Gwoździk 22.06.2008 17:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Czerwca 2008 Jak tylko uporałem się z „zakupami” i „upchałem” je do fabrycznej części „gwoździkowej” pobiegłem na pomost. W „gwoździkowej” nie byłem tydzień i widać, że woda opadła mocno. Baaardzo mocno. http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/21%20czerwiec/4d8ed016.jpghttp://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/21%20czerwiec/cc91400b.jpg Nie padało, ja nie mam kiedy dolewać wody i efekt jak widać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 22.06.2008 17:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Czerwca 2008 Podrzuciłem trochę chleba i kukurydzy i .... ..... podpłynęły tylko małe..... http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/21%20czerwiec/7d697a7f.jpg ..... czekam na Wacusie .... a tu nic. Wacusiów ni widu ni słychu. Myślę - woda opadła i ... odleciały do ciepłych krajów. A może zobaczyły zamrażarkę „WACEKLAND” i się obraziły. Wreszcie po czasie pojawiły się ( znaczy nie odleciały - czyli obraziły się) http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/21%20czerwiec/d84457f2.jpg Gdyby miały palce pokazałyby mi ten środkowy. A tak mlaskając starały się coś powiedzieć. Nie jestem dobry w czytaniu z ust ale to chyba było „Czemu kupiłeś zamrażarkę chamie !!!” Na razie zamrażarki nie podłączę ! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 22.06.2008 18:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Czerwca 2008 Wiem, że ten mój (Pół)dziennik Gwoździka nie bardzo wpasowuje się w prawdziwe dzienniki budowy. ... bo albo Wacki albo roślinki albo zakupy w "IKEI" - a murów nie wznoszę. No to dam powód do komentarzy budowlańcom. Oto "blacha", która miała łączyć połacie dachu. Były właściciel użył do tego celu albo złej blachy albo złego fachowca. http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/21%20czerwiec/52cef5fd.jpg http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/21%20czerwiec/3e7b736d.jpg Efekt - wszystko fruwa podczas wiatru. Proszę o podpowiedź jaką blachą poprawić łączenia eternitu na moim dachu i czy można to zrobić samemu ??? . PS. W ramach rewanżu podpowiem gdzie można kupić "INTHESHIT". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 22.06.2008 18:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Czerwca 2008 PS 2. Tylko proszę nie pisać, że najlepiej to pozbyć się w ogóle eternitu. Kiedyś oczywiście trzeba będzie. ALE NIE TERAZ !!! To samo dotyczy moich kochanych Wacusiów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 23.06.2008 08:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Czerwca 2008 Te sprzęty z wyprzedaży pasowałoby ustawić na jednej ścianie hali pod taką piękną konstrukcją http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/super.jpg ... ale o czym ja marzę, skoro najpierw trzeba uszczelnić przy kominie http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/8a35dfa5.jpg ...a i tę fruwającą blachę jeszcze trzeba poprawić. Fachowiec będzie to oglądać pod koniec tygodnia. Może coś poradzi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 23.06.2008 18:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Czerwca 2008 Fachowiec będzie to oglądać pod koniec tygodnia. Może coś poradzi. Dzień zaczął się fajnie. Dzwonię drugi raz do dekarza z ogłoszenia w lokalnej gazecie. Tydzień temu był gotowy od razu do roboty ale ja prosiłem od tygodniową zwłokę. Pytam jeszcze raz dziś o możliwość obróbki komina. Facet mówi, że nie ma sprawy i przyjedzie dzisiaj po południu. ('')Szok – dekarz na zawołanie ??!!! Mówię do żonki, że jakoś dziwnie „niezajęty pracą” dekarz. Ale może wakacje czy co ? Cytat rozmowy: D – dekarz , Ja – to ja D - „...to przyjedziemy i może zrobimy od razu” Ja- „ale to nie jest robota na godzinę. Poza tym nie mam jeszcze wysokiej drabiny” D- „A to wysoko jest????” Ja- „Wysoko” D- „ Aha....., Ja- „to chociaż Pan obejrzy i ustalimy termin. D- „ OK. Spotkajmy się tu i tu...” Ustalił spotkanie o 16.30 na stacji CPN w najbliższej większej mieścinie koło mojej „gwoździkowej”. Godzina dla mnie za szybka, ale co tam - fachowca trzeba szanować. Nie zjadłem więc po pracy obiadu ( kochana żonka dała w zamian suchy prowiant) i w drogę. Daleko nie jest ale staram się być na czas bo tak jestem nauczony i cenię punktualność u innych. O 16.30 dzwonię, że jestem i czekam. „Dekarz” (z tonu głosu odczuwam kłopoty) mówi, że już dojeżdża i będzie za kilka minut. Chyba raczej „dochodził” niż dojeżdżał. '' Dzwoniłem po 15 min i po 25. Nie odbierał. Pojechałem do „gwoździkowej” bez „dekarza”. Nie odbierał do wieczora. Może i dobrze. Takich „DDDDDekarzy” mam głęboko w D ..............!. PS. Prawdziwych Dekarzy pozdrawiam i wciąż szukam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 23.06.2008 20:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Czerwca 2008 Nie dość, że nie dostąpiłem (wątpliwej) przyjemności poznania Dekarza-Dupiarza to na dodatek złapałem na gorącym uczynku gwoździkowych ZŁODZIEI !! http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/21%20czerwiec/9500fef2.jpg Te dwie małpy wkurzają mnie od kilkunastu postów wstecz. Zjadły tatarak i inne "pływające" roślinki. Na szczęście Benek Terminator osłonił swoją klatą skalniaczek http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/7-8%20czerwiec/a4043a0f.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 23.06.2008 20:48 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Czerwca 2008 Poza tym, jak tylko otworzyłem bramę zobaczyłem na dachu ochroniarza http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/23%20czerwiec/d4cef976.jpg .... i poza tym pyta mnie" Przywiozłeś dekarza ?" Kiwam głową , że nie. To odleciał. http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/23%20czerwiec/a53b6d50.jpg (Cholera zapomniałem, że bociany to nowe dzieci ..... No ale odleciał to chyba będzie bez zmian ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 24.06.2008 06:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2008 Nie wiem skąd karpiki wiedzą, że "Wacekland" nie jest podłączony do prądu - ale - przestały być wreszcie obrażone i już "podpływają do nogi" aby pojeść co nieco. http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/23%20czerwiec/3335ef91.jpg http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/23%20czerwiec/328f1b2a.jpg PS. Wciąż szukam fachowca od obróbki komina. Może ktoś poleci jakąś złotą rączkę? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 24.06.2008 06:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2008 Zapomniałem dodać, że tak im (tzn. Wacusiom) posmakował rozmoczony chleb z mojego suchego prowiantu, że oddałem im wszystkie kromki. Kiełbasa bez chleba też mi smakowała .... I psu też. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 30.06.2008 17:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2008 Jakoś tak szybko czas płynie, że nie zdążyliśmy nawet pomyśleć o "parapetówie" , co by "Gwoździkowa" stała zdrowo. Przyjeżdżamy w sobotę ......... a tu ............... http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/28%20czerwiec/60ae440e.jpg Benek Terminator nawalony na maksa. Leży przy skalniaku i nie daje oznak życia (też go kurde nazwałem - chyba to raczej Czeski Terminatorek) Musiał chyba "tankować" na BP bo czapkę dostał. Ale za co ??? (może coś przehandlował z bocianem, bo jakoś małych ryb nagle ubyło) PS. Nie wiem jak Benek to robi, ale skalniaka "małpy" nie ruszyły nawet po jego upojeniu alkoholowym . Znaczy się pić może. (Benek oczywiście ...bo skalniak pije zawsze i na full) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 04.07.2008 18:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2008 - "Zadzwonimy do pana" - "Ale ja nie mam telefonu!" - "Niech pan się nie martwi, zadzwonimy do pana" Ten filmowy cytat nadaje się do opisu moich dotychczasowych kontaktów z "dekarzami". Chodziło ( i dalej chodzi ) o obróbkę komina na mojej "Gwoździkowej". Pierwszy "dekarz" ...... pisałem o nim wyżej. Szkoda powtarzać. Drugiego poleciła mi znana firma. Poniedziałek rano. Zadzwoniłem. Miła rozmowa i owszem, decyzja na tak...... ale mój nos (naturalnie długi zresztą) wyczuł, że coś jest nie tak. Jeszcze nie zdążyłem opisać zakresu robót, a mój "dekarz" mówi, że OK i że przyjedzie w sobotę. Zakończył: "Zadzwonię do pana za dwa dni to wszystko ustalimy" Ponieważ nie mam telefonu to ja zadzwoniłem (w piątek rano) Facet mówi, że miał właśnie dzwonić do mnie..... bo (i tu trochę ciszy na łączach - po czym wymyślił) ... zepsuł mu się samochód. I nie wiadomo, czy mu naprawią. "To kiedy pan będzie wiedział, czy uda się przyjechać?" - pytam. "Zadzwonię do pana wieczorem" - odparł (już wtedy wiedziałem, że jestem w świecie egzaminów do szkoły aktorskiej). Wreszcie teraz zadzwoniłem do tego "fachowca" z pytaniem co dalej. ............... No i co odpowiedział ......" Właśnie miałem dzwonić do pana. Nie przyjadę bo samochód zepsuty." Pytam : "A co się zepsuło?" ......cisza .... "A coś z gazem" Pytam: "A co tak tam gwarno wokół pana (śmiechy i chichy w tle)" - " A bo właśnie PRZYJECHAŁEM do domu" No i z taką puentą trzeba się położyć spać i szukać kolejnych "dekarzy". PS. Mam nadzieję, że znajdę wreszcie takiego "dekarza", któremu w poście "zdejmę" cudzysłów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 07.07.2008 15:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lipca 2008 Nie tylko od "dekarzy" boli głowa ..... teraz też z braku deszczu. Jeszcze pół roku temu w głowie mi się nie śniło, że będę się modlił o deszcz ( i to kiedy - na początku lipca ). Jaki kurde twa matylda rolnik sie ze mnie zrobił !!! No ale jak tak pomyślę o nowo posadzonych drzewkach, bobie i Wacusiach w pomniejszającym się stawie to aż żal d... ściska. Należało zatem podjąć stanowcze kroki. Pal sześć rachunek za wodę . Trza lać. http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/3%20lipiec/98e0bbe4.jpg Dwa dni temu 5 m3 .... a dzisiaj 2m3. Wacusie i "młodsze" z radości jadły z ręki. Nawet brat turkucia (Tzw. Turkuć Młodszy) dał się złapać podczas zabawy (nie mojej tylko jego - niestety ) http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/3%20lipiec/108634c6.jpg Na lejącą się strumieniem wodę z zazdrością patrzyły dwie sąsiadki: Pani Bolkowa http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/3%20lipiec/27ec3fe7.jpg ..i Pani Lolkowa http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/3%20lipiec/6cf2f417.jpg PS. Ta pierwsza bardziej znana medialnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 17.08.2008 10:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Sierpnia 2008 No wreszcie zebrałem się do „Półdziennika” po długim niebycie. Mam nadzieję, że nie zostanę przywitany w taki sam sposób, jak przywitały mnie Wacki po 3 tygodniach. Zawsze było tak, że jak schodziłem nad staw to ryby już się bliziutko kręciły. Tym razem czekam, czekam .... i nic. Chrupki kukurydziane rozsypałem.... i nic. A poza tym zobaczyłem przed pomostem jeszcze to http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/16%20sierpien/6bc931a1.jpg Niewątpliwie ktoś łowił. Co prawda, od dawna domyślam się, że wnuczek sąsiada czasami usiądzie na moim pomoście ale nie robię z tego problemu, bo i tak od czasu do czasu potrzebne jest odłowienie. A ja nie lubię i nie chcę. No ale, żeby tak wszystkie moje Wacusie ???? Na raz ??? Zacząłem już wyjmować łuk z Gwoździkowej. Coraz bardziej wkurzony i smutny zacząłem dorzucać chrupek.....no i nagle podpłynął jeden Wacek. Spojrzał mi głęboko w oczy i .... pokazując mi ogon .... zniknął w głębinie (zresztą coraz mniejszej bo woda sporo opadła). Nic cholera tylko się obraziły za brak dostaw żarcia przez ponad 3 tygodnie. Ale czas robi swoje .... i głód też. Jak nagle się zakotłowało to rozrzucać nie nadążałem. Zresztą popatrzcie. http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/16%20sierpien/655a96a7.jpg http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/16%20sierpien/df227869.jpg Jeden Wacek nawet tak pędził do chrupka, że .....w niego nie trafił. http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/16%20sierpien/6b720dda.jpg W tych nerwach zapomniałem, że są jeszcze małe rybki ( i to w znacznej większości ) i niektóre z nich miały problem z dużym daniem http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/16%20sierpien/14202411.jpg Po czasie Wacusiom i tym mniejszym szkrabom przeszło i zaczęły się normalnie odzywać, tzn. zachowywać. To dobrze. To bardzo dobrze. Można spokojnie zasiąść na Forum i poczytać co się dzieje u Kolegów i Koleżanek aby nie zarobić na kolejne "ogony". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 05.09.2008 11:10 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Września 2008 Może pamiętacie jak pisałem o poszukiwaniach dacharza do obróbki komina i wymiany blachy na eternitowej kalenicy. Szukałem, szukałem ...( dla tych co znają język czeski to pospiesznie wyjaśniam, że szukałem po polsku a nie po czesku '' ) .... i znalazłem. Właściwie to żonka zauważyła reklamę na samochodzie. Umówiłem się po kilku dniach na przegląd dachu. Fachman przyjechał w umówionym dniu i na czas!!!!! '' Biorąc pod uwagę moje wcześniejsze kontakty z „dekarzami” pomyślałem sobie „jakiś nietypowy ten dekarz chyba” – ale prowadziłem ustalenia robót jakby nigdy nic. Nazwę go Pan Garfield – bo faktycznie chodził po dachu jak kot. Po obejrzeniu zakresu robót umówił się na przyjazd z ekipą za tydzień. Myślę sobie „no na pewno za tydzień to ja cię nie zobaczę”..... ..... i miałem rację ............. Garfield zadzwonił po 3 dniach i zgłosił gotowość działań od następnego ranka. Zrobiłem oczy jak osoba siedząca na tronie i walcząca z „zemstą faraona”. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 05.09.2008 11:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Września 2008 Postanowiłem, że pojadę dzień wcześniej do Gwoździkowej i zostanę tam na noc, bo jak Garfield taki szybki to jeszcze przyjedzie o 6 rano a nie o 8.30 jak planowano. Poza tym do tej pory nie było okazji na nocne rozdziewiczenie Gwoździkowej. Zacząłem się pakować: żarcie, picie, poduszka, dres itd. Doszły do ekwipunku również elementy bezpieczeństwa osobowego (bo zawsze można trafić na intruza – odpukać – albo na amatora Wacusiów – jeszcze bardziej odpukać). Zabrałem więc ze sobą psa, który jest owszem wielki – ale na odgłos pioruna potrafi posikać się ze strachu i przeleżeć kilka godzin w ciemnej łazience; zabrałem nóż myśliwski - do tej pory nie wiem czemu, bo przecież trudno jest używać noża uciekając; zabrałem latarkę – i słusznie; ....no i zabrałem baterię Patriotów - ... i też słusznie, bo miałem okazję poczęstować jedną wyrzutnią spragnionego sąsiada. Patrioty trochę ciepłe były i strzelały przy otwieraniu włazu .... ale za to jak smakowały w wiejskim klimacie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 05.09.2008 11:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Września 2008 Noc minęła szybko. Tylko od czasu do czasu mocno waliły na dachu kawałki blachy, która miała być jutro usunięta. To chyba tak złośliwie na „do widzenia”. A.... byłbym zapomniał, że pies do późnej nocy pilnował na zewnątrz samochodu, bo wciąż nie wierzył, że ma na wsi zostać na noc. Pański piesek. Tak się dotlenił, że jak padł przy moim „łóżku” to nawet walenie blach mu już nie przeszkadzało. Miałem problemy, żeby go obudzić o 6 rano – tak chrapał. http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/wrzesien04/pies.jpg ... I weź tu zaufaj futrzanemu obrońcy. Wynieśliby go razem z miską. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 05.09.2008 11:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Września 2008 Tak wyglądał zachód słońca (po lewej Gwoździkowej)http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/wrzesien04/zachd.jpghttp://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/wrzesien04/zachd2.jpg a tak wschód (po prawej Gwoździkowej) http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/wrzesien04/wschd2.jpghttp://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/wrzesien04/wschd3.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 05.09.2008 11:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Września 2008 O 8.30 (punktualnie!!!!!!!) przyjechał Pan Garfield ze swoją ekipą ..... http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/wrzesien04/titlepic.jpg ... ale o tym następnym razem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gwoździk 11.09.2008 17:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Września 2008 Ekipa Garfielda składała się z 4 osób (obrazek powyżej nie oddaje dokładnie ich rysopisów, jedynie różnice wzrostu i zarostu są aktualne) Przyjechali na dwa samochody - jeden większy z drabiną na dachu i moją blachą w środku, a drugi to pełnoletni osobowy. Załoga "G" wysiadła z bryczek, podeszła do bagażnika tego pełnoletniego i wyjęła dwa czteropaki Patriotów. ...... No i je odpalili od razu. Pan Garfield przywitał się słowami: "Dzień dobry. Chyba nie będzie Pan miał nic przeciwko aby dzień zacząć od browarka ?" "No nie, ważne abyście nie spadli mi z dachu" - odpowiedziałem, ......................a pomyślałem : "Kurde, zawsze jest jakiś haczyk. Są na czas, ale się nawalą i nie skończą na czas! No ale zawsze byłem optymistą więc wierzę w Załogę "G". Po odpaleniu jednej rakiety na jednego wyjęli narzędzia.... http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/wrzesien04/narzdzia.jpg ...blachę i maszynkę do jej gięcia ..... http://i280.photobucket.com/albums/kk194/mrjar_2008/wrzesien04/gitarka.jpg ..... po czym Pan Garfield zakomunikował, że musi odstawić samochód (ten większy) do mechanika. TERAZ !!!! . " Na pewno udawał, że odpalił Patriota" - pomyślałem, no bo jak inaczej Szef Załogi "G" zostawił dwóch młodzieniaszków ze mną i kazał im ciąć blachę na paski, a sam pojechał ze swoją prawą ręką do mechanika. Oczywiście dwoma samochodami, no bo jakby wrócili. Młodzi umiejętnie wykorzystywali brak Garfielda i palili jeden za drugim - w tym czasie pocięli 3 (słownie trzy) paski blachy. Pomyślałem: "Czekam max godzinę i dziękuję "chłopcom". Garfield mi na to nie pozwolił. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.