Przy zalewaniu fundamentów zrobiła mi sie wyrwa w sciance z bloczków. Przy zalewaniu wiencow operator wężem niemal zabił mi robotnika :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba mam teraz najgorszy moment. Chciaż jeszcze nie wiem co mnie dalej czeka, może coś jeszcze gorszego :-? Stoi sobie dom w stanie ciut więcej niż surowym zamkniętym. Przyszedł czas na sprzedaż mieszkania, bo z czegoś trzeba dalej wykończyć. Tylko, że jak na razie zamiast domu wykańczam się ja. Od połowy stycznia próbujemy sprzedać mieszkanie. Idzie jak po gruzie. Udało się, bo w końcu sprzedaliśmy pod koniec marca. Ale nie nacieszyliśmy się zbyt długo, bo okazało się, że zdolność kredytowa z różnych powodów im spadła. No nic, szukamy dalej. Znaleźliśmy, a właściwie oni znaleźli nas. No i tu powtórka z rozrywki. Radość nie trwała zby długo bo nawet nie tydzień. Wczoraj przyszli i powiedzieli, ze mają problem z kredytem, bo on ma umowę na czas określony i jakieś zawirowania w pracy ma. Już sama nie wiem czy wierzyć tym ludziom czy to tylko chwyt żeby się wymigać. Wiadomo już , że się nie wyrobią w terminie określonym w umowie przedwstępnej. Mielibyśmy czekać do końca czerwca + ewentualnie potem formalności miesiac czasu. Ale pewnosci oczywiście nie ma, że pójdzie po naszej myśli :evil: Jesteśmy w kropce. Rozbraja mnie to, że znowu trzeba od poczatku bawić się w poszukiwanie klienta. Moja cierpliwość ma swoje granice i jest juz na wyczerpaniu. Do tego dochodzi jeszcze ta okropna pogoda, która mnie przytłacza, mam doła. Posadzki i tynki nie chcą schnąć. To jakaś porażka :cry:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wylewki! Umówiony kolo od wylewek na tydzień przed terminem przestał odbierać telefony. Załatwiliśmy innego z łapanki. Przyjechali przed samym weekendem majowym, ale popsuł im się miksokret. Następnego dnia zalali kilka metrów kwadratowych i się pożegnali na kilka dni. Załamka, wszyscy opowiadali, że z miksokreta to dzień, góra dwa. Tutaj były już poukładane styropiany bo podłogówka, kręci się kilku chłopa i g..wno zrobili. W ten długi weekend mieliśmy wietrzyć, za chwilę umówiony glazurnik i ocieplenie poddasza, podpisane umowy a nie mam wylewek. Po całym stanie surowym myślałam, że jestem już uodporniona, ale wtedy się popłakałam a potem upiłam ;-) I był to już ostatni taki moment. Potem już nie miałam sytuacji, że jedna ekipa goni drugą. Jak schody czy podłogi się opóźniły o dwa tygodnie: a co to za problem? Luzik...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta pani to ma problem:

Komu zlecic podlaczenie tej kabiny??Elektryk?nie mam bladego pojecia kto takimi sprawami sie zajmuje.pan ktory robil podlacza wanny,wc,umywalki powiedzial,ze tego sie nie chwyta bo na elektryce sie nie zna,podlaczyli budowlancy jak umieli i panel wariuje
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, ja ciagle powtarzam, że jak bym miała drugi raz sie budować, to nie podjęłabym się. U mnie najgorsze chwile były do stanu surowego zamkniętego. Wykończeniówka z drobnymi poślizgami, ale bez nerwów. No i teraz mam dom, a nie mam wody - znowu mam doła.

 

nie przejmuj się, woda się właśnie w dole zbiera... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, ja ciagle powtarzam, że jak bym miała drugi raz sie budować, to nie podjęłabym się. U mnie najgorsze chwile były do stanu surowego zamkniętego. Wykończeniówka z drobnymi poślizgami, ale bez nerwów. No i teraz mam dom, a nie mam wody - znowu mam doła.

 

nie przejmuj się, woda się właśnie w dole zbiera... :D

 

Raczej w rowie :wink:

retrofood u nas Warta przekroczyła stan ostrzegawczy, zaczynam sie obawiac czy nie będę miała nadmiaru :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj najgorszy moment byl w chwili ukladania stropu (drewniany) kiedy sie okazalo, ze dach wyjdzie, bo cos jest zle podmurowane (inaczej niz w projekcie - murowali na pamiec). Dostalam wtedy szalu, w 15 minut byli murarze i kierownik (pierwszy raz wtedy widzial mury), murarze muzsieli przerabiac zaraz na drugi dzien (nie interesowalo mnie, ze maja kogas gdzies umowionego). Potem juz jak cos szlo nie tak ze stoickim spokojem powtarzalam sobie "to tylko budowa, zdrowie wazniejsze", nie stresowalam sie, a sprawy zawsze sie jakos rozwiazywaly.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...