Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy lubicie wszystkich kolegów/-żanki swoich dzieci?


Anisia3

Recommended Posts

Anisiu-a wiesz cos więcej o rodzinie tej dziewczynki? może jest taka zaborcza i namolna bo w domu brakuje jej akceptacji i miłości? albo coś innego nie trybi.....wiem, ze to brzmi jak banał ale sama jako dziecko "uciekałam" do koleżanki z ciasnego mieszkania pełnego młodszych braci i kochającej acz zajętej mamy, oferującej mi sporo obowiązków w promocji.... też sie wybałuszałam u koleżanki chociaż w domu czekało na mnie żarcie-ale tam był taki spokój, taka fajna atmosfera-a umnie wszystko w biegu, piszczące dzieciaki i stała perspektywa zmywania, bawienia braci, wynoszenia smieci... obrywałam opr od mamy za to marudzenie u Marty ale to bylo silniejsze ode mnie.... nie masz obowiązku lubienia wszystkich dzieci-ale ustal jej sytuację. Może mała ma fajną rodzinę a po prostu jest tupeciarą? wtedy z czystym sumieniem zaproponuj, ze może przyjść za godzinę itd i spław w porze obiadowej. Ustal pewne zasady-że np. dziewczynki spotykaja sie u ciebie dwa razy w tygodniu bo potrzebujesz odpoczynku po ciezkiej pracy... Ważne abyś porozmawiała przyjaźnie i po partnersku z obiema dziewczynkami, bez protekcjonizmu...Najlepiej powiedz, ze czujesz sie zmęczona itd i niech dzieci zproponuja rozwiązanie tej sytuacji. Popracuj tez nad córką i jej asertywnością-żeby nie dała sobą rządzic. I nie martw sie pierdołami:) to tylko dzieci-za 10 lat nie będziesz miała żadnego wpływu na znajomych córki:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 51
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

gratuluje samooceny i niezwykłej wiedzy rozpoznawania symptomów bez znania faktów...i bredzenia bez podstaw jak juz ktos jest tępy to się nie poradzi "Z głupcem nie dyskutuj. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem." Howgh żegnam

 

 

Typowa odpowiedz “katola” od buga do odry.

heheh i zaś wtopa ...powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam lubie dokarmiac kolegów i kolezanki moich dzieci...

i lubię jak do nas przychodza... :lol:

 

chociaż też sa tacy których zachowań nie akceptuję...wtedy stawiam sprawę jasno : takie oto sa reguły w moim domu i jeżeli nie będziecie ich przestrzegac to nie będzie znajomości sorry :roll:

 

ostratnio syn naszych sąsiadów (adwokatów) (lat 9 ) przyszedł zapłakany bo po drodze przewrócił się potykając o kostkę brukową zostawioną na chodniku przez brukarzy innego sąsiada - i wrzeszcząc zakomunikował nam że On to im wygarnie, zbluzga da w pysk pozwie do sądu i załatwi :o :o :o :x

Opatrzyłam zadrapanie ALE wkurzyłam się bardzo... no i sobie pogadalismy...powiedziałam że jesli jeszcze raz usłyszę takie rzeczy to zabronię się moim dzieciom z nim bawić...no i oczywiście odbyłam pogadankę o dobrym wychowaniu...zamilkł, wysłuchał, przeprosił

wiem że rodzina tak funkcjonuje więc co się dziwic że dziecko nie wie że tak nie można...liczyłam się z tym że rodzicom się to może nie sposobać (może nawet mnie pozwą do sądu 8) ) no ale trudno...mój dom - moje dzieci - moje reguły...

nadal mu nie ufam... i szybko reaguję na jego głupie pomysły...faktycznie wolałabym żeby nas nie odwiedzał...bo przy tym jeszcze ma długi język i opowiada o sprawach jego rodziców...aferach i szczegółach rozpraw... :o taki mały dorosły... :cry: trochę się go nawet obawiam - bo potrafi przekręcać fakty gada głupoty...

na razie się mnie słucha... :wink: a ja (tez na razie) staram się nie skreślac go całego i podsycać w sobie niechęci do niego - tylko do jego konkretnych zachowań...przyznaje - łatwo nie jest... :oops:

ale tak naprawdę to mi go szkoda - nie jego wina że taki jest...jednak wiem że jeśłi tak będzie wychowywany to niezły gagatek z niego wyrośnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie chodzi o jedzenie, dokarmianie.

Chodzi o szantaż i znoszenie we własnym domu dziecka, którego się po prsotu nie lubi. Jedne dzieci się lubi inne nie. I mamy prawo jako gospodarze i rodzice akceptować jednych kolegów bardziej innych mniej. Proste. Jeśli rodzice tego dziecka "podsyłają" je jak tylko znudzi im się zajmowanie własnych dzieckiem to może pora porozmawiać z nimi ?

 

Za chwilę mała zrobi się większa i grono znajomych się powiększy. Im dalej tym lepsze kawałki - zapewniam . Moi chłopcy miewają różnych kolegów. Zawsze rozmawiam z nimi o tym jak ja ich postrzegam. A to ich sprawa czy nadal będą sie z nimi przyjaźnić czy nie. Raz w życiu zdarzył mi się przypadek kolegi, kórego tata był policjantem i wydawało mu sie, że jest Rambo. Robił różne cyrki i popisywał się przed kolegami syna pod szkołą. I pogadałam z nim , bo jego syn nabrał podobnych nawyków. A mnie to nie odpowiadałao i już. Z moim synem również. Nie zabraniałam synowi się z nim spotykać - jest a tyle duży, że sam potrafi już co nieco ocenić. Po kilku tygodniach przyznał mi rację.

 

Ale dopóki dziecko jest małe nie zauważy ewidentnej manipulacji. Od tego są rodzice. A w przypadku Anisi mam wrażenie, że to ewidentny szantaż emocjonalny. A poddawanie sie mu "bo to dziecko" jest dla mnie beznadziejne.

 

OPatrywałam niejedną ranę kolegów, karmiłam całe tabuny, wielu nocowało. Ale dalej to moja decyzja. A jak mnie ktoś zmusza do kochania nie swojego dziecka to naraża sie ( i swoje dziecko) na nieprzyjemnosci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie chodzi o jedzenie, dokarmianie.

Chodzi o szantaż i znoszenie we własnym domu dziecka, którego się po prsotu nie lubi. Jedne dzieci się lubi inne nie. I mamy prawo jako gospodarze i rodzice akceptować jednych kolegów bardziej innych mniej. Proste. Jeśli rodzice tego dziecka "podsyłają" je jak tylko znudzi im się zajmowanie własnych dzieckiem to może pora porozmawiać z nimi ?

 

(...)Ale dopóki dziecko jest małe nie zauważy ewidentnej manipulacji. Od tego są rodzice. A w przypadku Anisi mam wrażenie, że to ewidentny szantaż emocjonalny. A poddawanie sie mu "bo to dziecko" jest dla mnie beznadziejne.

 

OPatrywałam niejedną ranę kolegów, karmiłam całe tabuny, wielu nocowało. Ale dalej to moja decyzja. A jak mnie ktoś zmusza do kochania nie swojego dziecka to naraża sie ( i swoje dziecko) na nieprzyjemnosci.

 

no to ja mam trochę inaczej...

nikt nie karze mi kochac inne dzieci...

ja kocham tylko moje - ale zainteresowanie, czułość, empatię mogę wykazac także dla innych - i to w sposób szczególny - właśnie dlatego że to dziecko - tak naprawde nie stanowiące o sobie i w trakcie kształtowania osobowości...

 

a może ja będe jedyną osobą dorosłą na ich drodze która okaże im zainteresowanie jego zachowaniem i pokaże że można inaczej? nie wrzeszcząc czy machając ręką - bo nie mam czasu i własciwie co mnie to obchodzi - to nie mój dzieciak - niech się martwią jego rodzice a na razie to precz mi z oczu bo psuje mi samopoczucie - bo problemów to ja mam we własnym życiu...

ale jeśli chodzi o dzieci to jednak mam to gdzieś ukłucie które mi podpowiada że warto - nawet dla knąbrnego namolnego dziwacznego...trzeba mu tylko jasno powiedziec co i jak...

rodzice nie wyznaczają dzieciom granic dobrego zachowania, nie dbają o nie emocjonalnie...u obcej ciotki dziecko może zauważy że gdzies jest inne życie..że warto myśleć o sobie w inny sposób? że jest akceptowane takie jakie jest ale konkretne zachowania musi zmienić żeby się dostosowac do sytuacji i mieć z tego jakąs nagrodę (w postaci znajomości z moimi dziećmi, życzliwą choć wymagającą ciotkę :wink: i jej pyszne obiadki w czystej atmosferze... :wink:

nie wiem przeciez jak wygląda zycie w rodzinie tego dziecka...to że jest pyskate i aroganckie to nie znaczy że nie ma dziecięcych potzreb miłości, czułości akceptacji zainteresowania...że nie może się zmienić...musi jednak wiedziec jak to zrobić - jesli zalezy mu na dalszym kontakcie z nami i naszymi dziecmi...

 

ALE gdybym jednak - z jakiś poważnych obaw o moje dzieci nie chciała widziec na oczy jakiegos kolegi to powiedziałabym mu to wprost...

jeśli nie miałabym dla niego akurat porcji obiadu - powiedziałabym żeby poczekał w pokoju az my skończymy...

raz faktycznie zabroniłam spotykania się synowi z jego kolegą szkolnym w czasie wolnym...były telefony rodziców i się na nas obrazili że fochy takie robimy...

jadł z nami obiad i mąż podając mu talerz zagapił się i spadł mu świderek na obrus...a on - teraz to zlizuj :o :o :o ...w końcu nie wiemy do kogo to powiedział - czy sobie pod nosem a do uszu jednak doszło czy do syna - bo potem się tłumaczył - ale jednak tak powiedział... miał absolutny zakaz wstępu do mojego domu...i syn bez słowa to zaakceptował bo sam był zszokowany...

-to była jego druga szansa na poprawę - skoro nie zadziałało - adios :x

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jadł z nami obiad i mąż podając mu talerz zagapił się i spadł mu świderek na obrus...a on - teraz to zlizuj :o :o :o ...w końcu nie wiemy do kogo to powiedział - czy sobie pod nosem a do uszu jednak doszło czy do syna - bo potem się tłumaczył - ale jednak tak powiedział... miał absolutny zakaz wstępu do mojego domu...i syn bez słowa to zaakceptował bo sam był zszokowany...

-to była jego druga szansa na poprawę - skoro nie zadziałało - adios :x

 

Widocznie dzieciak ma "serwowane" takie hasła w domu. jak w reklamie "sam sie tego nie nauczył!" Smutne :-?

 

Fakt. My nie jesteśmy odpowiedzialni za cudze dzieci, nie musimy ich wychowywac. ALE Jesli dzieciak woli przesiadywac u nas, to pewnie w jego własnym domu cos jest nie tak? Może wówczas warto troche wniknąc w temat, zanalizowac przyczyny a nie tylko skutki :wink:

 

Ale wiem, wiem... nikt do tego nie zmusza. Nic nie musimy...

Po prostu możemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

....i już wiadomo, dlaczego jest to najbardziej ksenofobiczny i antysemicki kraj na świecie.

 

ps. z pojedynczymi wyłamujacymi sie przypadkami.

 

 

ANTYSEMICKI ?

 

Zorro, nie pal już więcej tego świństwa, bo Ci szkodzi :):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Widocznie dzieciak ma "serwowane" takie hasła w domu. jak w reklamie "sam sie tego nie nauczył!" Smutne :-?

 

Fakt. My nie jesteśmy odpowiedzialni za cudze dzieci, nie musimy ich wychowywac. ALE Jesli dzieciak woli przesiadywac u nas, to pewnie w jego własnym domu cos jest nie tak? Może wówczas warto troche wniknąc w temat, zanalizowac przyczyny a nie tylko skutki :wink:

 

Ale wiem, wiem... nikt do tego nie zmusza. Nic nie musimy...

Po prostu możemy.

 

Robienie pogotowia opiekuńczego z domu to możei fajny pomysł, ale mało ekonomiczny :):)

 

Oczywiście, jeśli przyjaciel moich dzieci ma kłopoty - zawsze wie gdzie przyjść.

Kiedyś u mnie kolega dzieci mieszkał kilka tygodni - taka była potrzeba. Uzgodniona zresztą z jego rodzicami. I było badzo miło. Ale to zupełnie inna bajka niż ta o której pisze Anisia.

Nie zawzsze mamy prawo włazić z butami do czyjegoś domu. I wychowywać dzieci innych ludzi - oni nie muszą sobie tego życzyć. A nam nikt nie dał monopolu na ocenianie co jest dobrym wychowaniem a co nim nie jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a co, moze nie jest światowym liderem w tym niecnym postepowaniu?

Czytając co piszesz - tak.

 

to sa cytaty uzytkownikow forum :

"Nie lubię jej, koleżanki oczywiście, i już. Wkurza mnie u tego dziecka właściiwe wszystko."

 

Ja je tylko cytuje, a dzieciak chodzi do zerowki. Pomijam fakt, jak mieszkancy od buga do odry sa nasiaknieci miloscia do tych, ktorzy zostali zakonczeni znakiem zapytania(?)*

 

 

* (anty) ANTYSEMICKI ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiałam się nie raz nad sytuacją tego dziecka w domu. Niestety, nic na ten temat nie wiem. Dzisiaj nawet w drodze ze szkoły podpytywalam dziadka jednego z ich wspólnych kolegów i dowiedzialam się, że dzieci (nielubiana przeze mnie dziewczynka i jej brat) są puszczone samopas. Nic więcej na temat rodziny nie wiem.

No nic na to nie poradzę, że nie lubię jej. Nawet kiedy przychodzą rozbrykani chłopcy i harmider w domu jest sto razy wiekszy, tak na mnie nie działają jak ta dziewczynka.

I nie chodzi tu o miskę zupy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiałam się nie raz nad sytuacją tego dziecka w domu. Niestety, nic na ten temat nie wiem. Dzisiaj nawet w drodze ze szkoły podpytywalam dziadka jednego z ich wspólnych kolegów i dowiedzialam się, że dzieci (nielubiana przeze mnie dziewczynka i jej brat) są puszczone samopas. Nic więcej na temat rodziny nie wiem.

No nic na to nie poradzę, że nie lubię jej. Nawet kiedy przychodzą rozbrykani chłopcy i harmider w domu jest sto razy wiekszy, tak na mnie nie działają jak ta dziewczynka.

I nie chodzi tu o miskę zupy.

Anisia, nie musisz jej lubić, to co z tego, że to dziecko??

Są dzieci i dorośli, których po prostu NIE DA się LUBIĆ i już.

ja na przykład ma w rodzinie takie dziecko, którego serdecznie nie znoszę :x

a mój syn za nim przepada, no i co robić?? Kiedyś się krygowałam i starałam się nie zwracać uwagi na jego beznadziejne zachowanie, a teraz walę prosto z mostu: nie rób tak mojemu ... (tu imię mojego syna) i mam w nosie co pomyślą rodzice tego dziecka, którzy oczywiście nie widzą nic złego w tym, że rzuca piłką do nogi celując prosto w twarz mojego dziecka :-?

Generalnie dziecko niewychowane do potęgi entej :-? : szepty w towarzystwie (mamusia bierze w nich udział, wiec chyba nie uważa tego za coś niestosownego). Dalej, chłopiec ten zadaje mojemu pytania z matmy, o której mój pojęcia bladego nie ma, bo jest dwa lata młodszy i cieszy się, że nie wie :x

I niestety nie da się całkowicie zlikwidować kontaktów, choć mocno je ograniczyliśmy :roll: To bardzoooooooooo bliska rodzina :-?

Mam nadzieję, że mój syn kiedyś dorośnie do tego, że tamtem to zwyczajny dupek żołędny :p

Także, Anisia widzisz, nie jesteś sama :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochani, nie rozwalajcie ciekawego wątku dyskusją z trollem, ja wiem, że i jesteście bardzo zadowoleni z tego jak błyszczycie dowcipem ;-) ale popatrzcie - ile merytorycznych wypowiedzi tutaj, a ile mydła...

 

Anisiu, ja nie wiem, czy tego się da uniknąć i czy jest w ogóle jakikolwiek sposób na uniknięcie opisanej przez Ciebie sytuacji, który nie niesie za sobą skutków ubocznych, w postaci chociażby sprawienia przykrosci dziecku, które - co parę osób pisało - moze wcale nie tej zupy w Twoim domu szuka. Wiesz co, mnie siewydaje, że my-rodzice, przeceniamy wpływ niektórych (zaznaczam - niektórych) przesłań, sygnałów, komunikatów na nasze dziecko, i że jak już też ktos pisał - dziecko wychowane we właściwej hierarchii wartości dostrzeże, że ktoś tam jest przysłowiowym dupkiem żołędnym ;-)

 

Czy w dzieciństwie nie miałąś sytuacji, że znalazłaś siepod czyimś wpływem? Albo przeciwnie - że kogoś zdominowałaś? Ejże...;-) Ja też się przyglądam koleżankom i kolegom moich dzieci i widzę coraz jaśniej, że nie jestem w stanie kontrolować calego przekazu, jaki do nich trafia. A jest różnie, i sytuacje takie jak podana przez Ciebie też sie trafiają.

 

Korzystaj z tego, że dziecko jeszcze nieduże i pomóż jej zbudować taki filtr, który będzie w przyszłości moderował komunikaty od reszty społeczeństwa. Bo przecież nie chodzi o miskę zupy.

 

U mojej córy w klasie dzieci oglądają "Włatcuf muh" (nie wiem, czy wystarczająco rozwaliłam ortografię ;-) ) i dzieci, które co dzień przewalają w sklepiku paręnascie złotych. To jest pierwsza podstawówki. I wiem, że już policzone są dni, kiedy mogę jeszcze dziecku wytłumaczyć, że nie musi robić tego, co inni i kiedy mnie jeszcze posłucha...

 

PS. A cudzych dzieci na rękach nosić nie będę, bo mam wystarczająco swoich ;-) ale jedno wiem - prawie za każdym nieznośnym dzieciakiem, nie mówietu oczywiście o tych z problemami neurologicznymi, stoi rodzic, któremu wisi kalafiorem. Smutne, ale prawdziwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przypomina mi się pewna historia. Jak byałm mała przyjeżdzałam bardzo często do cioci, takiej ciotecznej babci, nawiasem mówiąc właścicelki mojej aktualnej działki :D Ciocia miała silną osobowość i charakterek, że hej. Wszyscy okoliczni złodzieje bali się jej panicznie a uczciwi ludzie- szanowali 8) Przez wiele lat nie wychodziła poza dom a i tak wiedziała wszystko o wszystkich...

Kiedys sprowadziła się w okolicę nowa rodzina, traf chciał, że była tam córka w moim wieku, z którą się zakumplowałam. Jak się ciocia zorientowała, poprosiła dziewczynkę, żeby wszedł jej tatuś, jak będzie miał chwilkę. Przyszedł. A ciocia prosto z mostu "czy jest pan uczciwym człowiekiem i jak pan zarabia na życie. Bo MOJA siostrzenica chce się przyjaźnić z pana córką" Wiecie co, facet oniemiał i wyspowiadał się ze wszystkiego :lol: To była osobowość!

Ale ogólnie zasada jest dobra - kim są rodzice. Można uniknąć sporo nieprzyjemności. I nie piszę oczywiście o forsie czy czymś podobnym. Po prostu - czy jest pan uczciwym człowiekiem :lol:

A z tego jasno wynika, że podzielam zdanie mojej cioci i z doświadczenia życiowego wiem, jak zły wpływ może mieć niewłaściwa koleżanka. Uczmy selekcji, póki jeszcze się da.

Co do wychowywania innych dzieci - sorry, moje nikłe talenty pedagogiczne ledwie wystarczają na moje dziecko. Nie mam powołania ani umiejętności ani wreszcie ochoty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"czy jest pan uczciwym człowiekiem i jak pan zarabia na życie. Bo MOJA siostrzenica chce się przyjaźnić z pana córką" Wiecie co, facet oniemiał i wyspowiadał się ze wszystkiego :lol:
genialne :lol: :lol: :lol:

Nie mam powołania ani umiejętności ani wreszcie ochoty.

Amen :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...