retrofood 06.05.2008 08:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 syn się mnie dzisiaj zapytał, czy gdybym miała dzisiaj zdawać maturę tak z marszu, bez przygotowania to bym zdała. Nie wiem może.... I odpowiedź: To nie słuchali dzisiaj w radiu? Zdawali maturę wczoraj znani dziennikarze. Nazwiska miłosiernie przemilczę. Zdał na "tylko tylko" jeden z nich. Reszta pały. I problem nie w wynikach, ale w komentarzu sprawdzających: gdyby matura była przeprowadzana wg starych zasad, to dostaliby celujący za samodzielność i odwagę w myśleniu, a według zasaad dzisiejszych - kiepściutko za odejścia od tematu głównego. Więc czego uczy ta dzisiejsza szkoła????? Miała podobno uczyć myślenia, a nie tylko egzekwować wiedzę encyklopedyczną. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
katja 06.05.2008 08:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 ... uczy schematycznego myślenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Barbossa 06.05.2008 09:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 szkoła egzekwuje wiedzę encyklopedycznąbyło, jest i będzie tak Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 06.05.2008 10:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 Tylko że dawniej dobry nauczyciel mając swobodę w ocenianiu ucznia mógł docenić samodzielność, niestereotypowość, swobodę myślenia. Mógł dać lepszą ocenę za pracę, może nie idealnie skomponowaną i obarczoną drobnymi błędami, ale ciekawą,niebanalną, samodzielną. Teraz nauczyciel, żeby "dobrze przygotować" uczniów do jakiegokolwiek egzaminu, musi nauczyć ich myślenia na zasadzie "jaka odpowiedź jest w kluczu". Miernota dobrze odgadująca myśli i zamiary twóry testu zda znacznie lepiej niż uczeń samodzielnie myślący. I żaden nauczyciel nic na to nie może poradzić! Egzamin jest jak teleturniej "familiada". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 06.05.2008 10:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 Agdus Zasadniczoi zgodze sie z Toba , z malym ale.. U nas w Polsce to jest tak , ze np. : Prawnicy narzekaja na "glupie" prawo , ale ktoz inny je ustanawia jak nie oni sami ? Nauczyciele narzekaja , ze nie moga docenic ucznia , bo przepisy , ale ktoz inny ustanowil takie zasady ? Czyzby elektrycy ? Szkoda , ze tak wciaz smiejemy sie z poziomu amerykanskiej edukacji . Tam to chociaz jednak mozna dyskutowac z nauczycielem chocby w temacie "co poeta mial na mysli , bo u nas to przepisowo musial miec i poeta i teraz uczen . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Dropsiak 06.05.2008 11:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 Agdus Zasadniczoi zgodze sie z Toba , z malym ale.. U nas w Polsce to jest tak , ze np. : Prawnicy narzekaja na "glupie" prawo , ale ktoz inny je ustanawia jak nie oni sami ? Nauczyciele narzekaja , ze nie moga docenic ucznia , bo przepisy , ale ktoz inny ustanowil takie zasady ? Czyzby elektrycy ? .... A kto zasiada/ ł w sejmie /ach i uchwala/ ł prawo? Jacyś elektrycy bankowo się znajdą. I nie tylko j. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mokka 06.05.2008 11:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 Tylko że dawniej dobry nauczyciel mając swobodę w ocenianiu ucznia mógł docenić samodzielność, niestereotypowość, swobodę myślenia. Ja zawsze dostawałam pały za analizę wierszy, właśnie tego co autor miał na myśli. Do dzisiaj pamiętam jak moja biedna Mama wezwana była do szkoły za to że szerzę Satanizm, po wypracowaniu na temat jaka forma mnie wyraża. Pisałam o mszy nie pamiętam już szczegółów, ale afera była na pół wsi . Nie chodziłam do byle jakiego LO, tylko takiego z tradycjami i renomą . Później jeszcze długo moja Mama słuchała jak to ma córkę Satanistkę . Ją to generalnie nie koniecznie obchodziło. Jeszcze była afera jak moja Mama jako lek. med została poproszona o wykład na lekcji wychowawczej w sprawie ogólnie mówiąc seksu. Jak odwaliła pogadankę to pani była czerwona ze złości i znowu było nie tak . Jako ulubiony utwór poezji współczesnej, który każdy mógł wybrać wybrałam wiersz Andrzeja Bursy pt " Sobota" bo pani dała wolna rękę. Nie doszłam do końca utworu i znowu kazała mi przyjść z Matką. Przyszła Mama i powiedział, że utwór też jej się podoba i to był koniec wolności wyboru literatury pięknej w moim wypadku .Tych afer to tak średnio jedna na tydzień podczas nauki w LO wypadało na mnie albo na Mamę. Jak już poszła do szkoły to był dym W końcu dali sobie z nami spokój i było już luz. Nie musiałam chodzić na żadne korki, magiel miałam regularny z większości przedmiotów, przez co mogłam sobie zmienić przedmiot maturalny z języka na matmę w ostatnim terminie bo byłam na bieżąco Mieć przewalone w LO to cudowna sprawa, bardzo rozwija horyzonty myślowe a i na dalsza drogę w życiu jest jak znalazł. Jeszcze w połączeniu z wcześniejszą szkoła muzyczną, chórem kościelnym, klubem sportowym to już nieźle wali w palnik . Do dzisiaj pamiętam bardzo dużo tematów z LO, to chyba jakaś trauma czy jak? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 06.05.2008 11:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 w tym "mieć przewalone w LO to cudowna sprawa" coś jest. z mojej klasy pierwszym, który uzyskał tytuł mgr był kumpel, który w 4 klasie na półrocze miał... 7 (siedem) luf. tylko to było technikum, nie LO. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 06.05.2008 11:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 Tam to chociaz jednak mozna dyskutowac z nauczycielem chocby w temacie "co poeta mial na mysli , bo u nas to przepisowo musial miec i poeta i teraz uczen . Nie lubie takich uogólnień. Dzis juz sie tak nie uczy! Jasne, że są w szkołach nauczyciele "starej daty, ale nie tylko! Nie każdy polonista to 50- letnia zgorzkniała stara panna, przychodzaca na lekcję z kawą w ręce i z zeszytem sprzed 25 lat Ci, którzy kończyli uczelnie w ostatnim dziesięcioleciu wiedzą co to metody kreatywne, aktywizujące, swoboda myślenia, indywidualizm... itp, itd Teraz wręcz zabrania sie używania sformułowania "poeta miał na myśli", "poeta chciał pokazac". Prosze was PS. rrmi - cytat twój, ale wypowiedź jest do wszystkich nie personalnie do Ciebie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 06.05.2008 12:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 A kto zasiada/ ł w sejmie /ach i uchwala/ ł prawo? Jacyś elektrycy bankowo się znajdą. I nie tylko j. Nozesz kurcze , chyba jednak konsultuja to z nauczycielami. Btw to elektyrycy nie takie stolki juz obstawali Paulka Niestety nie dane mi bylo poznac ani tez z opowiadan znajomych poznac takiego nauczyciela . Jedyna polonistka ktora mowila duzo i ciekawie byla Pani Dyrektor z mojego LO . No ale tez trzeba bylo wiedziec co powiedziec , zeby sie nie narazic. Podobnie jak mokka dosc czesto sie narazalam . Jedynym , ktory lubil kiedy ja sie narazam byl moj nauczyciel matematyki .Gadalismy sobie dosc czesto i powaznie na lekcjach matematyki o roznych ciekawych sprawach Klasa miala wtedy luzy Nauczycielka polskiego w szkole mojego Mlodego , kobieta przed 30 tka . Szok . Byla tez wychowawczynia , na zebraniu , kiedy juz sie calkiem niezle rozkrecila zrobilo sie goraco. Myslalam , ze bedzie calkiem zar , kiedy zaczela mowic o wychowaniu naszych dzieci. Nie bede powtarzala ,bo i tak nikt nie uwierzy. Kaczogrod. Wiecej na zebrania nie chodzilismy w kazdym razie. Nie mniej jednak Paulko nie uwazam , ze wszyscy nauczyciele tacy sa. Pewnie kilku , takich z Twojego opisu sie uzbiera Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Dropsiak 06.05.2008 13:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 Moja droga, wierzysz w jakiekolwiek konsultacje tzw czynników z prostym ludkiem? Właśnie niedawno doświadczyłam na sobie /tzn swojej wsi / tzw. konsultacji w sprawie drogi szybkiego ruchu. Śmiech na sali. Albo wyraz konsultacje ma inne znaczenie niż to które znam. Ludność swoje a władza i tak swoje. Ale po konsultacjach. Więc wszystko ok.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 06.05.2008 13:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 Dropsiaczko Ja az taki silnej wiary nie mam Napisalam tak , bo moze tak bym sobie to wymarzyla Zupelnie jak z aborcja Jakis stary cap chcial decydowac o tym czy kobieta ciaze moze usunac czy nie. Konsultacje w sprawie drogi sa i u nas , tak wiec widze jak wygladaja No ale sama powiedz , ze jest wkurzajace to , ze kazdy narzeka i nie ma winnych , czegoklwiek by sie nie czepnac Tacy wiec bezsilni jestesmy czy co ? Paulko Tak sobie mysle i mysle wciaz o tym co napisalas. Przypmniala mi sie jeszcze jedna sprawa. Z mojej klasy z LO same najwieksze tluki poszly do SN , wtedy jeszcze studia nie byly potrzebne niestety , zeby uczyc. Naprawde wszystkie tluki z mojej klasy "nauczaja" . Wiem , teraz musialy pokonczyc studia. Dobrze , ze nie mieszkam w tym miescie juz , bo wiekszosc wrocila oczywiscie do siebie na prowincje i tam pracuje . To przykre , ale niestety prawdziwe. Co tu zreszta gadac Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 06.05.2008 13:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 Przepraszam, czy Pani mnie obraża? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sSiwy12 06.05.2008 14:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 Konsultacje sa przeprowadzane, bo jest taki wymóg (nawet ustawowy) Niestety nie ma wymogu, aby "stosować" sie do tych konsultacji Co do tematu wiodacego. Nie sądze aby winni byli nauczyciele. Winny jest system, wg. którego miernikiem skuteczności jest ilość absolwentów, którzy test zaliczyli na..... oraz dostali sie do ...... Ten system wręcz wymaga od nauczycieli, aby nauczyli (a nie przekazali wiedzę) jak skutecznie zdac test (egzamian). Absolwent ma wiedzieć' która odpowiedź jest prawidłowa, a nie, dlaczego jest prawidłowa. Myślenie i własna ocena (interpretacja) nie przedłoży sie na dobry wynik testów. Tak na marginesie "kiedyś" kazdy nauczyciel był pedagogiem i wychowawcą, teraz istnieje zdecydowany podział na "specjalności". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Stokrotka 06.05.2008 19:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 Ten system wręcz wymaga od nauczycieli, aby nauczyli (a nie przekazali wiedzę) jak skutecznie zdac test (egzamian). ". Oj, ależ nie tylko tego wymaga Dobry nauczyciel aby się wykazać musi także naprodukować parę ton makulatury rocznie, zorganizować kilka gablotek i wystawek , akademii tudzież imprez kształtujących PR szkoły, wyjścia na rekolekcje, uczestniczyć w programach zwiazanych z Unią Europejską, Normalnie zakrawa na cud, że ci ludzie mają jeszcze czas i siłę kogokolwiek czegokolwiek uczyć System jest taki, że nawet jak chcesz być dobrym nauczycielem, to i tak ci nie pozwolą Mówicie, że nauczyciele nie dopuszczają dyskusji na lekcjach - sami podajecie przykłady, że nastolatki idą czasem w kontrowersyjne tematy, gdyby ktoś o tym doniósł wyżej, nauczyciel miałby przewalone u dyrektora, a jeśli nie, to dyrektor miałby przewalone w kuratorium Naprawdę często jest tak, jak w Stowarzyszeniu Umarłych Poetów, niekonwencjonalny nauczyciel, który chce dzieciakom przekazać miłość do wiedzy, na dłuższą metę tolerowany nie będzie... To są obserwacje kilku znajomych nauczycieli, m.in. mojej mamy, która uczyła 35 lat, z tego chyba z siedem jako dyrektor szkoły. Tyle wiem o szkołąch średnich, bo jeśli chodzi u nauczanie początkowe, którego obiektem jest moje dziecię, to muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba koncepcja zajęć zintegrowanych. Znaczy, nie do końca nieudana ta reforma Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cieszynianka 06.05.2008 19:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 Kształcenie zintegrowane - owszem bardzo dobry pomysł, ale takie gimnazjum - totalna porażka! Skrócenie liceum i technikum - też niewypał! Lista lektur , szkoda gadać! Każdy, kto obejmuje MEN za punkt honoru uważa wprowadzenie jakichkolwiek zmian, nie ważne czy wyjdą na dobre, czy nie, byle coś wprowadzić inaczej niż było Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 06.05.2008 21:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2008 Ja tam nie pamiętam, żeby ktokolwiek w jakiejkolwiek formie pytał mnie, jak powinien wyglądać egzamin i co powinno być na nim oceniane. ZOstałam za to przeszkolona do oceniania egzaminów i... właściwie nie wolno mi o tym pisać (tego też mnie nauczono), ale nie jeden raz cierpiałam widząc, że praca naprawdę ciekawa, samodzielna, przemyślana ma mniej punktów niż nudna i stereotypowa sieczka jako żywo przypominająca notatkę z lekcji. Tylko że ten pierwszy uczeń zrobił błąd interpunkcyjny, podał więcej niż dwa przykłady (w temacie było zadane DWA przykłady podać) lub odwołał się do innych niż lekturowe teksty. Ten drugi nie popełnił błędów, więc miał maksymalną ilość punktów, chociaż ode mnie dostałby tróję, może czwórkę (pierwszy szóstkę).Z drugiej strony, jak można oceniać egzaminy, żeby było sprawiedliwie, obiektywnie (to, co mnie się spodoba, może nie spodobać się innemu nauczycielowi) i wymiernie? Mnie się marzyły jeszcze jakieś punkty "za geniusz". Kiedy nawet ktoś zrobi ten błąd interpunkcyjny czy nawet ortografa palnie, ale napisze coś fascynującego, to bym mu takie punkty za geniusz dała i miałabym spokojne sumienie. Teraz też mam, bo od kilku lat egzaminów nie oceniam. O tym, jaki powinien być nauczyciel można dyskutować w nieskończoność. nigdy się nie zadowoli wszystkich. Czy ma to być "odjechany", szalony zapaleniec prowadzący na lekcjach filozoficzne dyskusje o życiu? (Jaś będzie zachwycony, jego wiedza, umiejętność myślenia i formułowania sadów wspaniale się rozwiną, Staś przesiedi te lekcje znudzony grając pod ławką na komórce, Krzyś oburzony poskarży się mamie, że pan/pani niczego nie uczy). Czy "nudziarz" wtłaczający wiedzę pod katem egzaminów? (Jaś podpadnie od razu, Staś i tak będzie grał na komórce, Krzyś będzie zachwycony.) Można by tak mnożyć przykłady.Mnie się wydaje, że najważniejsze jest dostosowanie się do możliwości i oczekiwań uczniów, oczywiście nie zapominając, po co się jest w tej klasie. Miałam klasę, w której świetnie się prowadziło dyskusje. Pozwalałam im czasem nawet na dyskusje niezwiązane z tematem lekcji, ale to była jednocześnie klasa, w której omawianie trudnej poezji współczesnej było samą przyjemnością (już w 5 klasie SP!). Miałam też klasy, które nie podejmowały dyskusji na żaden temat. Ogólny marazm! Ulubiona lektura - Bravo girl, temat rozmów - gry komputerowe. Że uogólniam? Pewnie tak, ale jakoś tak się składało, że w tej pierszej klasie słabsi uczniowie równali w górę, bo tam panowała moda na bycie lepszym. W tej drugiej odwrotnie - nawet lepsi bali się/nie chceli wybijać się ponad ogólny poziom. Przecież ja pracowałam z nimi podobnie, proponowałam im różne formy aktywności, projekty, zadania dodatkowe - jedni to podchwytywali natychmiast, drudzy nie. Może była w tym i nasza - nauczycieli wina. Może trzy lata to za mało, żeby osiagnąć znaczące efekty? Co ciekawe, ta druga klasa też nie wypadła źle na egzaminie po 6 klasie. Po prostu nauczyli się zdawać testy. Może tylko tego od nas oczekiwali?PS. Nie pytałam, "co poeta chciał przez to powiedzieć", tylko "jak Ty to rozumiesz?"PS.2 Wymyśliłam, co zrobić, żeby uczeń, który na widok wiersza jęczy "oooo nieee", zaczął gorąco chwalić wybrany wiersz! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 07.05.2008 00:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2008 Agdus!Bogata i szczegółowa analiza - jakby co!Ja z innej beczki.O biernych rodzicach!Ale dzieci zasługujących na nie bierność i nie na szufladkowanie.Nie gódźcie się. I autorytety miejcie w dupie.Ja się stawiałem za moimi młodymi dziećmi z dziwnymi pomysłami, wspierałem ich w walce z durnymi, tępymi i bez wyobraźni nauczycielami.........Studiują obaj renomowanie, jeden Krakus drugi w Wawie.I pamietajcie - że nauczyciel omylny bywa i że dzieci trzeba wspierać w swoim młodzieńczym - mądrym i prawdziwym jednak czasami - zdaniu. Jakby co!Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Stokrotka 07.05.2008 06:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2008 Bardzo ciekawe Agduś ja jeszcze o tych dyskusjach, pytanie, czy dyskusja otwarta i do bólu szczera podczas lekcji jest wartością samą w sobie. Moim zdaniem nie, często szesnastolatki mają takie cisnienie na rozwalenie światopogladu nauczyciela czy katechety, że tak naprawdę nie interesuje ich rzetelna wymiana pogladów, oni chcą żeby coś się działo, żeby historyk rzucił kredą albo polonistka pokazała swoje prawdziwe radiomaryjne oblicze wtedy będzie fun, będzie o czym gadać W naszym młodzieńczym buncie i dążeniu do konfrontacji poglądów nie same pozytywy były i gdyby nami trochę nie kierowano, to zmarnowalibyśmy mnóstwo czasu podejmując debaty nastawione głównie na sprowokowanie nauczyciela Co nie dotyczy oczywiście ogółu uczniów, ale zachowania stadne pod wpływem kilku samozwańczych klasowych proroków to naprawdę coś niesamowitego Ja to jeszcze dosć dobrze pamiętam, a chodziłam do LO, z duszą i tradycją, w którym byłnaprawdę fajny kontakt nauczycieli (większości) z uczniami (większości) i można było o wszystkim porozmawiać, no ale co ma zrobić nauczyciel, jak mu ktoś rozwala lekcję bo sobie umyślił akurat teraz pogadać o aborcji... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 07.05.2008 19:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2008 Pewnie, że nie można dopuszczać do tego, żeby wszystkie lekcje, bez względu na to jakiego przedmiotu, zamieniły się w często jałowe dyskusje. Prowokowanie takowych nie musi być wcale spowodowane chęcią doprowadzenia nauczyciela do rozpaczy czy też szewskiej pasji, to może być po prostu sposób na przetrwanie nudnej w mniemaniu uczniów lekcji. W końcu kto z nas nie zagadywał nauczyciela, żeby kawałek lekcji "zleciał" niech pierwszy rzuci kamieniem Ja miałam w programie nauczania w piątej klasie nauczenie, jak należy dyskutować. Było o tym, jak gromadzić argumenty, jak ich używać, jak słuchać dyskutantów, jak się z nimi zgadzać i nie zgadzać w kulturalny sposób, jak nawiązywać do słów przedmówcy. Potem odbywały się dyskusje obserwowane, a żeby było co obserwować (czyli żeby w ogóle ktokolwiek dyskutował) uczniowie sami zaproponowali tematy. Później dyskutanci byli oceniani przez obserwatorów i następowała zmiana ról. Tak im się to spodobało, że potem prosili o możliwość podyskutowania czasem na lekcjach. Ustaliliśmy, że raz w miesiącu na dwóch lekcjach będą mieli taką możliwość. Zasady oczywiście obowiązywały, tematy musieli sami przygotować. Nie sądzę, żeby stracili na tym. W tej drugiej klasie żaden temat nie wywołał ciekawej dyskusji, więc kolejne się nie musiały odbywać. Oczywiście były też inne klasy, te dwie to tylko skrajne przykłady. Nie wiem, czy miałabym odwagę na taką formę w klasie pełnej szesnastolatków (swoją drogą to moim zdaniem wina poronionego pomysłu stworzenia gimnazjów, bo szesnastolatek w 1 klasie LO to była zupełnie inna jakość). To też zależy na pewno od klasy. Sądzę, ze dobrą metodą byłoby niewdawanie się w dyskusję. Wystarczy pilnowanie ustalonych z góry (baaardzo przemyślanych) zasad. Swoje zdanie można przedstawić w niektórych przypadkach niejako na deser, ale bez angażowania się w dyskusję. Z innej beczki: Zgadzam się, że nauczyciel to nie święta krowa i, kiedy nie ma racji, należy stanąć po stronie dziecka. Jeżeli zrobimy to spokojnie ("Myślę, że to ty masz rację, a nie pani. Jeżeli chcesz, to pójdę do niej i spróbuję to wyjaśnić."), przekażemy dziecku nieco inny sposób załatwiania konfliktów niż stwierdzając "Ależ to durna baba! Czego ona się ciebie czepia?!". Jest jeszcze trzecia opcja: "Ona nie ma racji, ale lepiej nie zaczynać dyskusji." A co mam zrobić, jeżeli pani (niejedna) robi ewidentne błędy językowe, które ja tępię u swoich dzieci (dzięki temu są na nie uczulone i zauważają je u innych, a potem córka mi raportuje, która pani jak mówi)? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.