Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy lubicie wszystkich kolegów/-żanki swoich dzieci?


Anisia3

Recommended Posts

ansisi dziecie jest ułożone więc jest grzeczne

Jak tak sobie patrze na moją komunikację z niektórymi ludźmi (całkiem niemała grupa z budowlańcami na czele) to zaczynam żałować że jestem "dobrze" wychowany. Automatycznie mówię dzień dobry dziękuję, miłego dnia itp głupoty a dla niektórych to niemalże jak język obcy. Coraz bardziej dociera do mnie że dla pewnych osób jest to oznaka braku asertywności, i tego że jest sie jeleniem który nie będzie się darł, kłócił itp i którego można stuknąć. Chamstwo jest u nas tak wszechobecne że szok i zauważyłem że przyjmując taka pozycję w rozmowie z coniektórymi osobnikami dopiero wtedy jestem "partnerem" do rozmowy. Fajnie jakby był sposób nauczenia małego dziecka odróżniania takich osób i odpowiedniego reagowania a nie grzeczność za wszelką cenę.

Ta kolezanka może mieć przecież podobnych rodziców a jeśli jest do tego rozpieszczone to zabawa na całego. Żeby nie okazało się że to coś w stylu toksycznego człowieczka który musi nad kimś dominować bo to dobre dla córki z pewnością nie będzie. A do tych którzy piszą o urodzonych liderach- gratuluję wiedzy na temat co to jest lider w dorosłym życiu, bo zdecydowanie nie jest to duża wersja buraka narzucającego swoje zdanie, choć dla pewnych firm czy instytucji tacy właśnie sa potrzebni więc wmawia się innym że oni są "liderami".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 51
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Ależ w jaim sensie będzie popychadłem???Akurat tamta dziewczynka może jest rozwydrzona i od swych rodziców nigdy w tyłek nie dostaloa i zachowuje sie jak kotka gdzie nie pójdzie tam paskudzi a ansisi dziecie jest ułożone więc jest grzeczne nie przyszło ci np do fgłowy ale przecież ty na odległość wiesz wszystko najlpeiej i kopac ludzi też juz umiesz nawet dzieci zero tematu i rozmowy masz klapki na oczach i jestes zbyt jednostronny na jakąkolwiek dyskusje ...ja tez nie wiem ale nie wyciągam zaraz wniosków ..i nie pisze "popychadło" o dziecku jakikolwiek rozwydrzenie mozna jeszcze wychowaniem uleczyć i nie jest to wina innego rodzica że nie lubi rozwydrzonego dziecka sąsiadów no w cholere gówno w kupkach kwiaty w maju

 

Dzieciak domaga sie tego czego nie ma, moze te dobrze wychowane czegos sie nauczy przy tym “bandyckim” i przestanie byc pionkiem.Szkoda tylko , ze “wydanie dodatkowej kromni chleba w oczy kole“.

 

 

Ps. To nie jest wiek “osli “ i nie ma tu mowy o samochodach , pieniadzach , narkotykach itp. To jest normalny “brud”.

 

Tak się zastanawiam, czy to ze mną jest coś nie tak, czy może jednak z koleżanką mojej Małej. Nie lubię jej, koleżanki oczywiście, i już. Wkurza mnie u tego dziecka właściiwe wszystko. I nie wiem jak sobie z tym poradzić, bo to w końcu koleżanka z klasy i tej samej ulicy.

Dziewczynki są jeszcze małe, chodzą do zerówki. Kolegują się. Koleżanka nas odwiedza prawie codziennie, a ja najchetniej nie oglądalabym jej w ogole.

Ja wiem, ze to małe dziecko, ale drażni mnie to, że przychodzi zawsze w czasie obiadu. Kilka razy poczęstowalam ja obiadem, to teraz za kazdym razem wisi nam nad stołem i patryz wygłodnialym wzrokiem. Ale przecież nie mogę prowadzic stołówki dla dzieci z osiedla.

Jak się bawią, to tamta co chwila ma jakiś nowy pomysł i zmienia zdanie bez przerwy. Nawet koledzy Sary jakoś spokojniejsi są niż ta dziewczynka.

Dzisiaj była kolejna akcja, kiedy to Sara poszła z kolega i jego rodzicami na boisko a tamta tak jęczała i męczyła moja córkę, żeby poszla z nią na inny plac zabaw, że mama tego kolegi przyprowadziła moje dziecko do domu, bo przeciez nie mogła pozwolić iść gdzie indziej, skoro wzięli odpowiedzialność za dziecko.

Co o tym myślicie?

 

 

dziecko powinno sie tego domagać ale we własnym domu a nie u obcych........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

dziecko powinno sie tego domagać ale we własnym domu a nie u obcych........

 

z pewnością się domaga... nie dostaje - dlatego szuka gdzie indziej...

 

może nie doświadczyliscie tego w dzieciństwie...z pewnościa do wspaniale - ale naprawdę dziecko nie wie jak komunikować otoczeniu o swoich potrzebach - a dorośli nie potrafią odczytywać tych często niejasnych sygnałów...

dziecko nie potrafi wprost powiedzić czego mu brakuje...nie zawsze jest to proste zamknięcie w sobie, płacz, ale przeciez z pewnością to wiecie...okazuje to w pokrętny sposób...czasem rozpaczliwy - zraża innych swoim zachowaniem bo nie potrafi inaczej...stara się zwrócic uwage na swą odrębność - często z odwrotnym niz zamierzony skutkiem...

z moich własnych obserwacji wynika że własnie dlatego że jesteśmy dla takich dzieciaków obcy - możemy mieć większy wpływ na nie niż ich własni rodzice...dzieciaki idealizują sobie nas dorosłych - jeśli poczucją w nas ciepło i zainteresowanie moga sie otworzyć i usłyszymy od nich więcej niż tylko to co widać na pierwszu rzut oka...może zmienimy o nich wtedy zdanie...

 

to naturalnie nie wyklucza postawienia wymagań dotyczących zachowania i wyznaczenia granic - co im mozna a czego nie w naszym domu...jesli im zalezy - będa sie starały dostosować...jeśli się obrażą - trudno

 

nam rodzicom- zabieganym i zmęczonym codziennością nie starcza czasu i uwagi dla wlasnych dzieci...z naszymi mamy problemy z którymi nie potrafimy sobie poradzic - więc jeśli widzimy je jeszcze u obcych to się zamykamy na samym wstępie...najwygodniej jest gdy koledzy naszych pociech są poukładani, grzeczni kulturalni...izolujemy nasze dzieci od tych "nieprzewidywalnych" - może dlatego że co z oczu to z serca...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najwygodniej jest gdy koledzy naszych pociech są poukładani, grzeczni kulturalni...izolujemy nasze dzieci od tych "nieprzewidywalnych" - może dlatego że co z oczu to z serca...?

Nie zgadzam się z tym. Najbardziej lubię tych najmniej przewidywalnych - i najbardziej rozbrykanych. To nie chodzi o "dzień dobry" czy "do widzenia". To chodzi o to , że np. widzimy jak nasze dziecko jest wykorzystywane lub szantażowane emocjonalnie przez takiego manipulanta. I - jako dorośli, którzy już umieją takie zachowania zauważyć - staramy się oszczędzić naszym dzieciom rozczarowań.

Ja jedynie zwracam moim dzieciom uwagę na pewne fakty - ale to one decydują a kim się przyjaźnią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najwygodniej jest gdy koledzy naszych pociech są poukładani, grzeczni kulturalni...izolujemy nasze dzieci od tych "nieprzewidywalnych" - może dlatego że co z oczu to z serca...?

Nie zgadzam się z tym. Najbardziej lubię tych najmniej przewidywalnych - i najbardziej rozbrykanych. To nie chodzi o "dzień dobry" czy "do widzenia". To chodzi o to , że np. widzimy jak nasze dziecko jest wykorzystywane lub szantażowane emocjonalnie przez takiego manipulanta. I - jako dorośli, którzy już umieją takie zachowania zauważyć - staramy się oszczędzić naszym dzieciom rozczarowań.

Ja jedynie zwracam moim dzieciom uwagę na pewne fakty - ale to one decydują a kim się przyjaźnią.

czyli piszemy o dwóch różnych sprawach

z tego co piszesz rozumiem że tych co manipulują twoim dzieckiem czy wykorzystują nie przepędzasz z domu - bo tak - tylko reagujesz - rzucasz światło na problem którego Twoje dziecko nie widzi - wyrażasz swoją dezaprobatę dla takiego zachowania - mówisz jak być powinno czy nawet czego oczekujesz i dajesz dziecku wybór...to rozumiem

ja odnosze się do przykłądu Anisi3 - dziecko nie wykracza w sposób rażący przeciwko... :wink: znaczy nie zagraża w jakiś szczególny sposób bezpieczeństwu naszego dziecka, nie kaleczy go, nie namawia do bezeceństw, nie obraża i uwłacza...więc czemu miiałabym się pozbywac takiego problematycznego dziecka z domu? bo tak wygodniej...? bo nie wpasowało się w moje wyobrażenie o grzecznym towarzyszu zabaw mojego dziecka? przestaje być miło gładko i gemutlich...?

jeśli moje dziecko lubi się bawić z tym "niepoukładanym" dlaczego mamy mu taką możliwość odbierać...może lepiej jak samo dojdzie do wniosku że nie warto...możemy mu to uświadamiać i reagować...

ale uważam że nie powinno się usuwac dzieciom kłód spod nóg w postaci nadpobudliwego kolegi, narzucającego naszej pociesze swoją wolę...może faktycznie nie jest mu dane być liderem - albo wręcz odwrotnie dzieki temu okaże się że po kilku porażkach z rówieśnikami zacznie brać sprawy w swoje ręce - bo powie dość? :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Nie powie dość. Na to trzeba być dorosłym

2. Te niepoukładane, niewychowane dzieci często mają wręcz hipnotyzujący wpływ... wpływ osobowości. Niestety, rzadko dobry.

3. Niewychowane dzieci jeżeli mają silny charakter, wyrosną. Po drodze zniszczą wielu słabszych. Lepiej, żeby nie moje dziecko...

4. Jak byłam dzieckiem, grzecznym i słabym, pod wpływem koleżanki kradłam w sklepach. Dobrze, że się przeprowadziłam, problem koleżanki sam się rozwiązał. Mama oczywiście nic nie wiedziała......

5 charakter zależy od środowiska. Bardzo. Wiem coś o tym 8)

Będąc dorosłym nie przepadam za niektórymi dziećmi. W nich jak w soczewce widać wszystkie wady ich rodziny. Ja ich przez pół godziny nie naprawię. A dzieci manipulują nie tylko rówieśnikami, też dorosłymi... i to jak bardzo!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zostawiam wybór znajomych moim dzieciom - bo są nastolatkami.

Jak były małe ( przedszkole, początek podstawówki) nie byłam taka miła :)

Bardzo rzadko trafiało się dziecko, korego nie lubiłam. Na ogół po prostu zachowywało sie po chamsku i dlatego mnie wkurzało. Ale wtedy zwrócenie uwagi pomagało. Teraz trudno, żebym wychowywała obcego 17-latka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby wszystko było czarno-białe... Ale nie jest. Póki dziecko jest małe, mam jakąś mozliwość ingerencji w towarzystwo. Wiem, że juz niedługo. Ale nic nie da zakaz spotykania sie z koleżanka, bo one chodza do jednej klasy i mieszkają przy tej samej ulicy. Tak czy owak kontakty jakies bedą.

Z pewnoscia w tamtej rodzinie czegoś brakuje. Nie wiem czego. Może ciepla i okazywania uczuc... A za to jest kablowka z tysiącem zbytecznych programów. To wiem na pewno. Ale cholera, nie ja jestem od wychowywania obcych dzieci. Mam dwoje wlasnych i to mi wystarczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niestety Anisiu-człowiek to istota społeczna i musisz przygotować dziecko na rozmaite sytuacje. Porozmawiaj z córką na temat koleżanki, o jaj odczuciach-jak ona odbiera pewne sytuacje. Może powinnaś podać nam więcej przykładów negatywnych zachowań koleżanki ...przeczytałam Twój pierwszy post i niestety nie widzę jakichkolwiek nietypowych zachowań u tej drugiej dziewczynki...Czy oprócz tego, że bywa lekko zaborcza i łypie na obiad bywa np chamska, itd? Zmienia zdanie podczas zabawy...cóż, wydaje mi sie że twoje dziecko jest po prostu bardzo spokojne - ale izolując dziecko (chyba, że chodzi o patologię) zrobisz mu więcej szkody niz pożytku-wychowasz mimozę i tyle. Ludzie dookoła mają różne charaktery a szantaż w wykonaniu 6 latki to mega powszechne zjawisko-po prostu wiele dzieci w tym wieku traktuje pewne sprawy jak najważniejsze na swiecie... Nikt was w dziecinstwie nie błagał o wizyte na "innym" podwórku mimo że mama kazała bawic się na widoku???? przyznaję, że byłam takim prowodyrem ...bo tam była lepsza huśtawka, bo byłam zazdrosna o przyjaciółkę, która bawi się z inną dziewczynką.... to normalne. 30 lat temu rodzice nie przejmowali się takimi rzeczami-dziś rodzice pokładają w dzieciach więcej ambicji:dziecko ma być ułożone, wzorowo wypełniać obowiązki szkolne, być grzeczne dla starszych-i tak być powinno. Jednak rodzice posuwają się czasem zbyt daleko w kreowaniu świata swoich dzieci. Oby to nie było zgubne w skutkach. Jedną z pierwszych rozmów psychologicznych podczas pracy w oswiacie odbyłam z dziewczyną z dobrego domu-rodzice "Ą"'"Ę"...... Dziewczyna skumała się z trudnym towarzystwem, była trawka itd.... Rodzice zszokowani.... Mi powiedziała,że całe życie była pod kloszem, że rodzice wybrali za nią szkołę, znajomych i hobby.... To nie chodzi o to aby puszczac dziecko samopas bez kontroli , ale by uczyć je samodzielnej oceny rozmaitych sytuacji życiowych i reagować drastycznie w sytuacjach bardzo trudnych,przerastających możliwości naszego dziecka.

 

W systuacji Anisi porozmawiałabym z córką i Zapytała o jej odczucia w momencie opisanych sytuacji. Czy dobrze się czuła gdy jej zdanie się nie liczyło? wyjaśniłabym, że nikt nie ma prawa wymuszać na niej okreslonych zachowań. Zaproponowałabym sposoby obrony swojego zdania:

"Monika, nie chcę iść na inny palc zabaw-jak chcesz, możesz tam iść sama"

"obiecałam mamie, że nie będę chodziła sama do sklepu-a fajni ludzie zawsze dotrzymują słowa".

"nie podoba mi się, że zawsze chcesz mną rządzic podczas zabawy-jeśli chcesz byc moją koleżanką-szanuj równiez moje zdanie."

"Przykro mi ze juz nie chcesz grać w piotrusia bo zaczęłam wygrywać-to żaden wstyd przegrać z dobrą koleżanką, przynajmniej obie mamy dobrą zabawę a nie tylko ty".

 

Możecie przećwiczyć z córką asertywne odpowiedzi na sucho...a potem zachęc ją do wdrożenia ich w życie. Prawdopodobnie z wypiekami na twarzy opowie ci o tym, że dziś na przerwie to się Monice "nie dała":) Wykorzystaj ta sytuację dla kształtowania mocnego charakteru dziecka.

 

Zareaguj izolacją w momencie, gdy zauważysz bardziej niepokojące oznaki - i - ludzie-rozmawiajcie ze swoimi dziećmi! nawet 6-letnimi -one wbrew pozorom dużo rozumieją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się, podpisuje siępod każdym słowem.

 

Nie dość, że rozumieją, to jeszcze mamy ten luksus, że są w wieku, w którym rodzic jeszcze jest autorytetem i jeszcze sie mu ufa prawie bezgranicznie.

 

Nawet bardzo dominująca koleżanka nie jest w stanie sześciolatkowi tyle wdrukować, co my rodzice. No niestety, mamy pod górkę, o wiele łątwiej jest dziecku zdefiniować ramy dobrego wychowania pt. proszę dziekuję wycieraj buty, niż wyczulić je na te wszystkie subtelności typu manipulacja, półprawda szantaż emocjonalny... ale nikt nam nie obiecywał że będzie łątwo, w końcu w wychowaniu młodego pokolenia pomaga nam cały sztab ludzi, pedagodzy, psycholodzy, duchowni, media (tiaaaaa ;-) ) nawet jeden minister chciał, gdyby to było proste, to ci wszyscy ludzie nie zawracaliby sobie całymi latami głowy.

 

A w ogóle wiecie co, czy czytaliście książkę Janusza Korczaka "Jak kochać dziecko"? Dostałam ją w prezencie parę lat temu i ostatnio wpadła mi w ręce po raz kolejny...jestem pełna podziwu, jak ten człowiek, wychowany w końcu w kulturze "dzieci i ryby głosu nie mają" dopominał się o szacunek dla osobowości dziecka, o słuchanie tego, co chcą nam przekazać - a przecież miał do czynienia z dziećmi naprawdę trudnymi, w trudnych i okrutnych czasach ...poczytajcie, nawet jeśli jest tam wiele anachronizmów, to wymowa jest niesamowicie aktualna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najwygodniej jest gdy koledzy naszych pociech są poukładani, grzeczni kulturalni...izolujemy nasze dzieci od tych "nieprzewidywalnych" - może dlatego że co z oczu to z serca...?

Nie zgadzam się z tym. Najbardziej lubię tych najmniej przewidywalnych - i najbardziej rozbrykanych. To nie chodzi o "dzień dobry" czy "do widzenia". To chodzi o to , że np. widzimy jak nasze dziecko jest wykorzystywane lub szantażowane emocjonalnie przez takiego manipulanta. I - jako dorośli, którzy już umieją takie zachowania zauważyć - staramy się oszczędzić naszym dzieciom rozczarowań.

Ja jedynie zwracam moim dzieciom uwagę na pewne fakty - ale to one decydują a kim się przyjaźnią.

 

 

 

TO NIE MóJ CYTAT!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...