Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

No to buduj? - kolejny inwestor


Recommended Posts

Przedłużony week-end pod znakiem drzwi i wykańczania pomieszczenia technicznego.

 

Odnośnie drzwi - zakończyliśmy mocowanie wszystkich (niby tylko pięciu) drzwi. Nawet nieźle nam wyszło. Teraz, mimo że minęło jeno kilka dni, już nie mogę sobie przypomnieć że kiedyś mieszkałem bez drzwi.

 

Zakończyliśmy też (prawie) budowę czegoś w rodzaju zlewu + obudowa pralki w pomieszczeniu technicznym. Strasznie to jakoś opornie nam szło i na koniec też pojawiła się niespodzianka - po dosunięciu do ściany rozszczelniła się złączka na głównej rurze wodociągowej. Przed wszystkimi zaworami w domu więc jedyna możliwość zakręcenie w studzience wodociągowej. A tam 2 m wody :-? To do marketu - zakup pompy i pompujemy. Hydraulik w niedzielę nieosiągalny. Więc na noc wyłączanie wody. Do mycia włączamy rano i później z powrotem wyłączenie. Na szczęście hydraulik przyjedzie wieczorem.

 

Śmiejemy się że teraz przerabiamy "pierwsze" rzeczy. Był pierwszy dzień w domu, pierwsza noc, pierwszy tydzień itd. Teraz przyszła kolej na pierwszą awarię :wink:

 

Żona w końcu się złamała - zaczęła sadzić kwiatki mimo że zapewniała że dopiero po postawieniu płotu.

 

Mieliśmy też poważną rozmowę i zapadła decyzja ("prawie" ostateczna) że zbudujemy w ogrodzie staw kąpielowy.

 

Aha - i wyszło nam że na jednej ścianie gabinetu zmieści się jedynie ok. 600 książek. Teraz te półeczki przed nami. Zobaczymy ile książek pozostanie po zbudowania półek (innymi słowy – w ilu warstwach półki stawiać będziemu musieli)

 

I jeszcze zamówiliśmy szafę z drzwiami przesuwnymi do sypialni (takie na całą ścianę od podłogi do sufitu).

 

No to chyba już wszystko ...

 

Ps. Pozdrowienia dla budowniczych Zaciszy (i nie tylko).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 117
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

No cóż - dawno nie pisałem. Bo niby dom wykończony - ale ciągle jest coś do zrobienia. Coś mi się wydaje że z siedzeniem na tarasie to poczekam przynajmniej do emerytury :wink: Prawdę mówiąc – to do tego siedzenia na tarasie nie śpieszy mi się.

 

Ogólnie nie są to rzeczy wielkie. Zmieniam coś w alarmie (tu ostrzeżenie dla żon - taki alarm to zabawka jedna z lepszych jakimi się bawiłem) lub robimy półki na książki. To ostatnie z wielu względów mnie zaskoczyło. I tak:

 

1) Zrobiliśmy połowę planowanej ilości (czyli 10 m bieżących z planowanych 20) i okazało się że doszliśmy jedynie do literki 'D'. Chyba więc będzie trzeba powiększyć ilość półek i np. zaanektować kolejną ścianę.

2) Nie zdawałem sobie sprawy że tak odczujemy (pozytywnie) jak książki staną na półkach zamiast leżeć w stosach na podłodze. Dom stał się od razu jakiś taki bardziej "uporządkowany". Mimo że dopiero po północy skończyliśmy układać książki – a żona przez ostatnie 12 godzin szlifowała i malowała półki - humory mieliśmy znakomite.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i dzisiaj przy śniadaniu uświadomiliśmy sobie że to właśnie mija pierwszy miesiąc w nowym domu. :D Bogowie moi - jak ten czas leci. I cały czas mamy wrażenie że jesteśmy zajęci (przez ten miesiąc nie tylko telewizji nie oglądaliśmy - nota bene - nie mamy telewizora - widok za oknem ciekawszy, a w zimie liczymy na kominek :wink: - ale i żadnego filmu na DVD nie obejrzeliśmy - to ostatnie jednak z powodu sterty książek na podłodze w gabinecie - musielibyśmy oglądać film z odległości 1 m co zdecydowanie nie jest OK - ale na szczęście nowe półeczki w drodze - "tymi ręcami" je robimy - więc już w wkrótce ...) - a jak tak się zastanowić co robiliśmy - to ciężko powiedzieć - a już zupełnie ciężko uwierzyć że to zajęło tyle czas. Ale mówiąc otwarcie - dobrze mi z tym.

 

I dostaliśmy pierwszy list w nowej skrzynce. Zastanawialiśmy się co to będzie. A okazało się, jakżeby inaczej, że to rachunek za elektryczność :D To tak żebyśmy pamiętali że świat o nas nie zapomniał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przetestowałem doręczanie listów. Jest tak jak mówiła Ivo - listonosz zawsze trafi. Jakoś nie zawiesiłem jeszcze tabliczki - a list doszedł. Super.

 

"Skończyliśmy" półki. Napisałem w cudzysłowie bo okazało się że doszliśmy do K. A jeszcze ksiązki u mnie w domu i u żony. Zapada decyzja że to co miało być całością jest tak naprawdę zaledwie połową. Więc powtórka z rozrywki - robimy drugie tyle półek.

 

Aż mnie to trochę przeraża. Policzyłem że dotychczasowe półki, razem z książkami, ważą ok. 800 kg. Więcej niż kominek z obudową z marmuru :o . Wszędzie piszą że z kominkami trzeba uważać, trzeba wcześniej przewidzieć, wzmocnić fundamenty itd. A tu głupie książki - i prawie tona. A szykuje się następna ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od piątku mam już szafę z drzwiami przesuwnymi. W sypialni. Ponieważ sypialnia mała - obecnie zrobiła się takim sześcianikiem ale z duuuuużą ilością drzwi - wejściowe, drzwi na taras i do szafy ;-) ;-). Ale wszystko się zmieściło (w końcu pod łóżkiem nic nie leży) i nawet mamy jeszcze wolne miejsce :D

 

I zrobiliśmy kolejną półkę na książki. Czyli obecnie to jest ok. 30 m bieżących półek (półtorej ściany). Książki które są w domu - udało się postawić w całości :D Super. Gabinet połączony z biblioteką stał się taki jakiś przytulny. Nie wiem czy tylko na mnie taki pokój z całymi ścianami zastawionymi książkami działa strasznie uspokajająco.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba na forum otworzę nowy temat: co zrobić jak na działce zalęgną się ... krowy ;-)

 

Przyjeżdżam ci ja wieczorkiem, a tu pod oknami trawa stratowana. Odkurzam swoje wspomnienia z harcerstwa, wzorem Indian badam ślady - i już wiem - to były krowy. Wypatrzyłem gdzie obecnie się pasą, poczatowałem na właścicielkę i karczemną awanturę zrobiłem. Mam nadzieję że do kobiety dotarło - zwłaszcza chyba zrobiło na niej wrażenie że mogły mi zniszczyć oczyszczalnię która kosztowała ponad 5 000 zł. Zobaczymy dzisiaj.

 

To jednak zastanawiające - ten brak poszanowania dla cudzej własności w narodzie. W efekcie ja, zagorzały przeciwnik wszelkich ogrodzeń, płot stawiać muszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Ot mieszkamy sobie i tak powoli coś tam dłubiemy. Wczoraj zamontowaliśmy (tj. na razie położyliśmy żeby być dokładnym) ostatni parapet. W kuchni. Więc jutro parapetówka! (pierwsza poważna z dłuuuugiej serii - zapowiada się 15 osób na jutro).

 

Parapet kosztował nas 0 zł (słownie: zero złotych) bo pan od szafy stwierdził że takiego właśnie wymiaru i w takim kolorze został mu "ścinek" (tak z 1,8 m) z blatu do kuchni który właśnie robi dla klienta :o Więc skorzystaliśmy, a co ;-)

 

W pracy mam takie urwanie głowy że dobrze że już pobudowałem - teraz to budować by mi czasu nie starczyło ;-) A wieczorkami (tak po 22:00) robię od 2 dni stoliczek na kawę do salonu. Już stoi - teraz ma być do tego ładny :-D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Parapetówa się udała. Żona gotuje i piecze znakomicie – szkoda tylko że zwykle na to czasu nie ma. Na szczęście jeszcze dwie imprezy przed nami - dla kolegów z mojej pracy i druga - dla sąsiadów. Ale to już może jak wyjdę ze szpitala.

 

Stoliczek skończony. Nieźle wyszedł (przynajmniej naszym zdaniem). Testowaliśmy wykorzystanie w sposób niestandardowy parkietów przemysłowych. Więc skoro wyszło - następne w kolejce są drzwi zasłaniające w łazience wnękę z bojlerem. A później coś a la boazeria na ścianie przy łóżku.

 

Na razie jednak zajmuję się rzeczami koniecznymi. Są nimi:

1) wykończenie wentylacji (wcześniej jeno zrobiłem rozprowadzenie przewodów - teraz wentylatory, sterowniki, wyrzutnie i filtry)

2) rozbudowa alarmu (z oczywistych względów - bez szczegółów ;-) )

 

Walczę też z ZE. Chyba zmienię podpis na napis "Zakład Energetyczny w Pruszkowie musi zostać zamknięty!" ;-)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Tym razem nie będzie nic o budowie (bo się nic nie działo). Będzie osobiście - więc można post pominąć.

 

W czwartek 29 lipca żona wyjechała w delegację na Kaszuby. Zupełnie z zaskoczenia trafiła na do szpitala i natychmiast na stół operacyjny. Operacja się udała. Podobno niewiele brakowało a wszystko skończyłoby się śmiercią. A całe zdarzenie miało bezpośredni związek z operacją którą żona przeszła jak miała 2 lata :o. Nieszczęście mogło się przydarzyć zarówno 10 lat temu jak i nigdy. Ale zdarzyło się akurat tego dnia. I dzięki trafieniu do dobrego szpitala i na dobrego lekarza - zakończyło się szczęśliwie.

 

Gdy żona wychodziła ze szpitala 5 sierpnia - ja z kolei leżałem na stole operacyjnym. Co prawda w moim przypadku było to planowane już dawno temu i nie było zagrożenia życia. Operacja też się udała i wróciłem do domu w poniedziałek.

 

I tak dziwnym zrządzeniem losu - obydwoje jesteśmy rekonwalescentami. Poruszamy się powoli i ostrożnie, ale zdrowiejemy z każdym dniem. Jak na razie, odpukać, wygląda że dowiedzieliśmy się o sobie więcej i mamy szansę być zdrowsi niż byliśmy 2 tyg. temu.

 

Dziwny jest ten świat, nieprawdaż?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Lato się kończy - co mobilizuje do zrobienia w końcu rzeczy wielokrotnie odkładanych. Uzgodniliśmy z wykonawcami i na razie plany są następujące:

1) Druga połowa września - na tydzień wchodzi kominkarz. Wkład stoi już 3 miesiące - teraz zostanie podłączony i obudowany. Chcemy taką maksymalnie prostą obudowę tylko nie z gips-karton tylko to się chyba prostka nazywa ...

2) Za 2 tyg powinna wejść ekipa do ociepleń. Dom już ma U=0,29 więc jest nieźle. Tym niemniej trzeba co najmniej otynkować i pomalować - więc łamię się z myślami czy w ogóle ocieplać, a jeśli już to ile tego ocieplenia dać ...

3) Początek października umówiony człowiek do ułożenia gips-kartonu na poddaszu (na razie jest, z powodu kłopotów z wykonawcami, samo ocieplenie). Tu też jest pewna ciekawostka gdyż płyty leżą w salonie, przykryte kocami itp. i robią za takie duuuuże siedzisko. Bardzo się ono podobało wielu naszym gościom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Ubiegły tydzień - ja na urlopie bo miał być kominkarz oraz ekipa do ociepleń. Z tego kominkarz przyszedł - a ekipa do ociepleń dopiero w sobotę. Niestety ich poprzedni inwestor, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, dostał przypływ gotówki i postanowił jeszcze otynkować swój dom a nie odkładać tego na przyszłość. Stąd opóźnienie.

 

Ale po kolei:

Kominkarz pojawił się w poniedziałek, wymurował podstawę i wyjechał.

Pojawił się znowu, jak zapowiadał, w środę. Pracowali chłopcy dwa dni i skończyli w czwartek.

 

Kominek prościutki - żadnych półeczek, marmurów czy innych ozdóbek. Z zewnątrz gips-karton pomalowany na biało - w środku zamiast wełny - ocieplenie z tzw. prostki (taka cegła która pływa w wodzie - sprawdzałem).

 

Od razu napaliliśmy - naprawdę super :). Chyba jedyny kominek którym można grzać plecy jednocześnie patrząc w ogień (bo ogień odbija się w szybie wykuszu) ;-)

 

Oczywiście przy pierwszym paleniu śmierdziała farba termoutwardzalna - ale po 3 napaleniach już nic nie czułem.

 

Odnośnie ocieplenia - panowie pojawili się w sobotę. We 2 obłożyli styropianem 1/2 domu (jeszcze bez kołków itd.). Dzisiaj od rana znów działają - jadę zobaczyć efekt ...

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopcy dalej działają - dom już cały biały. Dziwnie wygląda. Ale już zamówiłem tynk - bardzo ciemny więc mam nadzieją że niedługo dom wróci do normy. A jak by się okazało że się nie podoba - to za kilka lat obrośniemy winobluszczem i będzie OK ;)

 

Od rana wiercenie kołków, szlifowanie styropianu, zapychanie dziur i robienie obróbek wokół okien.

 

Ps. W ostatnim Muratorze ankieta - pt. co będzie w wymarzonym domu. Strasznie chyba nietypowi jesteśmy bo w naszym wymarzonym (tj. tym który powstał/czy też powstaje) z 10 wymienionych w ankiecie pozycji mamy tylko 3 (w tym pozycja "inne") ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopcy styropian położyli, kołkami zamocowali, siatką owineli, klejem pociągneli, listwy przy oknach i drzwiach zamocowli... Ale teraz do soboty przerwa - poprzedni inwestor chce się wprowadzać - więc do niego na jakis końcowy szlif. Oj, gdyby ten inwestor to nie był mój znajomy - to bym ich tak łatwo nie puścił. Ale nadzieja że znowu zaczną od poniedziałku bo zamówiony tynk akrylowy czeka oj czeka ....

 

Ps. Kupiliśmy sobie, w prezencie, na rocznicę ślubu, aparacik cyfrowy. Co by tu teraz sfotografować ;)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od poniedziałku znów chłopcy tynkują. Trzykrotnie zaciągali klej na siatce. Dzisiaj ostatnie obróbki i malowanie gruntem pod akryl. I pewnie już pierwszy tynk akrylowy.

 

Chłopcom robota pali się w rękach. I jacyś tacy dziwni - sami mi pokazują co źle zrobili (ja się przyglądam - i może rzeczywiście w tym miejscu to kilka milimetrów odchyłki ale i tak na moje oko jest super)

 

Dom już lepiej wygląda bo pociemniał (na razie szary się zrobił) - żona się smiała że taki biały (po obłożeniu styropianem) - to zupełnie do nas nie pasował.

 

No to dzisiaj, jak dobrze pójdzie, będzie brązowawy od gruntu ...

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Czyli tynk zrobiony - chyba skończyli w czwartek 30 września. Jakoś tego nie zapisałem w dzienniku - aż dziwne.

 

Zdjęć narobiłem dużo - tylko problem z wklejaniem - w pracy bowiem mam firewall i nie za bardzo da się wychodzić w świat. Ale cos wymyślę i pewnie w tym tygodniu coś wkleję.

 

Bo tak przy okazji, przejrzałem początek dziennika i stwierdziłem, że właśnie stuknęła 1 rocznica budowy (nie zapisałem, kiedy zaczęli chłopcy kopać fundamenty, ale zalanie było 22 października i kojarzy mi się że koparka zaczęła pracować 10 października 2003 roku). No to czas na małe podsumowanie:

 

Mieszkamy już od 5 miesięcy (od maja). Stan obecny jest taki że:

1) Dół praktycznie całkowicie wykończony. Z większych rzeczy, zostały jedynie schody na górę (jest drabina).

2) Góra - brak obicia płytami gips-karton (planowane rozpoczęcie działań od przyszłego poniedziałku).

3) Na zewnątrz - brak schodów wejściowych (jest paleta), ogrodzenia i ogrodu.

(Podałem listę negatywną - tzn. czego nie ma - nie będę wyliczał co jest bo długo by to szło ;) )

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Płyty GK praktycznie na górze położone (zostały obróbki przy 4 z 7 okien - ale zrobią to chłopcy dzisiaj do południa). I finito jeśli chodzi o rzeczy które chcieliśmy zrobić przed zimą. No prawie. Bo chcieliśmy zrobić ogrodzenie, ale jednak go nie zrobiliśmy. To znaczy - właściwie zrobiliśmy tzw. zerowe przybliżenie ogrodzenia. W sobotę rozciągnęliśmy sznurek pomiędzy słupkami krańcowymi ;) Bardzo to ażurowe ogrodzenie i zastanawialiśmy się czy po pierwszej nocy nie znajdziemy jakiegoś rowerzystę powieszonego na nim (akcja: noc, jedzie rowerzysta na skróty przez naszą działkę i wjeżdża w rozciągnięty sznurek :o ). Ale na szczęście nic takiego się nie stało a "ogrodzenie" bez zniszczenia wytrzymało już 5 dni ;)

 

Z tym zamknięciem poddasza miałem jeszcze trochę roboty bo trzeba było przeciągnąć te wszystkie kabelki (od alarmu, elektryczności, kamerek, telefonu i komputera) przed położeniem płyt (żeby jak najmniej je później odkręcać - bo że uda się już nie odkręcać - to nie wierzę).

 

A zdjęcia zrobione jeno nie wgrane - ale już coraz bliżej, coraz bliżej rozwiązania ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Niestety nie miałem przedłużonego week-end'u, a ten który pozostał przeznaczyliśmy na "mały remont" ;) Konkretnie przenieśliśmy 3 gniazdka i zrobiliśmy oświetlenie w dodatkowym miejscu w salonie (za kominkiem). Żonie bardzo się spodobało gipsowanie. Efekt jest taki że obecnie nie da się określić, nawet dokładnie przyglądająć się ścianie, w którym miejscu tynk był usuwany by poprowadzić kabelki ;)

 

Po tym przyjemnym doświadczeniu przestałem się w ogóle przejmować tynkami i jak tylko jakiś kontakt lub gniazdko mi się nie spodoba to je przeniosę. Strzeżcie się wszystkie gniazdka i kontakty ;););)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Oj tyle czasu upłynęło - a my sobie pomieszkujemy, nic nie piszemy w dzienniku i raczej dobrze nam jest :D (na wszelki wypadek odpukałem) ;)

 

I Wam wszystkim, którzy czasami, pewnie przez pomyłkę albo jakimś przypadekiem szczęsliwym wiedzeni, zabłądziliście na tą stronę - Życzę Szczęścia oraz Ciepła Uśmiechu na Codzień i od Święta też.

 

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Zima trzyma - w nocy to z -12 C na dworze. Na szczęście tylko na dworze ;-) Tylko drzewa do kominka ubywa. A palę nie tylko dlatego żeby było cieplej ale że bez ognia to jakoś tak zupełnie nie tego... Już się nawet zastanawiam czy latem nie dać w środek jakiejś lampki żeby było bardziej swojsko.

 

Co do prac domowych:

1) Planujemy ogród. W przyszłym tygodniu będę zgłaszał do urzędów wszystkie te wiaty, oczka wodne itp.

2) Zakupiliśmy pustaki z BK i na dniach zaczniemy murować ściany działowe na górze.

3) Dzisiaj wizyta kolejnej firmy od schodów - chcemy takie metalowe, ażurowe z drewnianymi stopniami. Dodatkowo z 5 m barierki wokół otworu w stropie. Był już Rintal (ok. 14 000 zł) - zobaczymy jaką wycenę da konkurencja.

 

I powiem wam - choć są też wady takiego rozwiązania - ale zdecydowanie lubię mieszkać we własnym domu :D :D

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...