Alkman 27.05.2008 15:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Maja 2008 Pspółczuję, ale z budową podobno jest jak z porodem, że się szybko o kłopotach zapomina. Ja tez nie sypiam po nocach, mam wrażenie że każda podjęta przeze mnie decyzja odnośnie budowy, od samego początku, czyli od kupna ziemi to jedna wielka porażka. Czy jest ktoś na forum kto ma podobne odczucia? Jest, jest W trakcie stanu surowego chciałam kilkakrotnie sprzedać dom (a właściwie to co miało być domem) i zdecydowana byłam kupić inny gotowy dom. Sprzedający jednak podwyższył cenę o 50 tys. i mi przeszło. Na szczęście z wykończeniówką jest lepiej i jestem o tyle zła, że trzeba teraz naprawiac to, co murarze spartolili. Są też rzeczy, których poprawić sie nie da (albo da, ale przy ogromnych kosztach). No a hitem sezonu jest to, że mam prawie gotowy dom i nie mam wody, nawet nie moge czerpac radości z mieszkania w domku na krzywuchę, bo sie po prostu bez wody nie da. Za to przerażona jestem tym, co dzieje się u naszych znajomych. Po kilku miesiącach od zalania stanu zero, okazało się, że mają źle ubity piasek i cała posadzka im sie zawaliła (chodzi mi o tą pierwszą warstwę - brakowało ok 10 cm warstwy Robotnicy zamiast piasku wrzucili im glinę jak była sucha, a jak wszystko namokło to im opadło. Mieli i tak mnóstwo szczęścia, że nie zdążyli zrobić kolejnej warstwy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 27.05.2008 19:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Maja 2008 Alkman- co do sytuacji u znajomych-może to marna pociecha ale lepiej że taka niedoróbka wyszła teraz niż na dalszym etapie,skutki były by jeszcze gorsze.Nasze budowlane historie "w oparach absurdu" - Monthy Pyton przy tym pikuś Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Stelka 03.06.2008 11:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2008 No a hitem sezonu jest to, że mam prawie gotowy dom i nie mam wody, nawet nie moge czerpac radości z mieszkania w domku na krzywuchę, bo sie po prostu bez wody nie da. U mnie to samo strasznie jest to wkurzające,a woda miała być w marcu A tak juz byśmy chcieli sie przeprowadzić,tym bardziej że wynajmujemy mieszkanie.I jak sie tu nie załamć?> Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kalfasik 12.06.2008 22:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Czerwca 2008 A u mnie było tak. Najpierw blaszane szalunki ścian fundamentowych w niektórych miejscach "puściły" beton i wyszły nezłe wybrzuszenia Wypłakałam morze łez, no ale przeżyłam. Potem doradzono nam (kompletnym laikom) aby zasypać fundamenty cegłami i piaskiem. Kiedy fundamenty były juz zasypane dowiedziałam się na forum, że cegła jest złym rozwiązaniem. Postanowiliśmy wyciagać ręcznie cegłę Na szczęcie nie było tego aż tak dużo. Zajęło nam to jedyne 4 dni po 5 godzin W końcu zasypalismy piachem te dziurzyska i już mielismy zalewać betonem kiedy okazało się, że piach należało ubić warstwowo !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No nic, ponownie wyciągaliśmy, tym razem - piach i ubijalismy go warstwowo Przyszedł wreszcie czas zalewania i co? Ekipa na budowie. Beton umówiony na 8.00. Pan od betonu dzwoni o UWAGA 8.30, że betonu nie będzie. Przez cały nastepny tydzień zwodzili nas, że na pewno bedzie "na jutro". Teraz jest dobrze, bo nic nie robimy Czekamy na firmę, która w lipcu ma nam stawiać domek szkieletowy. WIEM, ŻE WIĘKSZOŚĆ TYCH KŁOPOTÓW TO NASZA WŁASNA GŁUPOTA !!! Pewnie o większych nieudacznikach nie słyszeliście. No, ale cóż.... Teraz na temat budowy wiem, o wiele więcej.... Dziwię się tylko, że na dziwnych doradców trafialismy na etapie fundamentów, które, co prawda, robilismy sami... Niech mnie ktoś podniesie na duchu !!!!!!!!!!!!! Dodam jeszcze, że tak sie tym wszystkim załamałam, że usunęłam z Forum Muratora mój dziennik budowy A tak się cieszyłam, kiedy zaczynałam go pisać Może jeszcze kiedyś się odważę.....Kto wie..... pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mario1976 13.06.2008 11:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2008 Moje najgoresz chwile. Cała działka zdrenowana. Papiery, projekty, pozwolenia, przestawienie drenów (kilka tysięcy). Działka tymczasowo ogrodzona i czekam na ekipę. Wywiercona studnia moja 5 m od granicy z sąsiadem u sasiada to samo. Do sasiada wchodzi geodeta.....i zaczyna się. Geodeta dzielący działki pierdzielnął się i działka sasiadą miała 6m za krótki bok . Ja swoją działkę zmierzyłem przed kupnem. Wymiar ok. Niestety nie zmierzyłem sąsiada. Ponowny koszt przełożenia cześci drenazu 1500 pln. Straciłem studnie a sąsiad stał się włascicielem dwóch . Ale tu następna niespodzianka. Geodeta, który palikował działki pogrzebał w kompie i przypomniał sobie, że działka sasiada miała być na poczatku mniejsza, potem własciciel zmienił plany a on nie przepalikował ponownie. Oddał mi kasę za przełożenie drenów i załatwienie sprawy ze studnią . Ostatnio mam problemy z wylewkami (coś z cementem nie ten teges nie mam pewności czy nie trzeba będzie kuć). Dzisiaj robią nam wodociąg. Po pierwsze postawili mi hydrant w miejscu gdzie miała być furtka (mają to zmienić na studzinkę więc sytuacja jest opanowana) - baran projektant tak wymyślił a ja nie zauważyłem hydrantu na projekcie , przerwali dren u sąsiada a 15 razy przypominaliśmy, że dreny przebiegają gdzie i na jakiej głebokości ale po co machać łopatą jak jest koparka. Sąsiad był na działce więc dopilnował. Ja byłem w pracy i się tak zastanawiam czy u mnie też przerwali ??? Mniejszych wpadek już nawet nie będę opowiadał bo nie mam siły. Reasumując nienawidzę tej budowy, nie chce mi się tam jeździć, nie daje rady. Na dzień dzisiejszy wolałbym kupić 4 pokoje, umeblować i mieć to wszystko w d*pie. Mam ostatnio paranoje, że każdy mój budowlaniec to partacz, i że całośc zaraz mi się zawali . Wydaje mi się, że częśc inwestorów takie drobne problemy ma gdzieś. Robią im wylewki i ok, robią coś innego - ok. Mam tak budującego kumpla w robocie. Ja wszystko sprawdzam, macam, pukam (jakaś mania prześladowcza ). Pozostała część inwestorów jest pewnie odporna na takie sprawy. A ja jestem nerwus i do tego taki co sprawdza wszystko 1000 razy i chce mieć perfekt. Czekam aż to się skończy. Najgorsze, że po kazdym etapie mówię, że to już na szczęście jakas ostatnia poważna robota i będzie z górki....a po miesiącu znowu mam rozwolnienie i budowa mi się śni. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
krzymi 23.06.2008 18:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Czerwca 2008 Phiii.Ja Wam opisze moje budowanie na odleglosc (mieszkam za granica)Kasa na tel. niebotyczna na odleglosc wszystko O.K po przyjezdzie na miejsce szok polaczony z max. ,,wkurwem".Wydalismy pieniadze na dwa domy a tu jeden nie dokonczony.A najgorsze bylo jak dostalismy oferte z biura nieruchomosci na dom w Hiszpani na kredowym papierze ze zdjeciami(palmy, basen,widok na morze) i to wszystko za pol tego co nam w Polsce wybudowali w stanie tragiczno-komediowym.Wzielem urlop i ekipe z Niemiec (Polacy)placilem im w € i tak skonczylem przygode z budowaniem. Krzymi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
e-Mandzia 24.06.2008 15:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2008 Dziwię się tylko, że na dziwnych doradców trafialismy na etapie fundamentów, które, co prawda, robilismy sami... kalfasik - ujęłaś mnie tym zdaniem ale nic się nie martw, jeszcze wszystkiego można się dowiedzieć, wyczytać. Uwierz, że zanim zaczęłam budowę domu - 3 lata czytałam forum i literaturę fachową, z której na początku i tak nic nie rozumiałam , potem było lepiej . Teraz czasami też brakuje mi cierpliwości, ale lubię budowanie i zaczynam poważnie zastanawiać się, czy zawodowo tym się nie zająć Krzymi, Ty to jesteś prawdziwy kozak ja Ci powiem Bohun przy Tobie, to popierdułka jakaś normalnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
_kotka_na_dachu_ 24.06.2008 19:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2008 geodeta sie rąbnął i moj dom (stan surowy z więżbą) stoi o 1.5 bliżej granicy działki niz to przewiduje nieprzekraczalna linia zabudowy geodeta nie odbiera obecnie od nas telefonów i nie pojawia sie w miejscach pracy (ma dwie) ktos mnie przebije?! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
e-Mandzia 24.06.2008 19:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2008 geodeta sie rąbnął i moj dom (stan surowy z więżbą) stoi o 1.5 bliżej granicy działki niz to przewiduje nieprzekraczalna linia zabudowy geodeta nie odbiera obecnie od nas telefonów i nie pojawia sie w miejscach pracy (ma dwie) ktos mnie przebije?! - no chyba nie ma mocnych. Ale wiesz, jest napewno rozwiazanie - mój znajomy miał podobną sytuację, podobną, ale zdecydowanie gorszą, bo jemu majster poprawił po geodecie Kolega musiał robic nowe mapki, zamurował okna na tzw. chwilę, a potem je odsłonił. U Ciebie to wina geodety, więc mapki porobi bezapelacyjnie i wszystko załatwi. Na szczęscie geodeta to nie majster, który najczęściej pracuje na czarno - geodeta się podpisuje pod każdą sporządzoną mapą - nie ma siły nie wyprze się niczego. Ty jako inwestor, przecież nie będziesz sprawdzała geodety, On jest fachowcem i dlatego tylko On może wytyczac budynki. PS Napisz coś więcej, tu tylu znawców, napewno coś sensownego podpowiedzą. Nie wiadomo, czy miałaś kontrolę i wstrzymali budowę i kto taki stan zauważył Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
_kotka_na_dachu_ 24.06.2008 22:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2008 Na razie sie załamałam i nie wiem co dalej. Załamanie ma swoje dobre strony bo poskutkowało tym że... po prostu zupełnie przestałam sie przejmować tym wszystkim i mi "zwisa i powiewa".Nawet wizja rozbiórki (lub kary?) nie spędza mi snu z powiekTaka buddyjska obojętność- to chyba reakcja obronna organizmu, żeby nie ześwirować.Cała heca wyszła na jaw jakieś niecałe 2 tygodnie temu.Na razie nie wiem co dalej, nie wiem jak to załatwić150 cm to jednak nie jest coś na co ewentualnie można przymknąć oko.Aha - geodeta z tak zwanego polecenia - ale mamy od niego fakturę wiec sie nie ma jak wymigać chyba że wyjedzie na wyspy Bora-Bora. Prawdę mówiąc ja sama mam ochotę wyjechać w głuchą dzicz i więcej na budowę nie wracać.Wrodzony optymizm podpowiada mi że "jakoś" to będzie i jakoś się ułozy ale - kompletnie straciłam serce do budowy i tego domu . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
e-Mandzia 25.06.2008 15:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Czerwca 2008 Dobrze, że masz wrodzony optymizm, mi też nie raz uratował życie. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Twoje podejście jest super, tak trzymaj, a brak serca do budowanego domu - przejściowe Życzę powodzenia i "trzym" się Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
I.W. 26.06.2008 14:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Czerwca 2008 Najgorsze momenty to: -wykonawca w połowie stanu surowego poszedł robić gdzie indziej (urządził sk.syn licytację kto da więcej) - rozwaliły się szalunki słupów betonowych przy zalewaniu (po złożeniu ich z powrotem zalewanie wiaderkiem). - okazało się że mój dziennik budowy jest w Norwegii (wraz z kierownikiem). Na szczęscie już wrócił (kierownik jeszcze nie) - nabrałem bardzo poważnych podejrzeń graniczących z pewnością, że jedni z sąsiadów chyba są burakami Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 26.06.2008 15:48 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Czerwca 2008 Gdyby byli burakami nie było by najgorzej -buraki się jesienią wykopie-oni zostaną Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.